Związkowcy opowiadają się za niewygasaniem „pomostówek”, jeżeli tylko ktoś pracował lub pracuje w szczególnych warunkach lub świadczy pracę o szczególnym charakterze.
Tymczasem prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że zrobi wszystko, aby rządowy projekt ustawy o emeryturach pomostowych nie wszedł w życie. Zapowiedział też, że przekaże do Sejmu projekt nowelizacji ustawy z 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, wydłużający jej obowiązywanie na kolejny rok. Rząd chce, by ustawa została uchwalona i podpisana przez prezydenta do końca roku, tak aby mogła wejść w życie 1 stycznia 2009 r., zastępując wygasające z tym dniem przepisy ustawy o wcześniejszych emeryturach.
Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak odnosząc się do zapowiedzi prezydenckiego projektu ustawy przedłużającej wypłaty emerytur pomostowych na obecnych zasadach powiedziała, że nie jest zwolenniczką rozwiązań tymczasowych. Podkreśliła, że ma nadzieję, że prezydent zechce wysłuchać jej racji.
Natomiast szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zarzucił w ubiegły piątek prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że chce „zrujnować polski system rentowo-emerytalny".
Rządowy projekt ustawy o emeryturach pomostowych, w wersji która trafiła do Sejmu, zakłada, że przysługiwałyby one osobom urodzonym po 31 grudnia 1948 r., które przed 1 stycznia 1999 r. pracowały co najmniej 15 lat w warunkach szczególnych lub wykonującym prace o szczególnym charakterze. Na emeryturę pomostową można byłoby przejść na 5 lat (w kilku przypadkach na 10 lat) przed osiągnięciem wieku emerytalnego (czyli w wieku 55 lat - kobiety i 60 lat - mężczyźni). Warunkiem byłby też odpowiedni staż ubezpieczeniowy (20 lat dla kobiet i 25 dla mężczyzn). Prawa do niej nie mieliby przedstawiciele niektórych zawodów (m.in. artyści, dziennikarze, część kolejarzy i nauczycieli) dotychczas korzystających z wcześniejszych emerytur na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 7 lutego 1983 r.
Skierowany do Sejmu projekt był od kilku miesięcy przedmiotem prac Komisji Trójstronnej. Zakończyły się one w ostatnich dniach września br., ale nie doszło do podpisania wspólnego protokołu. Rząd, pracodawcy i związkowcy nie porozumieli się przede wszystkim co do listy zawodów i prac dających prawo do „pomostówek", a także w kwestii czasu ich obowiązywania. Zdaniem związkowców uprawnienie do emerytury pomostowej powinno zależeć tylko od tego, czy ktoś pracował w szczególnych warunkach lub wykonywał prace o szczególnym charakterze a nie od tego, czy miało to miejsce przed 1 stycznia 1999 r., czy po tej dacie. W ostatniej turze rozmów związkowcy zaproponowali też znaczne rozszerzenie listy zawodów, które miałyby uprawnienia do „pomostówek" m.in. o wszystkich nauczycieli, kolejarzy, pracowników kanałów, kierowców tirów, ochroniarzy, pracowników służby zdrowia mających kontakt z pacjentami, pracujących w porze nocnej. Postulat ten odrzucili rząd i pracodawcy.
Jak podało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej projekt ustawy, który trafił do Sejmu, uwzględnia jednak ustalenia dokonane w trakcie negocjacji w Komisji Trójstronnej, m.in. poszerzenie listy czynników ryzyka i wykazu prac w szczególnym charakterze (wykonywane w zimnym mikroklimacie, w podwyższonym ciśnieniu atmosferycznym). Zawiera też uzgodnioną definicję prac w szczególnych warunkach. Poszerzony został także wykaz prac w szczególnym charakterze, do którego dodano m.in. osoby pracujące z osobami z chorobami psychicznymi, nauczycieli pracujących z trudną młodzieżą czy część stanowisk na kolei.
Związkowcy, pracodawcy i rząd mają też różne zdania co do możliwości przedłużenia obowiązywania obecnej ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z FUS czyli prawa do wcześniejszych emerytur. Miały one wygasnąć z końcem 2006 r. ale już dwa razy przedłużano czas ich obowiązywania. W myśl obecnych przepisów mają wygasnąć z końcem 2008 r. Według rządu pozostawienie ich na kolejny rok jest niemożliwe. Gdyby nie została uchwalona ustawa o emeryturach pomostowych, to od 1 stycznia 2009 r. nikt nie mógłby, zdaniem resortu pracy, odejść na emeryturę wcześniej niż przed ukończeniem 60 (kobiety) lub 65 (mężczyźni) lat.
Prezydenckiej propozycji przedłużenia obowiązujących przepisów dziwi się minister pracy Jolanta Fedak. „Pan prezydent powinien jeszcze raz przyjrzeć się proponowanej przez rząd ustawie, w sprawie której był przecież proszony o opinię" - przypomniała minister Fedak.
Rząd, przedsiębiorcy i związkowcy mają też różne zdania w kwestii kosztów pozostawienia wcześniejszych emerytur i przyjęcia pomostówek.
MPiPS przedstawiło też koszty wprowadzenia emerytur pomostowych, na które w latach 2009-2040 budżet będzie musiał przeznaczyć około 12,7 mld. W 2009 r. ma to być kwota 61,6 mln zł, w 2010 r. już 132,6 mln zł, a w 2020 r., kiedy to wypłaty osiągną najwyższy pułap, będzie to 758,7 mln zł.
Natomiast pracodawcy przede wszystkim podkreślają oszczędności, jakie przyniosłyby emerytury pomostowe w perspektywie kolejnych lat. „Każdego roku do wcześniejszych emerytur, wyłączając mundurowe i górnicze, budżet dopłaca około 12 mld zł. Dopłaty do pomostówek za 10 lat wyniosłyby ok. 1 mld zł rocznie. Daje to oszczędności około 11 mld zł każdego roku, a trzeba do nich dodać jeszcze składki, które o 5 lat dłużej płaciłoby około 700 tys. ludzi, którzy nie mieliby prawa do wcześniejszego odejścia na emeryturę" - podkreślił Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Na około 12 mld roczne wydatki na wcześniejsze emerytury szacuje również Wojciech Warski z Business Centre Club. Jego zdaniem przyjęcie ustawy o emeryturach pomostowych „dałoby nie tylko oszczędność 10 mld zł rocznie, ale też dobrze wpisało się w przywracanie racjonalności nowemu systemowi emerytalnemu".
Zdaniem rządu i pracodawców, gdyby wszedł w życie projekt ustawy skierowany do Sejmu, prawo do emerytur pomostowych, miałoby około 270 tys. osób. Takie szacunki przedstawiają pracodawcy i rząd. Natomiast dla „Solidarności" są one mało wiarygodne.
„Skoro o prawie do emerytury pomostowej mają zadecydować względy medyczne, to nie sposób przewidzieć ile osób z niej skorzysta. Tak samo zresztą jak nie można wiarygodnie obliczyć ile to będzie kosztowało" - stwierdził przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność" Janusz Śniadek.
Przewodniczący Komisji Krajowej „Solidarności" podkreślił również, że sami emeryci ograniczą swoje prawa, bowiem względy ekonomiczne zdecydują, że wielu z nich zechce przedłużyć aktywność zawodową.