Sąd rozpatrywał w poniedziałek apelację prokuratury i pełnomocnika przedstawicieli rodzin ofiar od wyroku Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu. Ten, w maju 2012 r., uniewinnił pięciu oskarżonych, którym prokuratura zarzuciła nieumyślne narażenie pracowników zakładu na utratę życia. Zarówno prokuratura jak i pełnomocnik nie zgadzali się z wyrokiem uniewinniającym i chcieli uchylenia go oraz przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
„Sąd rejonowy prawidłowo przeprowadził postępowanie dowodowe, a wyrok wyczerpująco uzasadnił na 60 stronach” – powiedział sędzia Sądu Okręgowego Józef Szulc. Wyrok jest prawomocny.
Do wypadku doszło 15 lipca 2005 r. Trzech pracowników (25, 35 i 43 lata) zakładów Petrochemia Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu czyściło zbiornik, w którym trzymany jest benzol koksowniczy. Śmiertelnie zatruli się cyjanowodorem.
Dwa lata później prokuratura oskarżyła pięciu pracowników firmy: kierownika bloku aromatów, głównego specjalistę ds. technologicznych, członka zarządu Petrochemii Blachownia, specjalistę ds. bhp oraz zastępcę kierownika działu aromatów. On też usłyszał dodatkowo zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Prokuratura w trakcie procesu przed kędzierzyńskim sądem żądała dla niego trzech lat pozbawienia wolności. Kędzierzyński sąd uniewinnił wszystkich. Uznał, iż oskarżeni nie mieli świadomości, że z benzolu może wydzielać się silnie trujący cyjanowodór. Potwierdzili to biegli z zakresu chemii, którzy wyjaśnili, że ówczesna nauka także tego nie przewidywała.
„Sąd rejonowy uznał na podstawie ekspertyz i zeznań świadków, że według stanu wiedzy sprzed wypadku, autorzy instrukcji dotyczącej bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie nie mieli możliwości rozpoznać zagrożenia związanego z występowaniem cyjanowodoru. Nie wskazywały na to kilkudziesięcioletnie doświadczenia z benzolem” – uzasadnił w poniedziałek sędzia Szulc.
„Nie zawierały tego także instrukcje przygotowywane przez inspekcję pracy, które szeroko określały zagrożenia związane z tymi substancjami. Oskarżeni nie mogli przewidzieć tego zjawiska” – podkreślił sędzia.
Dopiero po wypadku w zakładach zmieniono instrukcje dotyczące bezpieczeństwa. Zagrożenie ujęto również w dokumentach ogólnokrajowych.