CCS - lek na emisje europejskich gazów cieplarnianych?

Parlament Europejski chce rozwoju technologii wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla (CCS). Jeżeli uda się sprawić, by stała się tańsza w użytkowaniu, może to znacząco obniżyć europejski poziom emisji tego gazu cieplarnianego.

Parlament Europejski (PE) wczoraj, na trwającym posiedzeniu plenarnym w Strasburgu, wezwał do rozwoju technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS, Carbon Capture and (Geological) Storage).

Wedle danych PE ze wszystkich gazów cieplarnianych to właśnie dwutlenek węgla jest w największym stopniu odpowiedzialny za globalne ocieplenie, więc zmniejszenie jego emisji jest jednym z kluczowych założeń europejskiej polityki ochrony środowiska.

CCS jest technologią prostą w swojej idei. Sprowadza się ona do wyłapywania dwutlenku węgla ze źródeł wysokoemisyjnych (takich jak np. elektrownie węglowe), by nie przedostawał się on dalej do atmosfery, gdzie przyczyniałby się do zwiększania efektu cieplarnianego.

Wychwycony dwutlenek węgla (wł. tlenek węgla (II)) jest następnie przewożony (w Ameryce Północnej używa się do tego specjalnych rurociągów) i składowany w podziemnych formacjach geologicznych, z których nie może przedostać się do atmosfery. Często do składowania używa się przestrzeni, z których wydobyto wcześniej złoża ropy czy gazu ziemnego.

Według danych Komisji Europejskiej (KE), na całym świecie magazynuje się obecnie 43 Mt dwutlenku węgla rocznie. Wedle ekspertów, jeśli dwutlenek węgla jest magazynowany we właściwy sposób, ulotni się go nie więcej niż 1 proc. przez tysiąc lat.

Problem stojącym na przeszkodzie w powszechnym stosowaniu tej technologii jest jej wydajność i powiązane z tym koszty. KE w ostatnich szacunkach przewiduje zmniejszenie ich do 20 euro za tonę wyłapanego i zmagazynowanego dwutlenku węgla, ale dopiero w 2030 r. Koszty obecnie wynoszą, wedle szacunków brytyjskiego Stowarzyszenia CCS (CCSA, CCS Association), 60-90 euro za tonę, zależnie od warunków lokalnych. Dla porównania, Polska wyemitowała w 2012 r. 326 Mt dwutlenku węgla, zmagazynowanie ich, przy najdroższym wariancie, kosztowałoby niecałe 30 mld euro, a i to bez kosztów stworzenia infrastruktury.

Jednak dr Michał Wilczyński, b. główny geolog kraju, zwraca w rozmowie z EurActiv.pl uwagę na to, że CCS nie jest technologią zrównoważonego rozwoju, pytając retorycznie: „Czy przypadkiem nie jest to listek figowy polityków by przykryć problem spalania paliw kopalnych ? Moim zdaniem przenoszenie gazów cieplarnianych z atmosfery do litosfery jest odkładaniem w czasie problemu”.

Wilczyński podkreśla też, że spalanie węgla kamiennego wyzwala wiele innych toksycznych pierwiastków i związków metali ciężkich. CCS wyłapuje tylko dwutlenek węgla, więc nawet przy całkowicie wydajnym wprowadzeniu tej technologii, „spalając węgiel dalej problemem pozostanie jakość powietrza”, jak dowodzi Wilczyński.

Udział węgla w miksie energetycznym Polski jest zdecydowanie dominujący: 88 proc. w 2012 r. (53 proc. węgiel kamienny, 35 proc. – brunatny). Analitycy firmy Węglokoks działającej w branży węglowej przewidują, że spadku znaczenia węgla dla generowania energii w Polsce można się spodziewać dopiero po 2020 r.

Z tego to powodu wydajna technologia CCS jest istotna dla Polski i jej gospodarki, jako że może pozwolić na zmniejszenie naszych emisji dwutlenku węgla i poprawić reputację kraju na niwie ekologicznej, bez kosztownego przestawiania gospodarki energetycznej na inne źródła energii.

Jednak Wilczyński w rozmowie z nami pozostaje sceptyczny co do możliwości składowania na terenie Polski, twierdząc, że zgodnie z przeprowadzonymi badaniami „możliwości składowania w strukturach geologicznych Polski są dużo skromniejsze (2-5 mln ton (dwutlenku węgla/rok) niż pożądana wielkość redukcji emisji (70 – 90 mln ton/rok)”. Wilczyński wskazuje też na problemy z budowaniem zbiorników gazu ziemnego (mających podobne wymagania geologiczne, co potencjalne zbiorniki na dwutlenek węgla), jak np. „Zbiornik Mogilno, który budowano ponad 10 lat, a uzyskana pojemność magazynowa wyniosła tylko 0,8 mld m3”.

Kwestia wysokich kosztów została podjęta przez europosłów. Przegłosowana przez nich rezolucja podkreśla, że to właśnie koszty są najpoważniejszą przeszkodą w upowszechnieniu się technologii CCS.

Rezolucja PE wskazuje na porażkę dotychczasowego sposobu (czy raczej jego braku) rozwoju technologii CCS. Do tej pory panowało przekonanie, że zwiększone koszty emisji dwutlenku węgla wystarczą, by zmotywować sektor prywatny do samodzielnego rozwoju technologii. Tak się jednak nie stało. Jak zauważa eurodeputowany Bogusław Sonik: „Raport wyciąga wnioski z niepowodzeń dotychczasowych prób, sugerując większy udział administracji państw członkowskich, a także wprowadzenie ułatwień w dostępie do środków europejskich”.

Jak zauważył europoseł Chris Davies (SLDE, Wlk. Brytania), „CCS jest sposobem na umożliwienie dalszego działania elektrowniom korzystającym z paliw kopalnych bez zatruwania środowiska. Jest to też jedyny sposób na poradzenie sobie z emisjami dwutlenku węgla z zakładów produkcyjnych, np. w branży stalowej, chemicznej czy cementowej” – podkreśla europoseł.

Rezolucja jest jednak dokumentem bez charakteru wiążącego. Ani rządy państw członkowskich, ani inne instytucje unijne nie muszą się do niej odnieść, ani dążyć do wcielenia jej w życie.

Źródło: www.euractiv.pl, stan z dnia 17 stycznia 2014 r.

Data publikacji: 17 stycznia 2014 r.