Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii pracuje nad kolejną zmianą w postępowaniach grupowych.
- Myślimy  o tym, żeby w niektórych sprawach, można było skorzystać z alternatywnego modelu opt-out – powiedział Mariusz Haładyj, wiceminister przedsiębiorczości i technologii w rozmowie dla lex.pl
Czytaj więcej: Pracujemy nad zmianami w pozwach grupowych >>

 


Dwa modele wejścia do grupy

Obecnie obowiązuje model opt-in. Aby wejść do grupy, trzeba być aktywnym – złożyć dokumenty i zmieścić się w określonym terminie. Oznacza to, że po uprawomocnieniu się postanowienia o dopuszczalności postępowania grupowego sąd zarządza publikację ogłoszenia o jego wszczęciu. Znajdują się w nim podstawowe informacje o zawisłej sprawie oraz o możliwości przystąpienia do grupy w określonym terminie, ale nie dłuższym niż 3 miesiące. W oświadczeniu o przystąpieniu uprawniony powinien określić swe żądanie oraz wskazać okoliczności je uzasadniające, a także przedstawić dowody. Zgodnie z procedurą opt-out jeśli poszkodowany nie będzie chciał być w grupie pozywających, to będzie musiał się z niej „wypisać”.  Ten model ma dotyczyć wyłącznie spraw, w których występują drobne roszczenia, ale na masową skalę.
Radosław Góral, radca prawny z kancelarii Dentons zauważa, że model opt-out funkcjonował w niewielu państwach, głównie USA.
- W Europie wątpliwości budziło zwłaszcza, jak pogodzić “domyślny” udział w grupie każdego, kto spełnia kryterium uczestnictwa zakreślone naturą pozwu z indywidualnym prawem poszczególnego powoda do sądu – tłumaczy. -  Faktem jest jednak, że model opt-out zyskuje na popularności z przyczyn pragmatycznych. Często bowiem agregacja bardzo dużej liczby roszczeń w modelu opt-in okazuje się trudna i nieefektywna. Dotyczy to zwłaszcza drobnych, ale masowych roszczeń konsumenckich. Pozwy tego rodzaju mają przy tym jedną ważną cechę: w dużym stopniu oddają kontrolę nad postępowaniem w ręce prawników reprezentujących powodów, ze względu na rozproszenie roszczeń członków grupy - mówi Góral.

Opt-in przeciwko konsumentom, opt-out boja się firmy

Wiceminister Haładyj zauważa, że dziś firmy nie boją się popełnić małego naruszenia w stosunku do klienta, np. podwyższyć kosztów dostawy o 50 zł, bo wiedzą, że konsumentowi nie będzie opłacało się iść do sądu. Jego zdaniem model opt-out ma właśnie odnieść skutek prewencyjny.
- Gdyby model opt-out został wprowadzony w Polsce, stanowiłoby to potencjalnie istotne źródło ryzyka procesowego dla dużych firm, prowadzących biznes w segmencie konsumenckim – przyznaje mecenas Góral. - Zmiana prawa może bowiem spowodować nie tylko nową falę roszczeń, ale również wykreować zupełnie nowy typ kancelarii prawnych, wyspecjalizowanych w tego rodzaju pozwach zbiorowych.

Zdaniem Iwo Gabrysiaka, adwokata, wspólnika zarządzającego w kancelarii Gabrysiak i Wspólnicy, pomysł jest dobry, ale w Polsce się nie sprawdzi. Dlaczego? W polskiej procedurze cywilnej brakuje bowiem instytucji podobnej do discloser, z ang. ujawnić, czyli obowiązku ujawnienia wszystkich dowodów.

Potrzebna jeszcze zmiana w dostępie do dowodów

- W USA procesy grupowe są skuteczne głównie dzięki instytucji discloser. Dzięki niej sąd nakazuje pokazanie drugiej stornie wszystkich dowodów, a  pełnomocnik drugiej  strony ma nieograniczony dostęp do wszystkich danych (baz) przeciwnika. W efekcie pozwana korporacja, jeśli czuje lub wręcz wie, że ma coś na sumieniu, woli się dogadać niż dopuścić pełnomocnika drugiej strony do danych firmy  – wyjaśnia Iwo Gabrysiak. – W Polsce nie mamy dostępu do przedsiębiorstwa przeciwnika w celu znalezienia wszystkich dowodów przeciwko niemu. A procedura cywilna nie przewiduje żadnego mechanizmu, aby te dowody wydobyć – tłumaczy mecenas Gabrysiak. Dlatego jego zdaniem nowy model rozbije się podczas procesu.