Powód był kierownikiem oddziału gospodarczego w sądzie apelacyjnym. Współpraca pracowników poszczególnych jednostek sądu z powodem nie układała się dobrze. Były problemy z kontaktem i załatwianiem powierzonych mu spraw, z realizacją zakupów, wyposażeniem gabinetów i pomieszczeń sądowych. W związku z zarządzeniem prezesa sądu zostały przeprowadzone oceny urzędników. Bezpośredni przełożony wystawił powodowi cenę dobrą, ale prezes sądu negatywną. Nie przyjął sprzeciwu pracownika od tej oceny. Przy kolejnej ocenie sytuacja się powtórzyła. Wtedy powód został zwolniony z pracy z powodu ujemnej oceny kwalifikacyjnej.
 
 
Występując do sądu powód domagał się zasądzenia ponad 20 tys. zł tytułem odszkodowania za nieuzasadnione rozwiązanie umowy o pracę na czas nieokreślony za wypowiedzeniem.
W I instancji sąd oddalił powództwo, bo pracownik uchybił terminowi do odwołania się od wypowiedzenia umowy o pracę. Mimo iż otrzymał błędne pouczenie w oświadczeniu o wypowiedzeniu stosunku pracy, jednak wiedział jeszcze wcześniej jaki jest prawidłowy i właściwy tryb oraz termin odwołania, ponieważ znał treść wyroku Sądu Najwyższego z 3 września 2010 r., I PK 68/10, z której wynika właściwość sądu powszechnego. Urzędnik złożył apelację i sąd II instancji orzekł zgodnie z jego żądaniem. Uznał, że brak pouczenia powoda o prawie odwołania się do sądu pracy powinien skutkować usprawiedliwieniem spóźnionego wystąpienia z roszczeniem o odszkodowanie. Sprawa ponownie trafiła do sądu rejonowego. Ten orzekł, że mimo przywrócenia powodowi terminu do wystąpienia z powództwem, nie zasługiwało ono na uwzględnienie. Wypowiedzenie było prawidłowe z wyjątkiem pouczenia o prawie odwołania się do sądu pracy.
Sprawą ponownie zajął się sąd apelacyjny i oddalił apelację powoda. Jego zdaniem, choć pracodawca błędnie pouczył pracownika o możliwości odwołania do ministra sprawiedliwości, a nie właściwego sądu pracy, to jednak nie uzasadniało to roszczenia odszkodowawczego z art. 45 KP.
Pracownik nie poddał się i złożył skargę kasacyjną. I przegrał również w Sądzie Najwyższym. SN uznał, że mimo iż został błędnie pouczony o prawie do odwołania, to jednak z tego powodu przywrócony został termin do wniesienia powództwa do sądu pracy. Orzecznictwo SN jednolicie stanowi, że brak lub błędne pouczenie pracodawcy może  być jedynie podstawą do przywrócenia terminu dokonania czynności określonego (art. 265 KP). Mając powyższe na uwadze oraz to, że sprawa została merytorycznie osądzona nie można było uznać za zasadne twierdzenie, iż naruszona została zasada prawa do obrony praw powoda. Można także stwierdzić, że skarżący nie wykazał w tym zakresie argumentacji o poważnych wątpliwościach pranych lub koniecznością zmiany dotychczasowej wykładni przepisów.
W sądzie więc toczył się spór merytoryczny, ale w tym zakresie SN również oddalił skargę.