Zgodnie z projektem, uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat, co oznacza obniżenie wynagrodzenia o 20 proc.

Na niezmienionym poziomie pozostać ma natomiast dieta parlamentarna, czyli środki na pokrycie kosztów związanych z wydatkami poniesionymi w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju. Będzie ona wynosić 25 procent wynagrodzenia podsekretarza stanu, ustalonego na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat.

Zmiany mają wejść w życie dość szybko, bo pierwszego dnia drugiego miesiąca po miesiącu ogłoszenia ustawy. Początkowo proponowano, aby ustawa weszła w życie już od pierwszego miesiąca po jej ogłoszeniu, ale zgłoszono, że w sytuacji, gdy akt zostanie opublikowany pod koniec miesiąca, będzie za mało czasu na przeliczenie uposażeń. Stąd zmiana terminu.

Projekt powstał po ujawnieniu wysokości nagród, które przyznano ministrom rządu Beaty Szydło. Informacja o wypłaconych kwotach wywołała oburzenie opozycji, która apelowała o ich zwrot. Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział obniżenie uposażeń parlamentarzystów oraz przekazanie na cele charytatywne nagród, które otrzymali ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu.

- Uposażenia parlamentarzystów nie należą do najniższych i nawet po obniżeniu pozwolą na godne życie - mówiła posłanka PiS Halina Szydełko. - Wierzę, że większość z nas nie jest tu dla pieniędzy - dodała.

- W Polsce fachowiec, dobry ekspert zarabia na rękę 15-20 tys. zł - mówił poseł Jacek Wilk i podkreślał, że obniżenie uposażeń spowoduje, że fachowcy nie będą szli do polityki.

W trakcie dyskusji przywołano poniedziałkową wypowiedź posła PiS Ryszarda Terleckiego, który szczerze powiedział, że to projekt przygotowany "pod publiczkę". W debacie padało wiele gorzkich słów pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i partii rządzącej.

- Tu chodzi wyłącznie o gaszenie pożaru medialnego - mówił Piotr Zgorzelski klubu PSL-UED. - Trudno zrozumieć, dlaczego za rozpasanie PiS być może będą płacić samorządowcy - dodał.

Piotr Misiło z Nowoczesnej również podkreślał, że jedynym powodem powstania tego projektu jest przykrycie sprawy niezwykle wysokich nagród. - Wynagrodzenia funkcjonariuszy publicznych nie mogą być jałmużną. Za ich pracę należy się adekwatne wynagrodzenia  - mówił.

Posypały się poprawki ws. jeszcze większego obniżenia uposażeń, które mają być sprawdzeniem prawdziwych intencji przedstawicieli partii rządzącej. O ich losie zdecyduje komisja, do której skierowano projekt.

Z informacji dostępnej na stronie internetowej Sejmu wynika, że wysokość uposażenia poselskiego wynosi obecnie 10.020,80 zł brutto. Do tego dochodzi dieta pralamentarna w wysokości 2505,20 zł brutto, która jest wolna od podatku dochodowego od osób fizycznych w granicach określonych w przepisach dla diet otrzymywanych z tytułu pełnienia obowiązków obywatelskich. Obecnie zwolniona z PIT jest kwota 2.280,00 zł.

 [-OFERTA_HTML-]