Z danych resortu finansów wynika, że w tym roku na trzynastki w samorządach wydano o ok. 50 mln zł więcej niż w 2013 r. W sumie do pracowników samorządowych trafiło w ten sposób 3,9 mld zł. Z kolei w pozostałych instytucjach publicznych, w tym ministerstwach i urzędach wojewódzkich, takie wypłaty były wyższe o ok. 30 mln zł niż w 2013 r. i wyniosły łącznie 1,219 mld zł.
Zdaniem ekspertów kolejne rekordy będą bite w I kwartale 2015 r., kiedy szefowie wypłacą dodatkowe wynagrodzenie za 2014 r. Powody coraz większych wydatków na ten cel są co najmniej dwa: wzrost zatrudnienia (głównie w samorządach), a także automatyczne podwyższanie nagród i dodatków stażowych.
Zobacz także: Pracownicy budżetówki dostaną trzynastkę po urlopie macierzyńskim
Urzędy muszą wypłacać te pieniądze, bo dodatkowe wynagrodzenia roczne przysługuje każdemu, kto przepracował co najmniej sześć miesięcy w danym roku kalendarzowym. Trzynastka to nic innego jak 8,5 proc. pełnego wynagrodzenie otrzymanego za cały poprzedni rok. Jeśli urzędnik dostawał duże nagrody, w tym jubileuszową, to automatycznie ta jego dodatkowa pensja rośnie. Co roku o 1 pkt proc. wzrasta też dodatek stażowy, aż do osiągnięcia 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego.
– Trzynastka jest dodatkowym wynagrodzeniem, na które pracodawca nie ma wpływu – wskazuje Ewa Polkowska, szefowa Kancelarii Senatu i przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Legislacji. Tłumaczy, że jest to pozostałość innego systemu myślenia o pracowniku i jego rozwoju. Uważa, że rząd powinien zlikwidować to świadczenie.
– Nie ma sensu, aby system motywacyjny opierał się na stałych dodatkach – wtóruje jej dr Stefan Płażek, adwokat z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Czytaj: BCC postuluje likwidację trzynastek i wprowadzenie sytemu motywacyjnego dla sfery budżetowej>>>