– Aż 77 proc. osób, które korzystają ze sprzedaży bezpośredniej, kupuje kosmetyki – mówi Ewa Kudlińska-Pyrz, przewodnicząca zarządu Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej. – Następną grupą jest chemia gospodarcza i środki czystości, którą kupuje aż 32 proc. osób. Co piąty kupuje naczynia kuchenne, 14,5 proc. – i to też jest rosnąca grupa – AGD. 12 proc. to suplementy i środki dietetyczne.
W ciągu ostatnich lat nastąpiły zmiany w tej strukturze. Kiedyś kosmetyki stanowiły ponad 90 proc. produktów kupowanych w ramach sprzedaży bezpośredniej. Teraz pozostałe grupy zmniejszają ten dystans – głównie dotyczy to środków chemicznych i produktów dietetycznych.
– To jest związane z trendem well-being, który się pojawia w społeczeństwie – tłumaczy Ewa Kudlińska-Pyrz.
Sprzedażą bezpośrednią zajmuje się – według szacunków PSSB – 900 tys. osób. Jedną czwartą stanowią osoby w wieku 18-25 lat.
– To prawie 250 tys. osób, czyli więcej niż studiuje dzisiaj na sześciu największych uniwersytetach w Polsce – wylicza Kudlińska-Pyrz.
Dla większości jest to sposób na dorobienie – sprzedaż bezpośrednia pozwala na bardzo elastyczną organizację pracy. Może to być kilka godzin dziennie lub tylko kilka godzin w miesiącu.
– Mamy też sporą grupę osób, szczególnie młodych, którzy na sprzedaży bezpośredniej budują swoją przyszłość – mówi przewodnicząca PSSB. – Pokolenie Y lubi niezależność, samodzielne podejmowanie swoich decyzji i dużą elastyczność czasową. Chcą decydować sami o tym, jak i z kim pracować, a to właśnie umożliwia sprzedaż bezpośrednia.

Jak wynika z badań przeprowadzonych w sierpniu przez Instytut Homo Homini na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej, Polacy wskazują wygodę jako największą zaletę tego kanału dystrybucji (42 proc.). Klienci cenią zniżki i promocje (32 proc.) i drobne upominki (24 proc.).