Decyzja Trybunału, podjęta przez izbę siedmiu sędziów, jest ostateczna. Dotyczy ona skarg Adama Cichopka i 1627 innych osób przeciwko Polsce, związanych z uchwaloną w 2009 r. tzw. ustawą dezubekizacyjną, która obniżyła emerytury ok. 41 tys. funkcjonariuszy służb specjalnych PRL i 9 członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

Jak poinformowano w komunikacie, Trybunał uznał, że system obniżający emerytury nie oznaczał "nadmiernych obciążeń dla skarżących, którzy nie doznali utraty środków do życia albo całkowitego pozbawienia świadczeń, a system ten był i tak bardziej korzystny niż inne systemy emerytalne".

"Trybunał uznał też, że praca skarżących w służbie bezpieczeństwa, stworzonej po to, by naruszać podstawowe prawa człowieka chronione przez Europejską Konwencję, powinna być uważana za istotną okoliczność dla zdefiniowania i uzasadnienia kategorii osób, które mogą być objęte redukcją świadczeń emerytalnych" - wyjaśniono.

Zdaniem sędziów w Strasburgu polskie władze "nie rozszerzyły zakresu tych środków poza to, co było konieczne, by osiągnąć uzasadniony cel, jakim było ukrócenie przywilejów emerytalnych, z których korzystali członkowie dawnej komunistycznej policji politycznej, aby zapewnić większą uczciwość systemu emerytalnego".

Od marca 2010 do kwietnia 2013 do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wpłynęło 1628 skarg przeciwko Polsce w związku z ustawą dezubekizacyjną. Skarżący argumentowali, że ustawa w sposób arbitralny obniżała ich emerytury do poziomu, którego nie można wytłumaczyć dążeniem do jakiegoś uzasadnionego celu ani też interesem publicznym. Uważali też, że redukcja świadczeń była nieproporcjonalna, nieuczciwa i była dla nich wielkim obciążeniem.

Powołując się na zakaz dyskryminacji w art 14. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, autorzy skarg twierdzili, że zostali poddani dyskryminacji ze względu na ich dawną pracę w służbie bezpieczeństwa. Powoływali się również m.in. na art. 6 konwencji, nakazujący domniemanie niewinności i prawo do uczciwego procesu, argumentując, iż ustawa z 2009 r. odnosiła się do "zbrodni", jakie mieli popełnić, a które nie zostały im udowodnione.

Zdaniem skarżących ustawa z 2009 r. naruszała również ich prawo do poszanowania prywatności i życia rodzinnego, przypisując im ogólną, lecz jednoznaczną odpowiedzialność za zbrodnie i niesprawiedliwość systemu komunistycznego.

Na podstawie art. 3 Konwencji (dotyczącego zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania) skarżący utrzymywali, że wstęp do ustawy z 2009 r., a także wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy poniżyły ich poprzez stwierdzenie, że funkcjonariusze dawnej służby bezpieczeństwa otrzymali emerytury nie za pracę, lecz w zamian za ochronę nieludzkiego reżimu. Argumentowali również, że nie dysponują skutecznymi środkami, by zakwestionować zarzucaną im we wstępie do ustawy kolektywną odpowiedzialność i moralnie naganne zachowanie.

W preambule ustawy dezubekizacyjnej zapisano, że "system władzy komunistycznej opierał się głównie na rozległej sieci organów bezpieczeństwa państwa, spełniającej w istocie funkcje policji politycznej, stosującej bezprawne metody, naruszające podstawowe prawa człowieka". Dodano, że "funkcjonariusze organów bezpieczeństwa pełnili swoje funkcje bez ponoszenia ryzyka utraty zdrowia lub życia, korzystając przy tym z licznych przywilejów materialnych i prawnych w zamian za utrwalenie nieludzkiego systemu władzy". Podkreślono też, że "samozwańcza Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego służyła utrwalaniu systemu komunistycznego w Polsce".

Zgodnie z ustawą oficerowie cywilnych służb specjalnych PRL dostają obecnie niższe świadczenia - obliczane według wskaźnika w wysokości nie 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - jak poprzednio - lecz 0,7 proc. Przeciętny emeryt (lub wdowa po nim) stracił ok. tysiąca zł.

Przywileje za służbę w PRL stracili także ci funkcjonariusze SB, którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen. Andrzej Kapkowski. Krytykowali to szefowie MSW po 1990 r., m.in. Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski.

Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana miała być po 0,7 proc. podstawy wymiaru za rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. WRON - administrująca od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym - składała się z 22 wyższych wojskowych (część już nie żyje). Jak informował MON, przeciętne świadczenie emerytalne tych osób wynosiło wcześniej 8495 zł, a według nowych zasad - ok. 4143 zł (brutto). Obniżenie świadczeń dla członków WRON za okres sprzed wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. zakwestionował jednak Trybunał Konstytucyjny.