Rok wcześniej w przedsiębiorstwach pracowało 6445,9 tys. osób, czyli  o 1,7 proc. mniej (spadek o 111,9 tys. osób), co pokazuje, że popyt na pracę nie wrócił jeszcze – mimo próby odrobienia spadku głównie z okresu pierwszego lockdownu – do poziomu sprzed kryzysu. Wydaje się więc, że widoczny w poprzednich latach trend wzrostu zatrudnienia w przedsiębiorstwach załamał się.

- Można zadać sobie pytanie, co stało się z osobami, które nie pracują w tych przedsiębiorstwach objętych badaniem. Można założyć, że część z nich – mając uprawnienia – zdecydowała się na przejście na emeryturę, część zasiliła szeregi bezrobotnych.  Jednym ze zjawisk, jakie były obserwowane na rynku pracy w ubiegłym roku jest wzrost pracujących w rolnictwie (o około 100 tys.), więc można również założyć, że część osób pracujących przed pandemią w przedsiębiorstwach została we wspólnym gospodarstwie rolnym – mówi Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan. Według niej, ucieczka do nadal niskoproduktywnego sektora gospodarki jest formą ukrytego bezrobocia.

Czytaj również: Prognozy 2021 - bezrobocie trochę wzrośnie>>

Przeciętne wynagrodzenie w firmach - w górę

Co ciekawe, rośnie przeciętne wynagrodzenie w firmach. W lutym br. wyniosło 5330,48 zł, co oznacza wzrost w stosunku od stycznia br. o 0,9 proc., a w ciągu roku o 7,3 proc. Utrzymuje się więc nadal wysoka dynamika, na poziomie tej sprzed pandemii, wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw. Według GUS podwyżki płac są obserwowane we wszystkich sekcjach PKD – najwyższe w sekcji „Administrowanie i działalność wspierająca” (11,3 proc.), najniższe w sektorze „Górnictwo i wydobywanie” (3,1 proc.).

- Dobra sytuacja rynku pracy, mierzona wyłącznie stopą bezrobocia czy przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw może stanowić pewną iluzję. Spadająca liczba pracujących w firmach zatrudniających powyżej 10 osób jest tylko sygnałem ostrzegawczym – podkreśla Fedorczuk. I dodaje: Obecny czas wydaje się sprzyjać pogłębianiu się różnić pomiędzy osobami pracującymi w stosunkowo dużych jak na polski rynek pracy przedsiębiorstwach. Tam płace rosną nie tylko z uwagi na podnoszenie płacy minimalnej, ale również w związku z wypracowanym zyskiem, a zatrudnienie jest względnie bezpieczne.

Osoby  (zresztą liczniejsze, bo stanowiące około 10 mln) pracujące w mikrofirmach lub samozatrudnione w większym stopniu odczuwają skutki pandemii, gdyż bardziej narażone są na zakażenie, a popyt na realizowane przez te firmy usługi jest mało stabilny.