Od początku czerwca do końca sierpnia br. inspektorzy PIP przeprowadzili w całej Polsce 13 906 kontroli. To o 4 449 mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 18 355. Ostatnio najwięcej takich działań zostało podjętych w Katowicach – 1 901 (rok wcześniej – 2 357), w Warszawie – 1 895 (1 939), w Gdańsku – 1 171 (1 302), w Poznaniu – 1 148 (1 615) oraz w Łodzi – 1 023 (1 280). Z kolei najmniej kontroli przeprowadzono w Zielonej Górze – 331 (561), w Kielcach – 339 (689) i w Opolu – 395 (623). Tak wynika z danych aktualnych na dzień 25 września br.

Czytaj również: PIP rusza na kontrole - sprawdzi, czy firmy zapewniają bezpieczne warunki pracy>>

Kontrole w dobie epidemii

Państwowa Inspekcja Pracy zdecydowała, że inspektorzy przystąpią do wykonywania obowiązków w pełnym zakresie dopiero 22 czerwca 2020 roku. To mogło mieć wpływ na liczbę przeprowadzonych kontroli. Ponadto, jak podaje PIP, w ostatnim okresie liczba aktywnych inspektorów zmniejszyła się aż o jedną czwartą ze względu na urlopy czy opiekę nad dzieckiem w czasie pandemii. Dodatkowo wiele firm wciąż pracuje w trybie zdalnym, a kontrola może odbyć się jedynie w siedzibie przedsiębiorstwa – mówi Kamila Sotomska, analityk Departamentu Prawa i Legislacji w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Monika Fedorczuk z Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan zwraca natomiast uwagę na znaczenie lockdownu. Bo, jak twierdzi, ten okres cechował się bardzo dużą solidarnością pracowników i pracodawców zorientowanych na wspólnym celu, czyli przetrwaniu zakładu pracy. - Być może był to jeden z czynników decydujących o mniejszej liczbie zawiadomień – zauważa.  

– Inspektorzy pracy mają więcej obowiązków podczas kontroli w trakcie pandemii. Obecnie PIP sprawdza też, czy w przedsiębiorstwach zostały wdrożone zasady bezpieczeństwa związane z koronawirusem. Mowa tu o zachowaniu odpowiedniej odległości pomiędzy pracownikami i o dostępie do płynów dezynfekcyjnych oraz środków ochrony osobistej – zaznacza z kolei Kamila Sotomska.

W wyniku kontroli przeprowadzonych od 1 czerwca do 31 sierpnia br. zastosowano 87 321 środków prawnych (rok wcześniej – 127 874). Wśród nich były decyzje – 43 275 (63 731), wnioski w wystąpieniach – 41 927 (60 882) oraz polecenia – 2 119 (3 261). Monika Fedorczuk zwraca uwagę na zmniejszającą się liczbę środków prawnych. Według niej, na tej podstawie można postawić wniosek o większym przestrzeganiu prawa przez pracodawców w zakresie praw pracowniczych.

– Paradoksalnie liczba wykroczeń przeciwko przepisom prawa pracy jest pojęciem względnym. Ogromna część środków prawnych jest wymierzona przeciwko wielkim międzynarodowym korporacjom, które często są nękane kontrolami. A tam standardy bezpieczeństwa zazwyczaj przewyższają wymagania prawne w znaczącym stopniu. Mimo to firmy te nie są w stanie zapobiec naruszeniom. Przepisy są drobiazgowe, sztywne, często staroświeckie i nieżyciowe. Z kolei istnieją tysiące małych, polskich przedsiębiorstw, gdzie prawa pracy nie przestrzega się w ogóle. Jednak tam kontrole nie docierają – mówi Bartłomiej Raczkowski, adwokat, partner w kancelarii Raczkowski.

Jak zaznacza ekspert z Konfederacji Lewiatan, przed pandemią sporo przedsiębiorstw miało duże trudności z zapełnieniem wakatów. To powodowało, że konieczne stało się dbanie o wizerunek firmy, zarówno wśród obecnych, jak i potencjalnych pracowników. Jednym z podstawowych warunków powodzenia tego zamierzenia jest przestrzeganie przez pracodawców prawa pracy.

 


Przestrzeganie prawa pracy

– Ogólnie z przestrzeganiem tego prawa nie jest najlepiej. Jednak często sankcje są naciągane, inspektorzy stosują przepisy i interpretacje tak, aby tylko móc wykazać się znalezieniem naruszenia. Celem kontroli nie jest zapewnienie zgodności z prawem, ale znalezienie na siłę czegokolwiek, co da się zinterpretować jako bezprawne. Mam wrażenie, że problem nie występuje tam, gdzie się go na siłę szuka, ale tam, gdzie się raczej nie zagląda – dodaje mec. Raczkowski.

PIP wskazuje najczęściej występujące podstawy w środkach prawnych wydanych po kontrolach. W analizowanych okresach był to art. 11 pkt 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy. Ostatnio wskazano go  21 347 razy, a rok wcześniej – 32 075.

– Przywołany artykuł dotyczy nakazania usunięcia stwierdzonych uchybień w ustalonym terminie w przypadku, gdy naruszenie dotyczy przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.  Niewątpliwie pracodawca jest odpowiedzialny za zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Jednak niekiedy literalne zastosowanie wszystkich norm jest bardzo trudne, np. w odniesieniu do odległości biurek, które pracownicy często swobodnie przestawiają – informuje ekspert z Konfederacji Lewiatan.

Patrząc na zestawienie najczęściej występujących podstaw w środkach prawnych od 1 czerwca do 31 sierpnia 2020 roku, następny w kolejności jest art. 207 par. 2 Kodeksu pracy – 1 260 razy (rok wcześniej – 2 160). Dalej są art. 11 pkt 7 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy – 1 144 razy (1 365), art. 29 par. 3 K.p. – 1 130 razy (1 612). Piąta pozycja to par. 10 ust. 2 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy – 1 029 razy (poprzednio 1 540).

Analizując te dane, najwięcej środków prawnych wydawanych jest w sprawach BHP, w tym bezpieczeństwa urządzeń elektrycznych. Zaraz potem są niewypłacone wynagrodzenia. Dalej wymienia się naruszenie obowiązku przekazania pracownikowi informacji o warunkach zatrudnienia. Z jednej strony, przepisy BHP są tak skomplikowane i często nieżyciowe, że w praktyce nie da się ich wszystkich przestrzegać. Z drugiej strony, rzeczywiście zdarzają się przypadki braku odpowiedniej dbałości o podstawowe zasady bezpieczeństwa. Co do niewypłacanych wynagrodzeń, sprawa jest oczywiście poważna – podsumowuje mec. Bartłomiej Raczkowski.