Ze sprawozdania z działalności Państwowej Inspekcji Pracy za rok 2018 wynika, że jedną z przyczyn ciężkich obrażeń ciała w zbadanych przez PIP wypadkach przy pracy zaistniałych w latach 2016-2018 – był niebezpieczny, upadek osoby z wysokości na niższy poziom. W 2018 r. doszło do 102 takich wypadków, w 2017 r. – 129, a w 2016 r. – 113. Opisując wyniki kontroli w budownictwie PIP wskazała, że najwięcej nieprawidłowości dotyczyło wykonywania prac na wysokości bez zabezpieczeń przed możliwością upadku (62 proc. kontroli).

Stwierdzano w szczególności brak bądź nieprawidłowe zastosowanie na stanowiskach pracy środków ochrony zbiorowej przed upadkiem z wysokości (26 proc.), niezapewnienie bezpiecznych przejść i dojść do stanowisk pracy (10 proc.), niezabezpieczenie otworów w stropach i ścianach zewnętrznych (26 proc.) oraz niezapewnienie pracownikom środków ochrony indywidualnej. - Sytuacje takie występowały szczególnie podczas wykonywania prac na wysokości do 3 m i były wynikiem lekceważenia zagrożenia, zarówno przez nadzór budowy, jak i samych pracowników – podkreśla PIP w swoim sprawozdaniu. PIP nie podaje jednak w swoich sprawozdaniach wysokości, na jakiej najczęściej dochodzi do wypadków przy pracy na wysokości.

Propozycję zmiany prawa odnośnie pracy na wysokości podniósł Marcin Nowak w ramach naszej akcji Poprawmy prawo.  - Praca na wysokości to praca już powyżej 1 m i tym samym cechuje się obostrzeniami, m.in. bezpośrednim nadzorem. Co ma zrobić pracodawca, który zatrudnia 1 pracownika (personel sprzątający), który swoje obowiązki (m.in. mycie okien stojąc na drabinie na wysokości 1,3 m) wykonuje po zamknięciu urzędu, gdy urzędnicy idą już do domu i w urzędzie nikogo nie ma – pyta. Proponuje więc zmianę prawa – do 2 metrów bez bezpośredniego nadzoru, powyżej 2 m – w brzmieniu aktu prawnego jak dotychczas.

 

Limit do weryfikacji?

Zgodnie z par. 105 ust. 1 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (t.j. Dz. U. z 2003 r. Nr 169, poz. 1650 z późn. zm.), pracą na wysokości w rozumieniu rozporządzenia jest praca wykonywana na powierzchni znajdującej się na wysokości co najmniej 1,0 m nad poziomem podłogi lub ziemi.

Jak podkreśla Marcin Stanecki, radca prawny, praca na wysokości zaliczana jest do prac szczególnie niebezpiecznych. Wiąże się to z nałożeniem na pracodawcę dodatkowych obowiązków z zakresu bhp takich jak bezpośredni nadzór nad tymi pracami wyznaczonych w tym celu osób, konieczność zapewnienia odpowiednich środków zabezpieczających czy poddanie pracowników instruktażowi dotyczącego bezpiecznego wykonywanych prac. - Wydawać się by mogło, że po co te wymogi związane z bhp, przecież praca powyżej 1 m, a poniżej np. 2 m nie stanowi żadnego zagrożenia dla pracownika. Z tym, że nigdy nie ma gwarancji, że upadek pracownika z drabiny o wysokości 1,3 m nie zakończy się dla niego niefortunnie – mówi mec. Stanecki. Jak zauważa, najczęstszą przyczyną wypadków na budowach, według sprawozdania PIP za rok 2019, był upadek z wysokości.

Z danych PIP wynika także, że do wypadków ze skutkiem śmiertelnym dochodziło najczęściej wskutek: upadku z wysokości np. podczas wykonywania robót budowlano-montażowych lub remontowych z rusztowania, demontażu szalunku, montażu instalacji elektrycznej w nowo wybudowanym obiekcie, jak również prac na wysokości związanych z przemieszczaniem się pracownika (przy schodzeniu z mostu suwnicy na podest komunikacyjny). Ponadto, według PIP, najczęstszymi przyczynami wypadków przy pracy związanych z upadkiem z wysokości są:

  • niewłaściwe zachowanie się pracowników podczas pracy, spowodowane brakiem szkoleń z zakresu bhp,
  • brak lub zły stan techniczny urządzeń ochronnych,
  • niewłaściwa organizacja i koordynacja robót,
  • tolerowanie przez bezpośredni nadzór odstępstw od podstawowych zasad bhp.

