"Sposobem na uniknięcie roszczeń zleceniobiorców jest żonglowanie umowami między powiązanymi przedsiębiorstwami. Z tego sposobu skorzystała m.in. działająca na Dolnym Śląsku firma wytwarzająca podzespoły dla branży motoryzacyjnej, która zawierała umowy-zlecenia z kilkunastoma osobami. Podczas ich prześwietlania PIP stwierdziła, że każdy z kontraktów miał wiele zapisów, które wyraźnie – wręcz nadmiernie – podkreślały cywilnoprawny charakter relacji między stronami.
 
 
 
Chodzi o to, że zleceniobiorca oświadczał, że umowa będzie realizowana poza siedzibą firmy zlecającej i bez wykorzystania należących do niej urządzeń. W kontraktach eksponowano także zapis, że zleceniobiorca nie będzie w stosunku podległości. Tyle, że zleceniobiorcy równolegle podpisywali umowę z podmiotem gospodarczym prowadzonym przez osobę spokrewnioną z właścicielami firmy zlecającej. Umowa ta dotyczyła wynajmu pomieszczenia i maszyn niezbędnych do realizacji zlecenia w siedzibie zleceniodawcy. 
– Taki układ i łańcuszek umów sprawia, że działania inspekcji zmierzające do ustalenia istnienia stosunku pracy i zagwarantowania chociażby właściwych warunków bhp są praktycznie niemożliwe – mówi Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznik OIP we Wrocławiu".