Zatrudnienie w Unii Europejskiej wzrosło w I kwartale 2014 r. o 0,2 proc., a w samej strefie euro – zaledwie 0,1 proc. – wynika z najnowszych danych Eurostatu. – Polska znalazła się w ścisłej czołówce państw Wspólnoty, w których nastąpiła najszybsza poprawa sytuacji na rynku pracy – przypomina ekspert Pracodawców RP Łukasz Kozłowski.
Lepszym wynikiem mogą się pochwalić jedynie Wielka Brytania, Łotwa oraz Węgry, które z 1,5-procentowym wzrostem zatrudnienia w pierwszym kwartale były pod tym względem absolutnymi rekordzistami.
 
Najnowsze wyniki potwierdzają tezę, że polski rynek pracy jest w fazie odbicia. Pewien niepokój budzić może jednak fakt, iż ożywienie to stopniowo wytraca dotychczasową dynamikę (z +0,3 pkt proc. z lutego na marzec, do +0,1 pkt proc. z kwietnia na maj). Chociaż między marcem a majem odsetek zarejestrowanych bezrobotnych spadał o 0,5 pkt proc. miesięcznie, to w coraz większym stopniu odbywało się to za sprawą korzystnego wpływu czynników o charakterze sezonowym, a nie wynikało z poprawy koniunktury gospodarczej.
 
Zdaniem eksperta Pracodawców RP pozytywne dane Eurostatu nie oznaczają jednak, że dalsza poprawa sytuacji na rynku pracy w Polsce jest przesądzona. Powinno to skłaniać nasz rząd do podejmowania reform mających na celu tworzenie warunków sprzyjających wzrostowi zatrudnienia. Trudno zaliczyć do takich działań zbyt szybkie podnoszenie płacy minimalnej lub zwiększanie pozapłacowych kosztów pracy poprzez oskładkowanie umów cywilnoprawnych.
 
Martwić może również słaby wzrost zatrudnienia w krajach strefy euro, gdzie zwiększyło się ono jedynie o 0,1 proc. Od mniej więcej połowy 2011 roku coraz wyraźniej zarysowuje się dywergencja poziomów zatrudnienia pomiędzy państwami, które przyjęły euro, a tymi, które pozostały przy walutach krajowych. Podczas gdy Unia Europejska jako całość w zasadzie odrobiła już – pod względem liczby pracujących – straty poniesione w wyniku spowolnienia oraz recesji z lat 2011–2012, poziom zatrudnienia w samej strefie euro wciąż oscyluje wokół lokalnego minimum.