W Polsce rośnie zainteresowanie nowymi mieszkaniami. Tylko przez pierwsze cztery miesiące tego roku oddano niemal 50 tys. mieszkań, o 18 proc. więcej niż rok wcześniej. Pozwoleń na budowę bądź zgłoszeń planowanych budów z projektem budowlanym odnotowano niemal 61 tys., o 13 proc. więcej niż w ubiegłym roku.

W miastach, w których przyrasta liczba mieszkańców, widać też silniejszy trend do kupowania mieszkań nie tylko na własne potrzeby, lecz także w celach inwestycyjnych, zwłaszcza w stolicy.

Obecnie stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego są najniższe w historii i w rezultacie takie też jest oprocentowanie bankowych lokat. Realnie można na nich dziś zarobić nieco ponad 2 proc. w skali roku. Kupienie mieszkania na wynajem daje dwa razy więcej. Obecnie średnia dla siedmiu największych polskich miast jest na poziomie ponad 4,3 proc. w skali roku – wynika z badania Domiporta.pl oraz Home Brokera.

– W mojej ocenie do kupowania mieszkań zachęcają, poza niskimi stopami, bardzo bogata oferta na rynku oraz brak alternatywnej możliwości inwestowania pieniędzy. Obserwujemy trend, że wiele osób inwestuje w nieruchomości. Poza osobami, które kupują dla siebie własne M, są też takie, które uciekają kapitałem z innych form oszczędzania pieniędzy, aby zainwestować w nieruchomości – mówi Bohdan Szułczyński, wiceprezes firmy Profbud.

Polskie społeczeństwo powoli idzie w kierunku wynajmowania mieszkań, zamiast ich kupowania. W krajach Beneluksu i w Niemczech w wynajmowanych mieszkaniach mieszka 30- 40 proc. W Polsce coraz częściej na taki krok decydują się dobrze sytuowane osoby, które nie chcą wiązać się z jednym miejscem. Stąd, wśród inwestujących w mieszkania, rośnie zainteresowanie wysokiej jakości inwestycjami w dobrym położeniu.

Dziś średnia cena zakupu mieszkania w Warszawie to około 7,3 tys. zł za mkw., a średnia stawka najmu to około 45 zł za mkw. Przy dobrej lokalizacji i przy obłożeniu około 10,5 miesiąca w skali roku można uzyskać rentowność netto na poziomie 4,72 proc.

– Każda inwestycja z chwilą jej zakończenia, czyli dopuszczenia do użytkowania, jest więcej warta, niż z chwilą, gdy można ją nabyć, wbijając pierwszą łopatę w ziemię. To produkt, który został już zrealizowany, ma swoją wartość. Jest ona wyższa, bo nie ma z punktu widzenia klienta żadnego ryzyka związanego z tą inwestycją. Obecnie inwestowanie w nieruchomości ma sens, korzystając z innych instrumentów finansowych trudno jest mówić o sensownych dochodach, nawet w okresie długofalowym, a nieruchomości na pewno tanieć nie będą – tłumaczy Szułczyński 

Czytaj: Ekspert o kodeksie budowlanym: przepisy nie są przyjazne dla inwestorów