W okresie kryzysu, optymalizacji działań i cięcia kosztów firmy wstrzymały większość inwestycji w rozwój zasobów kadry menedżerskiej oraz poszukiwanie nowych, utalentowanych pracowników. Obecnie, gdy polska gospodarka powoli się rozpędza, a organizacje coraz częściej wdrażają strategie rozwojowe, wiele z nich odczuwa brak wykwalifikowanych pracowników mogących szybko zastąpić odchodzącego menedżera. Biorąc pod uwagę brak odpowiedniej osoby wewnątrz organizacji oraz fakt, że rekrutacja na stanowisko kierownicze trwa od 6 do 9 miesięcy, a wdrożenie do pracy co najmniej drugie tyle, nagłe odejście nawet jednego pracownika może naruszyć ciągłość biznesową lub stworzyć zagrożenie dla prowadzonego projektu. „W takiej sytuacji, naturalnym krokiem firmy, która broni się przed ewentualnym kryzysem, jest złożenie kontroferty. Najczęściej w postaci podwyżki wynagrodzenia lub awansu wiążącego się jedynie ze zmianą nazwy stanowiska. Faktyczny awans zazwyczaj nie jest możliwy z uwagi na niewystarczające kompetencje pracownika lub brak dostatecznej struktury organizacji. Powody, dla których propozycja objęcia nowej funkcji nie była mu składana wcześniej” – wyjaśnia Paweł Wierzbicki, Dyrektor w Michael Page.

Przyjęcie kontroferty jest dla wielu osób kuszące. Wydawałoby się, że oznacza szybsze osiągnięcie celu przy jednoczesnym uniknięciu ryzyka związanego z podpisaniem nowej umowy o pracę i okresem próbnym. Nie zachodzi także konieczność zmierzenia się z nieznanym środowiskiem, czy wdrożenia do nowych obowiązków. Jednak cel zostaje osiągnięty tylko pozornie. Okazuje się bowiem, że jak podaje Michale Page, około 80% pracowników, którzy przyjęli kontrofertę wraca na rynek pracy w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Głównie z własnej woli, rzadziej z powodu otrzymania wypowiedzenia.

Dlaczego tak się dzieje? Chęć odejścia burzy wypracowane przez lata zaufanie pomiędzy pracodawcą, a pracownikiem. Nawet, jeżeli w rezultacie kontroferty pracownik pozostanie w firmie, organizacja będzie obawiać się, że w przyszłości ponownie złoży on wypowiedzenie. Przestaje zatem inwestować w jego rozwój, angażować go w kluczowe projekty i nie bierze pod uwagę przy kolejnych awansach. Co więcej, zyskuje czas na przeformułowanie strategii zarządzania zasobami ludzkimi, zmianę struktury organizacyjnej, a także wdrożenie procesu poszukiwania talentów, w tym potencjalnego następcy nielojalnego pracownika.

„Podjęcie decyzji o zmianie pracy jest najczęściej podyktowane kilkoma przesłankami. Zwłaszcza w przypadku stanowisk menedżerskich, gdy powodami ważniejszymi od podwyżki wynagrodzenia są: chęć zmiany branży, kultury organizacyjnej, środowiska pracy, nowe wyzwania, czy też bardziej elastyczne warunki pracy. Akceptacja kontroferty nie pozwala osiągnąć większości tych celów” – uważa Paweł Wierzbicki. Poza tym, sam udział w procesie rekrutacyjnym jest dla wielu osób stresujący. Trwa kilka miesięcy i składa się najczęściej z 3 do 5 etapów wymagających zaangażowania oraz dobrego przygotowania. Otrzymanie oferty pracy to sukces wieńczący podjęcie trudnej decyzji o konieczności odejścia z firmy oraz miesiące niepewności związane z udziałem w rekrutacji. Sukces, który zostaje zdeprecjonowany przez dotychczasowego pracodawcę kontrofertą. Przyjmując ją, a tym samym zrywając uzgodnienia poczynione z drugą firmą, kandydat naraża się na długofalowe konsekwencje. Po pierwsze, zamyka sobie możliwość ponownego ubiegania się o stanowisko w tej organizacji. Po drugie, nadszarpuje swoją reputację w środowisku branżowym, szczególnie gdy jest ono niewielkie i zamknięte. Co więcej, nastawia do siebie negatywnie kolegów z pracy, przede wszystkim tych, którym odmówiono podwyżki czy awansu.

Złożenie, a także przyjęcie kontroferty nie jest sytuacją komfortową dla żadnej ze stron. „Firmy powinny zawczasu przygotować strategię sukcesji osób kluczowych stanowiących około 20% całego zespołu oraz wdrożyć ideę ciągłego poszukiwania talentów, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz organizacji. W zatrzymaniu najbardziej wartościowych pracowników różnego szczebla pomagają jasno wytyczone ścieżki kariery, systemy motywacyjne, szkolenia, rozbudowane pakiety wynagrodzeń i świadczeń dodatkowych. Działania te powinny być kompleksowe, atrakcyjne dla pracowników i trudne do zrekompensowania przez inne firmy” – przekonuje ekspert Michael Page.

Z punktu widzenia pracownika decyzja o zmianie pracodawcy powinna być dokładnie przeanalizowana. Przed jej podjęciem warto porozmawiać z przełożonym. „Na początku rozmowy wypada okazać satysfakcję z otrzymanych możliwości rozwoju zawodowego dodając, że zależy nam na pokonywaniu kolejnych szczebli kariery właśnie w tej firmie. W rozmowie powinniśmy poprosić o ocenę dotychczasowych wyników naszej pracy i zapytać o plany dotyczące naszej osoby. Możemy negocjować podwyżkę, awans, bądź zmianę warunków pracy. Celem jest poruszenie tych tematów, które wywołują u nas dyskomfort zawodowy i sprawdzenie, czy możliwe jest osiągnięcie naszych celów bez konieczności składania wypowiedzenia” – radzi Paweł Wierzbicki z Michael Page. Jeżeli taka rozmowa nie przyniesie zmian, a przyczyny niezadowolenia pozostaną aktualne, warto podjąć decyzję o zmianie pracodawcy i bez wahania to uczynić. Nie można natomiast traktować wypowiedzenia jako karty przetargowej w negocjacjach z pracodawcą. Takie podejście jest negatywnie odbierane przez przełożonego, współpracowników, firmę rekrutacyjną, a także potencjalnego pracodawcę i zazwyczaj kończy się niekorzystnie dla pracownika.