Stosowne zarządzenie w tej sprawie podpisała Beata Kempa, Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zarządzenie Szefa KPRM dotyczy rządowej administracji centralnej (ministerstwa i urzędy centralne) oraz terenowej (m.in. urzędy wojewódzkie, administracja skarbowa, nadzór budowlany, inspekcje i urzędy statystyczne).

Przepisy zarządzenia nie mają jednak zastosowania do administracji samorządowej (urzędów marszałkowskich, starostw powiatowych oraz urzędów miast i gmin), w których czas pracy regulowany jest odrębnymi przepisami.

4 czerwca to Dzień Wolności i Praw Obywatelskich obchodzony w rocznicę pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów parlamentarnych, które odbyły się 4 czerwca 1989 r. W tym roku tego dnia ma m.in. odbyć się manifestacja organizowana przez Komitet Obrony Demokracji.

Kempa pytana w piątek przez dziennikarzy o swoją decyzję powiedziała: "Takie było życzenie (urzędników), że chcieli mieć wolne w ostatnim tygodniu maja". "Sami tak wybrali, to było konsultowane z pracownikami" - zapewniła szefowa KPRM.

Dopytywana, dlaczego urzędnicy mają pracować 4 czerwca, akurat w dniu, w którym ma się odbyć marsz KOD, Kempa powiedziała: "Po prostu to jest kolejna sobota, trzeba odpracować (...) w tej sytuacji tak postanowiliśmy, przede wszystkim brałam pod uwagę wolę pracowników".

O tę kwestię był też pytany w piątek rzecznik rządu Rafał Bochenek. "Z rozporządzenia bardzo wyraźnie wynika, że szefowa KPRM ma obowiązek wyznaczyć jedną z sobót jako dzień na odpracowanie dnia, wyznaczonego na dzień wolny od pracy. Tutaj mamy do czynienia z taką sytuacją - będzie Boże Ciało, po Bożym Ciele przypada piątek, w związku z tym ten piątek będzie wolny, będzie to długi weekend i ten jeden dzień - piątek - trzeba odpracować. Szefowa KPRM zdecydowała, że to odpracowanie nastąpi 4 czerwca" - powiedział Bochenek.

Pytany o zarzuty opozycji, że PiS nie uznaje święta 4 czerwca i stąd taka decyzja szefowej KPRM, Bochenek powiedział: "Nie znam argumentów ze strony minister Beaty Kempy, aby kierowała się takimi przesłankami".

Sprawę pracy urzędników w sobotę 4 czerwca komentowali w piątek liderzy opozycji. Zdaniem przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru, decyzja szefowej KPRM świadczy o tym, że Kempa, ale też cały PiS, boi się demonstracji KOD.

"To jest bardzo nie fair tego typu sankcje wobec urzędników. 4 czerwca jest naszym wspólnym świętem, to był moment kiedy w Polsce został obalony komunizm, w tym obaleniu uczestniczył również Jarosław Kaczyński. Dziwię się, że w ten sposób zmuszają urzędników do pracy w święto, żeby nie mogli świętować i uczestniczyć w marszu, no ale poradzimy sobie pomimo kłód, które nam rzucają pod nogi" - powiedział Petru na piątkowym briefingu.

B. premier Ewa Kopacz (PO) uważa, że jeśli decyzja szefowej KPRM ma na celu uniemożliwienie pracownikom kancelarii udział w marszu 4 czerwca, jej skutki będą odwrotne do zamierzonych. "Ci, którzy będą chcieli być na tym marszu, znajdą sposób, żeby być na tym marszu" - dodała Kopacz w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

"Zawsze wtedy, kiedy próbowano z wolnością walczyć narzędziami administracyjnymi czy siłą, zawsze zwyciężała wolność. Jestem przekonana, że w związku z tym na 4 czerwca będzie zdecydowanie więcej niż 250 tysięcy" - powiedziała b. premier. (PAP)