Jak przewiduje Wojciech Wdowiak, wiceprezes zarządu portalu Kariera.pl, za 10 lat wszyscy będziemy przyzwyczajeni do obecności robotów w wielu dziedzinach naszego życia. W rekrutacji również będą one powszechnie stosowane. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu algorytmów, wyszukiwanie kandydatów do pracy stanie się znacznie łatwiejsze. Wówczas główną rolą rekrutera będzie weryfikacja miękkich umiejętności i dopasowanie potencjalnego pracownika do organizacji.

– Roboty całkowicie nie zastąpią specjalistów z tej branży. Moim zdaniem, ten moment raczej nigdy nie nastąpi, bo zawsze w cenie będzie wieloletnie, w tym życiowe doświadczanie w analizie niektórych predyspozycji zawodowych, a także prowadzenie indywidualnych konsultacji czy negocjacji. Co więcej, rekruterzy będą rozszerzać swoją działalność w innych dziedzinach, skupiając się na bardziej holistycznym podejściu do budowania zespołów oraz wizerunku pracodawcy. Dlatego specjaliści z tej branży nie obawiają się widma tzw. bezrobocia technologicznego – mówi Wojciech Wdowiak.

Do nowego trzeba się przyzwyczaić

Polacy bardzo szybko przyzwyczajają się do korzystania z nowoczesnych technologii, które ułatwiają im życie. Pokazuje to choćby przykład bankowości mobilnej. Tak samo, jak sprawnie zaczęliśmy wykorzystywać telefony komórkowe do wykonywania przelewów, zaczniemy stosować nowe metody w rekrutacji. Jeszcze 15-20 lat temu mało kto by przewidział, że w przyszłości praktycznie cała bankowość będzie w przenośnym urządzeniu. A dziś aplikacje mobilne służą zarówno do poszukiwania pracy, jak i do obsługi procesów kadrowych.

– Za pośrednictwem telefonu można już występować o dni wolne, zaświadczenia o zatrudnieniu czy zgłaszać zwolnienia chorobowe. Dzięki temu, nasza praca staje się szybsza i łatwiejsza. Według mnie, cała szeroko pojęta branża na tym zyska, bo wymaga zmian. Trzeba opracować nowe modele rekrutacji, bo dotychczasowe narzędzia powoli przestają się sprawdzać. Dlatego rekruterzy nie mogą się bać nadchodzących rozwiązań. Powinni blisko współpracować z działami IT i marketingu, bo mieszanka tych umiejętności będzie kluczowa na przyszłym rynku pracy – dodaje Wojciech Wdowiak.

 

Procesy rekrutacyjne będą krótsze

W opinii eksperta, zanim sztuczna inteligencja całkowicie upowszechni się w procesach rekrutacyjnych, wielu kandydatów do pracy może oczywiście czuć się niepewnie w kontakcie z nią. Z początku niektórzy będą rezygnowali z takich spotkań. Będą z góry przekonani, że to nie skończy się pozytywnie, bo na maszynie nie da się zrobić innego, jak tylko merytorycznego wrażenia. Osoby mniej otwarte na nowoczesne rozwiązania mogą mieć problem z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości, ale będą musiały się przystosować. Podobnie, jak dziś pisanie CV na komputerze jest powszechnym zjawiskiem, tak za kilka lat nikogo nie będzie dziwić rozmowa w sprawie pracy z robotem.

– Dzięki sztucznej inteligencji znacznie skrócą się procesy rekrutacyjne. Wyraźnie skorzystają na tym kandydaci, którzy obecnie bardzo długo muszą czekać na informację zwrotną od potencjonalnego pracodawcy lub agencji HR. Nowa technologia przyspieszy zarówno analizę danych, jak również organizację bezpośrednich spotkań. To spowoduje, że osoba poszukująca posady będzie czuła się lepiej obsłużona. Właśnie tego typu korzyści przełamią barierę technologiczną między ludźmi i maszynami – stwierdza Wdowiak.

Sztuczna inteligencja wie więcej niż doświadczony rekruter

Według eksperta z portalu Kariera.pl, już teraz sztuczna inteligencja jest w stanie dużo szybciej i skuteczniej pozyskiwać wiele informacji na temat danej osoby, niż zrobiłby do człowiek. To powoduje, że wie więcej od doświadczonego rekrutera. Potrafi przeanalizować kompetencje i zachowania potencjalnego kandydata, a tym samym lepiej dopasować go do oferty pracodawcy. Oczywiście to nie koniec możliwości, bo ta technologia stale się rozwija. I coraz nowocześniejsze rozwiązania bardzo szybko trafiają do Polski. Zasadniczo nie odbiegamy od tego, co funkcjonuje obecnie w innych krajach UE czy też USA.

– Nie wszystkie dane, które analizuje sztuczna inteligencja, są brane pod uwagę w procesach rekrutacyjnych. Firmy muszą egzekwować obecne ograniczenia prawne i jednocześnie przygotowywać się do wprowadzenia nowych regulacji dotyczących RODO. Największym zagrożeniem z zakresu ochrony danych osobowych jest budowanie profilu kandydata, zarówno kompetencyjnego jak i osobowościowego, na podstawie jego działań w Internecie, np. odwiedzanych stron czy też informacji udostępnianych na portalach społecznościowych – zwraca uwagę wiceprezes Wdowiak.

Algorytm też może się pomylić

Kolejnym niebezpieczeństwem jest to, że algorytm, źle dopasowany do konkretnego procesu rekrutacyjnego, może wykluczać dobrych kandydatów do pracy. Jak wyjaśnia ekspert, na podstawie nieadekwatnych danych „zepsuta” sztuczna inteligencja może przedstawić profil osoby, który zasadniczo odbiega od rzeczywistości. W ten sposób zamknie komuś drogę do awansu, podjęcia nowego wyzwania zawodowego czy też przejścia do innej firmy.

– Pamiętajmy jednak, że wszystkie programy komputerowe są tworzone przez ludzi. Znając zasadę działania danego algorytmu, wysokiej klasy ekspert jest w stanie go oszukać. Jednak w przypadku zwykłego Kowalskiego to byłoby bardzo trudne zadanie. A nawet, gdyby próbował tego dokonać, to nie będzie wiedział, w jaki sposób maszyna przeanalizuje jego zachowanie. Kłamiąc, z równym prawdopodobieństwem może pomóc sobie w znalezieniu pracy albo zaszkodzić. Dlatego tego rodzaju maszyny są dla branży przyszłością – podsumowuje Wojciech Wdowiak.