Eksperci przedstawili w czwartek swoje opinie posłom komisji finansów publicznych. Jak przypomniał przewodniczący komisji Dariusz Rosati, rząd przygotowuje przegląd systemu emerytalnego. "Na przełomie maja i czerwca, a być może w pierwszej połowie czerwca będziemy mieli możliwość zapoznania się z wynikami tych prac" - powiedział.

Andrzej Bratkowski z Rady Polityki Pieniężnej stwierdził podczas spotkania, iż w jego opinii OFE były błędem. "Założyliśmy coś, co okazało się błędem" - powiedział. "Uważam, że generalnie trzeba zmierzać do tego, żeby ten system wygaszać. Moim zdaniem wystarczy wprowadzić dobrowolność w wyborze OFE (...), żeby obywatele uważali, że nie są manipulowani, jeśli chodzi o system emerytalny, który im się daje" - dodał.

Jak tłumaczył, jeśli dana osoba chce przejść z OFE do ZUS, to ZUS powinien przejmować całe aktywa. "Nie widzę tutaj tragedii. W przypadku obligacji, można po prostu je umorzyć i nic się nie dzieje. Jeżeli chodzi o akcje, rzeczywiście jest tu pewien kłopot, ale ZUS może te akcje powierzyć w zarządzanie prywatnym firmom zarządzającym. Dokładnie tak samo, jak to jest teraz" - stwierdził. Dodał, że tymi prywatnymi firmami zarządzającymi mogą być towarzystwa emerytalne (PTE).

Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu przedstawił z kolei wyniki analizy wpływu OFE na polską gospodarkę na przestrzeni ostatnich 13 lat. "Usunięcie OFE z gospodarki w okresie przeszłym, czyli od 1999 r. do 2012 r., który badaliśmy, działałoby na polską gospodarkę jako trwały destymulator" - wskazał.

Jankowiak stwierdził też, że eliminacja OFE poprawiłaby sytuację finansów publicznych, ale "deficyt w okresie kryzysu finansowego w latach 2009-2012 i tak znacznie przekraczałby 3 proc. w relacji do PKB, a relacja długu publicznego (do PKB) w latach 2011-2012 mogłaby w dalszym ciągu przekroczyć 50 proc." - powiedział.

"Z danych, które zebraliśmy wyraźnie widać, że bardziej dewastujący wpływ na stan finansów publicznych, niż koszty finansowania OFE, ma trwałe niezbilansowanie transferów socjalnych, czyli zebranych składek i wypłaconych świadczeń" - podkreślił.

Główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński stwierdził, że pomysł utworzenia OFE powstał w 1999 r., kiedy na rynkach trwała hossa i "panowało ogólne przeświadczenie, że ona nigdy się nie skończy, a skończyła się rok potem olbrzymimi spadkami".

"Nie ma co płakać teraz nad rozlanym mlekiem" - zaznaczył i dodał, że konieczne jest zmniejszenie opłat, które w tej chwili pobierają OFE oraz uzależnienie wynagrodzenia funduszy od zysków, jakie osiągają. Analityk mówił też, że jeśli chodzi o wypłaty środków zgromadzonych w funduszach, to byłoby najlepiej, aby wypłata emerytur była realizowana poprzez ZUS. Takie rozwiązanie rodziłoby mniejsze koszty.

Zaznaczył, że przenoszenie kapitałów z OFE do ZUS "należałoby rozważyć tak, aby przenosić tylko ten kapitał, który jest lokowany w obligacjach, a nie w akcjach. Wtedy nie szkodziłoby to rynkowi kapitałowemu, a jednocześnie to przenoszenie ulżyłoby długowi".

Kuczyński apelował też, aby dyskusja na temat przyszłości OFE trwała jak najkrócej, gdyż jej przedłużanie "bardzo osłabia giełdę". Dodał, że jest przeciwnikiem likwidacji funduszy.

Za uzależnieniem opłat pobieranych przez fundusze od ich wyników opowiedział się też prof. Wojciech Otto z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodał, że należy wprowadzić zewnętrzny benchmark, czyli "zewnętrzny portfel referencyjny, z którym porównujemy stopy zwrotu osiągane przez OFE".

Z kolei partner w PwC oraz przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru stwierdził, że większość słabości OFE wynika z nadmiernych regulacji, jakie wprowadzono przy tworzeniu funduszy. "Wprowadzono minimalną stopę zwrotu, gwarancje Skarbu Państwa, limit inwestycji w akcje, zakaz inwestycji za granicą - atmosfera 1997 r., to był inny świat. Od tego czasu należało odchodzić od tych regulacji, bo rynek finansowy jest inny" - powiedział.

Ekonomista podkreślał, że OFE mają olbrzymi udział w akcjach spółek, również Skarbu Państwa. "OFE kupują większość emisji pierwotnych realizowanych na GPW, większość polskich prywatnych firm ma dzięki temu możliwość pozyskania kapitału, którego np. nie może pozyskać w banku lub poprzez emisję obligacji. Likwidacja OFE, a mówimy o 270 mld zł, oznacza nie dość, że załamanie na giełdzie, to istotne zamknięcie tego kurka" - oświadczył.

"Musimy mieć świadomość, że jesteśmy na jakimś etapie i OFE stały się najważniejszym graczem na polskim rynku finansowym. Likwidacja tego systemu ma daleko idące konsekwencje również dla przeciętnego Kowalskiego" - dodał.