Przedmiotem posiedzenia Komisji była wysokość wskaźnika realnego wzrostu płac, który wpływa na kwotę waloryzacji procentowej emerytur i rent. Chodzi o coroczną podwyżkę świadczeń, czyli tę która ma obowiązywać od marca 2013 r. Brak zgody w Komisji Trójstronnej co do wysokości wskaźnika oznacza, że w przyszłym roku wyniesie on, tak jak chciała strona rządowa, 20 proc., a waloryzacja świadczeń – 4,18 proc.

Negocjacje były trudne. Organizacje pracodawców poparły rząd. Natomiast związki zawodowe: NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych chciały przeforsować 50 proc. wskaźnik realnego wzrostu płac, co oznaczałoby podwyżkę świadczeń o 4,45 proc. Waloryzacja w wersji rządowej będzie kosztowała 7,13 mld zł. Gdyby przeszła podwyżka zaproponowana przez związki zawodowe, koszt operacji byłby wyzy dla finansów państwa o 420 mln zł wyższy i wyniósłby 7,55 mld zł.
Nie udało się też OPZZ wynegocjować wyrównania od 1 marca 2012 r. do poziomu 5,04 proc. podwyżki świadczeń tym osobom, które na skutek waloryzacji kwotowej otrzymały świadczenia w niższej wysokości.
Seniorzy dostaną wyższe emerytury i renty od marca 2013 roku. O tym, jak wysoka będzie kwota przyszłorocznej waloryzacji procentowej zdecydują inflacja i płaca realna w bieżącym roku. Zdaniem rządu, i zgodnie z ustawą budżetową, inflacja wyniesie 4 proc., natomiast realna płaca ma wzrosnąć o 0,9 proc.
Jednak niektórzy ekonomiści nie podzielają przewidywań rządu co do tych wskaźników. Przewidują 0 proc. wzrostu realnej płacy, co spowoduje podwyżkę niższą niż zakładaną przez rząd. Na wysokość przyszłorocznej waloryzacji będzie miała wpływ więc tylko wskaźnik inflacji, z powodu minimalnego wzrostu pensji.
Przypomnijmy, od marca przyszłego roku emerytury i renty znowu będą podwyższane waloryzacją procentową. Kwotowa waloryzacja świadczeń to wyjątek od reguły, wprowadzony tylko w tym roku. Emerytury i renty wzrosły o 71 zł niezależnie od wysokości.
Tematem piątkowego posiedzeniu Komisjii Trójstronnej była również wysokość minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował by wyniosła 1600 zł. Ta wysokość spodobała się przedsiębiorcom, natomiast związkowcy byli przeciw i domagali się 1625 zł.
Ostateczna decyzja dotycząca poziomu najniższego wynagrodzenia zostanie podjęta najpóźniej 15 lipca (13 lipca jest planowane posiedzenie komisji w tej sprawie). Jeśli partnerzy i rząd nie porozumieją się do tego czasu, o jego wysokości w przyszłym roku samodzielnie zdecyduje rząd.

Chcesz wiedzieć więcej? Masz pytania? 
Nie czekaj- z nami poznasz wszystkie odpowiedzi!