 

- Praca sprzątaczki nie stwarza, aż takich dużych zagrożeń dla życia i zdrowia jak praca na budowie. W przypadku zatem takiej pracy rozważyć można możliwość ustalenia innej wysokości, która będzie kwalifikować tę pracą jako pracę na wysokości. Wydaje się że ustalenie jej na poziomie 1,3 m czy 1, 6 m zawsze będzie budzić wątpliwości. I będzie zadawane pytanie: dlaczego nie wyżej lub niżej. Najbardziej precyzyjną informacją pozwalającą to ustalić, byłaby analiza dokumentacji powypadkowej i ustalenie na jej podstawie na jakiej wysokości dochodzi najczęściej do zdarzeń wypadkowych – uważa mec. Marcin Stanecki. Wtedy, jak tłumaczy, ustalenie górnej granicy byłoby najtrafniejsze.

- PIP w swoich zestawieniach nie podaje na jakiej wysokości dochodzi najczęściej do wypadków w pracy. A nie jest to dla niej zadanie trudne do ustalenia, ponieważ inspektorzy pracy bardzo szczegółowo i dokładnie analizują okoliczności i przyczyny wypadków w pracy, więc takie dane mogą umieścić w protokołach kontroli. Co ciekawe, PIP w swoich materiałach prewencyjnych zwraca uwagę na niebezpieczeństwo wykonywania pracy na wysokości powyżej 2 m. Może to być wskazówka, że górna granica wysokości może zostać przesunięta do 2 m, skoro organ państwa zajmujący się nadzorem i kontrolą przestrzegania przepisów prawa pracy, w tym bhp, wyraził taki pogląd – podkreśla mec. Stanecki.

Dodatkowym argumentem za zmianą może być także to, że z danych publikowanych przez GUS za rok 2018 wynika, że więcej zdarzeń o charakterze upadków, jest na tym samym poziomie aniżeli upadków z wysokości. W niektórych gałęziach gospodarki, ten stosunek wynosi 3:1 na rzecz płaskiej powierzchni. - Czytając dane GUS można zatem dojść do wniosku, że płaska powierzchnia jest dla pracowników zdecydowanie bardziej niebezpieczna i groźna. Ale nie da się wykluczyć wypadku poniżej 2 m, który będzie skutkował poważnymi obrażeniami czy nawet w skrajnych sytuacjach śmiercią poszkodowanego – zaznacza mec. Marcin Stanecki.

Ewentualna zmiana wysokości nie zmieni także podstawowej zasady prawa pracy, że za stan bhp odpowiada pracodawca. - Warto rozważyć zmianę przepisów rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, w zakresie pracy na wysokości. Poprzedzać ją jednak powinna, przeprowadzona analiza wypadkowości, pod kątem tego na jakiej wysokości dochodzi najczęściej do wypadku w pracy, nawet lekkiego. Pozwoliłoby to na precyzyjne ustalenie wysokości, która niesie za sobą zagrożenie dla życia i zdrowia pracownika – uważa mec. Marcin Stanecki.

Zmiana limitu czy wystarczy inna organizacja pracy?

Innego zdania jest jednak Łukasz  Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. - Moim zdaniem limit 1 m dla uznania pracy na wysokości nie powinien być zwiększany do 2 m, bo upadek dla pracownika z 1 m a z 2 m, licząc od podłogi czy ziemi, to jest znacząca dla zdrowia pracownika różnica – mówi. I dodaje: Pracę na takiej wysokości można inaczej zorganizować, aby uwzględniała bezpieczne warunki pracy. Jako przykład mec. Kuczkowski podaje mycie nawet 3-metrowych witryn sklepowych, które jest możliwe z poziomu ziemi dzięki wysięgnikom.