Powód Jan B. wystąpił do sądu przeciwko swemu pracodawcy Krzysztofowi K. o zasądzenie renty, ustalenie odpowiedzialności pozwanego na przyszłość za skutki wypadku przy pracy oraz wypłatę zadośćuczynienia. Spór toczył się o 600 tys. zł

Wypadek spowodowany użyciem koparki

Roszczenie związane było z wypadkiem na budowie. Jan. B. wraz z dwoma innymi pracownikami mieli za zadanie wnieść kilka palet cegieł na wyższe piętra budynku. Zamiast iść po schodach postanowili użyć niezabezpieczonej koparki. Na podnośniku umieścili palety, a sami na nich stanęli. W pewnym momencie zachwiali się, jeden z pracowników uskoczył, a drugi - Jan B. spadł z wysokości prawie 3 metrów i został przygnieciony przez cegły. Doznał licznych obrażeń i złamań, w konsekwencji czego obecnie nie może się samodzielnie poruszać. Będzie jeździł na wózku inwalidzkim do końca życia.

Czytaj: Będzie ciąg dalszy procesu ws. wypadku na budowie galerii handlowej w Białymstoku>>

Interesujące w tej sprawie jest to, że prawdziwy przebieg wypadku z 2005 r. został ujawniony dopiero na etapie rozpatrywania sprawy przez sąd odwoławczy. Powód twierdził wcześniej, że sam się przewrócił.

Problem renty i odszkodowania

W takich okolicznościach sprawy ZUS nie przyznał powodowi odszkodowania za wypadek przy pracy, tylko rentę z powodu ogólnie złego stanu zdrowia.

Sąd I instancji uznał w tej sytuacji, że powód w 100 proc. przyczynił się do powstania wypadku. To przyczynienie wynosi 70 proc. Sąd oddalił jednak roszczenie wobec Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Sąd II instancji Sąd Apelacyjny w Łodzi w grudniu 2017 r. nie podzielił twierdzenia całkowitego przyczynienia powoda, gdyż wypaczałoby to sens art. 435 kc, dotyczący odpowiedzialności przedsiębiorców na zasadzie ryzyka.

Przepis ten stanowi, iż prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (...) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.

Ponadto sąd orzekł, że z powodu zatajenia szczegółów wypadku powód pozbawił się jednorazowego odszkodowania.

Z drugiej strony - sąd odwoławczy podkreślił, że pozwany nie zapewnił należytego nadzoru nad budową i bezpiecznych warunków pracy zatrudnionym tam osobom.

W rezultacie sąd zasądził na rzecz powoda od pracodawcy 122 tys. 600 zł. (kwota pomniejszona z powodu zawinienia).

Skarga kasacyjna dwóch stron

Pełnomocnik powoda zakwestionował przyjęcie, że:

  • koparka nie musiała być ubezpieczona jako pojazd wolnobieżny ubezpieczeniem od OC (zastosowanie art. 278 kpc),
  • przyczynienie się powoda nastąpiło w 70 proc (powinno być ono określone na 25 proc.)
  • koparka nie poruszała się w ruchu komunikacyjnym
  • zakwestionował też wysokość odszkodowania i zadośćuczynienia

Pozwany twierdził, że powód wykreował żądanie ponad dozwolone rozmiary, gdyż domagał się wypłaty insolidum ok. 440 tys. zł. Co więcej - powód na własne ryzyko zmienił sposób wykonywania pracy i zataił te okoliczności. Zatem pozwany nie może odpowiadać na zasadzie ryzyka.

SN: Pracodawca musi dbać o BHP

Sąd Najwyższy w Izbie Pracy oddalił skargi powoda i pozwanego. Jak stwierdził sędzia sprawozdawca Zbigniew Myszka, sprawa toczy się już długo, bo od 2008 roku. Sądy obu instancji podzieliły pogląd przedstawiony przez biegłego, że koparka była niewłaściwie użyta przez nieuprawnionego pracownika. A co ważne, pracownik ten postąpił lekkomyślnie i niemądrze.

Jeśli idzie o spór wokół OC, to słusznie uznano, że generalnie koparka tego typu powinna mieć ubezpieczenie, ale ten sprzęt był przewożony na lawecie. Zatem OC nie było konieczne.

Zarzut naruszenia art. 362 kc - przyczynienia się do wypadku, to słusznie sąd II instancji określił je na 70 proc.

Biegli ocenili szkody po stronie powoda na 280 tys. zł i nie była to rażąco wygórowana suma wobec rozmiaru uszczerbku na zdrowiu pracownika - dodał sąd.

Jak podkreślił sędzia Myszka pozwany pracodawca częściowo ponosi winę za wypadek, gdyż nie zapewnił bezpiecznych warunków pracy i nie powołał brygadzisty, który pracę by nadzorował.

Sygnatura akt I PK 137/18, wyrok z 10 października 2019 r.