Tylko 9% pracowników nie zostaje w pracy dłużej, poza ustalony wymiar czasu pracy. 9 na 10 pracowników niestety pracuje nieco więcej niż wynika z to z ich umów o pracę. Według Kodeksu Pracy (§ 151), nadgodziny powinny być wynagradzane albo finansowo, albo poprzez możliwość odebrania sobie nadgodzin jako czasu wolnego. W praktyce jednak, jak wynika z przeprowadzonego w marcu 2012 r. sondażu Praca.pl, za nadgodziny płaci niewielu pracodawców. Tylko 14% pracowników ma pracę w godzinach nadliczbowych rozliczaną finansowo. Nieco lepiej jest z odbieraniem sobie nadgodzin jako czasu wolnego – taki system rozliczania ma 20% pracowników.

 
 
 
Strach a nadgodziny
Dlaczego ponad połowa Polaków pracuje ponad ustalony czas pracy nie dostając z tego tytułu wynagrodzenia? „Jedną kwestią jest brak uczciwości pracodawców, którzy chcąc zaoszczędzić, po prostu nie płacą pracownikom za nadgodziny. Drugą fakt, iż pracownicy niechętnie dochodzą roszczeń w zakresie nadgodzin. Nie potrafią, bądź nie chcą zmusić pracodawcy do tego, by praca w nadgodzinach została rozliczona, a na skierowanie sprawy do sądu z reguły nie mają odwagi bądź też sami nie są w porządku z efektywnością w zarządzaniu własnym czasem pracy” – wyjaśnia prezes Praca.pl Krzysztof Kirejczyk.
 
Z czego wynika ten brak odwagi? Przede wszystkim z braku informacji o systemie rozliczania czasu pracy stosowanym w firmie, braku komunikacji z przełożonymi i znajomości prawa pracy oraz strachu przed utratą pracy. Jak wynika z ostatniego badania przeprowadzonego przez Randstad (Monitor Rynku Pracy Q6) aż co trzeci Polak (32%) odczuwa duże lub umiarkowane ryzyko utraty pracy. Nic zatem dziwnego, że pracownicy wolą się nie narażać pracodawcy – a roszczenie o nadgodziny może zostać uznane za objaw „buntu na pokładzie”. 
 
Kultura nadgodzin
W niektórych firmach – zwłaszcza korporacjach - panuje też tzw. kultura nadgodzin, która polega na tym, że w dobrym tonie jest posiedzieć w pracy choć kwadrans lub dwa dłużej. „Pracownicy obawiają się, że jeśli wyjdą z biura zgodnie z czasem w jakim kończą pracę, ich przełożony pomyśli, że są niezaangażowani w pracę. Dochodzi tu często do paradoksów, kiedy pracownik nie zostaje po pracy dlatego, że ma coś pilnego do zrobienia, tylko dla samych nadgodzin.” – wyjaśnia ekspert rynku pracy, Krzysztof Kirejczyk.
 
Co zrobić jeśli w firmie panuje kultura nadgodzin, a większego sensu w tym, by siedzieć w pracy po pracy nie ma? „Najprostszą odpowiedzią jest – wychodzić o czasie. Dbając jednocześnie o to, by przełożony widział, że codziennie wszystkie zadania pracownik wykonuje poprawnie i na czas. Wtedy pracownik będzie prezentował się jako osoba skuteczna i efektywna, a nie niezaangażowana.” – wyjaśnia Kirejczyk.
 
Jednak to tylko jedna strona medalu. W wielu firmach zostają pracownicy po zakończeniu pracy, nie mając takich potrzeb ani zleceń pracy po godzinach, są też tacy, którzy nagminnie się spóźniają. Z badań Praca.pl wynika, że gro pracowników nie zauważa marnotrawstwa własnego czasu pracy, nie jest świadoma, ile czasu dziennie spędza na przysłowiowym „papierosie” czy przeglądaniu gazet, ofert pracy, ofert sprzedaży nieruchomości, bądź innych zastępczych czynnościach. Czas ten średnio wynosi od 6 godzin do nawet 3 dni miesięcznie.
Skrupulatnie natomiast potrafią obliczać i wpisywać każde 15 minut pracy ponad ustaloną normę czasu.
 
Czy szef może nie płacić za godziny nadliczbowe?
Jeśli w firmie panuje wspomniana kultura nadgodzin, to czy rzeczywiście pracodawca powinien za tego typu zachowania pracowników zwracać czas lub wypłacać wynagrodzenie? Otóż nie. Nie zawsze praca po godzinach będzie wymagała wynagrodzenia. Jeśli decyzja o pozostaniu dłużej w biurze jest samowolną decyzją pracownika (nie wynika z polecenia służbowego) i pracodawca nie wie nawet o tym, że pracownik został dłużej (czyli nie mógł zareagować i odesłać pracownika do domu) to nie można od niego wymagać tego, by za ten czas pracownikowi płacił.
 
Jak egzekwować nadgodziny?
Czy jeśli zostajemy w pracy po godzinach, a szef nie kwapi się z ich rozliczeniem możemy coś z tym zrobić? Najlepiej dopytać przełożonego, w jakiej formie rozliczone zostaną nadgodziny już przy pierwszej takiej sytuacji, w której zostaliśmy w pracy dłużej. Jeśli okaże się, że pracodawca prawo pracy ignoruje, pozostaje nam szukać nowego miejsca zatrudnienia. Fakt ten świadczy o niskiej kulturze organizacyjnej firmy. Warto pamiętać też o tym, że roszczenie wynagrodzenia za nadgodziny przedawnia się po trzech latach – zatem można wystąpić do sądu pracy o odszkodowanie już po ustaniu stosunku pracy. Trzeba jednak przede wszystkim pracę w nadgodzinach móc udowodnić. Musimy mieć również świadomość, że kodeks pracy dopuszcza stosowanie przez zakład pracy różnych systemów rozkładu czasu pracy, w związku z powyższym nie każda praca ponad wymiar będzie stanowić godziny nadliczbowe. Warto zapoznać się również z regulaminami wewnętrznymi firmy, m.in. regulaminem pracy czy wynagrodzeń zanim zaczniemy rościć sobie prawa do wynagrodzeń z tego tytułu.
 
„Pracodawca może za pracę w nadgodzinach udzielić pracownikowi czasu wolnego albo na wniosek pracownika, albo z własnej inicjatywy. W pierwszym przypadku udziela się czasu wolnego w wymiarze równoważnym liczbie godzin nadliczbowych, natomiast w drugim przypadku w wymiarze o połowę wyższym niż liczba przepracowanych godzin nadliczbowych”. – dodaje ekspert prawa pracy Monika Iwaniec.
 
„Na kierowanie sprawy do sądu pracy decyduje się niewielu pracowników. Częstym problemem jest kwestia udowodnienia tego, że praca w godzinach nadliczbowych miała miejsce i że odbywała się na polecenie przełożonego. Z drugiej strony, wyniki naszego sondażu pokazują, że prawie 6 na 10 pracowników pracuje w godzinach nadliczbowych i czas ten nie jest w żaden sposób rozliczany lub też brak jest informacji z działów kadrowo-płacowych o formie rozliczenia tego czasu. To zaś skłania do myślenia o tym, że również zgoda pracowników na taką sytuację sprawia, że ma ona miejsce. Co można by odczytać że i pracownicy nie są bez winy...”- dodaje Krzysztof Kirejczyk z Praca.pl.