Przypomnijmy, obydwa projekty mają ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej pracodawcom w czasach kryzysu. Mają to zapewnić złagodzone przepisy związane z dobą pracowniczą i okresem rozliczeniowym, wynagrodzeniem za godziny nadliczbowe. Projekty są konkurencyjne wobec siebie ponieważ rząd proponuje łagodniejsze zmiany, które wcześniej skonsultował w ramach Komisji Trójstronnej. Posłowie przygotowali radykalniejszą propozycję.

Rząd zaproponował wydłużenie okresów rozliczeniowych wyłącznie w układzie zbiorowym pracy lub porozumieniu zawieranym ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników. Poselska propozycja zmian w tym zakresie jest bardziej elastyczna: wydłużenie okresu rozliczeniowego byłoby dopuszczalne już w regulaminie pracy, uzgodnionym ze związkami zawodowymi. Posłowie nie chcą zbędnych, ich zdaniem, formalności przy tej procedurze i wnioskują o skreślenie przepisów nakazujących przekazywanie kopii porozumienia do inspekcji pracy. Proponuje się rezygnację z gwarancji płacy minimalnej jeśli pracownik – ze względu na rozkład pracy – nie będzie świadczył pracy w danym miesiącu. Posłowie chcą też, by ponowne rozpoczęcie pracy w tej samej dobie pracowniczej nie powodowało pracy w godzinach nadliczbowych. Wnioskowali też za możliwością udzielenia czasu wolnego w zamian za pracę w dniu wolnym w następnym okresie rozliczeniowym, jeśli nie będzie takiej możliwości w bieżącym okresie. Proponują również by pracodawca mógł wprowadzić ponadgodzinną przerwę w pracy, niewliczaną do czasu pracy z zachowaniem przepisów ochronnych o dobowym i tygodniowym odpoczynku. Chodzi o zwiększenie elastyczności w organizowaniu czasu pracy.
Rządowy projekt zmian to przede wszystkim wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy. Jest to dobre rozwiązanie dla tych pracodawców, których produkcja zależy od poziomu zamówień. W razie wzrostu będą mogli dysponować czasem pracy tak, że zatrudnieni będą pracować przez 6 dni w tygodniu, przy zachowaniu dobowych norm czasu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym. 
W ubiegłym tygodniu zaczęły się prace nad projektem w podkomisji. Wykreślono z tekstu definicję doby pracowniczej. Obecnie są to kolejne 24 godziny od rozpoczęcia pracy. Przez to czasem komplikuje to sytuację pracodawcy, który chce by pracownik, np. w środę przyszedł  na godz. 10, a następnego dnia na godz. 8. Wedle obecnego stanu prawnego, w takiej sytuacji pracownik nabywa prawo do dodatkowego wynagrodzenia za dwie godziny.
 

Eksperci z Biura Legislacyjnego podczas posiedzenia sygnalizowali, że wykreślenie definicji doby pracowniczej będzie miało negatywny wpływ na stosowanie innych przepisów kodeksu pracy posługujących się tym pojęciem. Projekt przewiduje też, że w wypadku osób pracujących w nocy zachowana zostanie dotychczasowa regulacja – że doba to kolejne 24 godziny od rozpoczęcia pracy. Projekt trafił teraz do drugiego czytania.