Druga fala epidemii przynosi po raz kolejny dramat rodziców i ich dzieci. W wielu szpitalach wcześniaki nie mają możliwości kontaktu z rodzicami. Problem zbiera coraz większe żniwo, gdyż każdego dnia w Polsce prawie tysiąc kobiet rodzi swoje dzieckokilkadziesiąt z tych dzieci rodzi się przedwcześnie lub choruje.

Pedagodzy i  psychologowie alarmują, że dziecko pozbawione wsparcia jedynej osoby, jaką znało jeszcze z życia płodowego, przeżywa jedną z największych traum swojego życia. 

Epidemia niszczy psychicznie małe dzieci

Apele rodziców o pomoc płyną strumieniami m.in. do  fundacji „Rodzić po ludzku”. Fundacja wstawiała się niedawno u ministra zdrowia za rodziców, których dzieci przebywają w Instytucie Matki i Dziecka w Łodzi. Rodzice protestowali. I przyniosło to efekty, gdyż  łódzka placówka medyczna w końcu przygotowała dla rodziców 25 dodatkowym miejsc hotelowych w internacie. Mogą z nich korzystać opiekunowie pacjentów hospitalizowanych w klinikach neonatologicznych. Rodzic musi posiadać aktualny, czyli wykonany w ciągu 72 godzin wynik testu na koronawirusa, natomiast matki przebywające w szpitalu, które chcą pozostać z dzieckiem, nie muszą wykonywać testów. Instytut informuje, że po wypisie z klinik położniczych, mogą bezpośrednio przeprowadzić się do wskazanych im pomieszczeń.

Czytaj w LEX: Prawa rodziny pacjenta w przepisach regulujących zasady udzielenia świadczeń zdrowotnych >

- Praktyka polegająca na pozbawianiu kontraktu dziecka z rodzicem ma miejsce nie tylko w Łodzi. Niezależnie od tego jak bardzo pomocny jest personel medyczny w szpitalu, nie zastąpi on rodzica. Długotrwałe pozbawienie dziecka kontaktu ze swoim rodzicem/opiekunem może mieć negatywny wpływ na jego rozwój. Takie postępowanie wobec dzieci oceniamy jako nieludzkie- uważa Joanna Pietrusiewicz, prezes Fundacji „Rodzić po ludzku”.

 

Także Fundacja Medycyny Prenatalnej im. Ernesta Wójcickiego wydała oświadczenie, z którego wynika, że praktyki  dyrektorów szpitali są bezduszne.  - Każdy rodzic powinien mieć możliwość przebywania przy swoim dziecku. Wierzymy w to, że mimo obecnej sytuacji epidemiologicznej, przy zachowaniu wszelkich możliwych środków ostrożności jest to możliwe, o czym świadczy fakt, że w wielu szpitalach współuczestnictwo rodzica w terapii dziecka jest praktykowane. Słowo współuczestnictwo jest tutaj kluczowe. Nie są to bowiem odwiedziny, a czynny udział rodzica w rozwoju i terapii dziecka przedwcześnie urodzonego - napisała Fundacja na Instagramie.

Czytaj w LEX: Metodyka zarządzania ryzykiem w szpitalu >

Minister zdrowia pozostawia wszystko szpitalom

A co na to wszystko minister zdrowia? Na początku pandemii rządzący sugerowali, by wstrzymywać nie planowane zabiegi w szpitalach, ale i odwiedziny. Teraz decyzję co do odwiedzin pozostawia szpitalom. - Należy pamiętać, że w przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego, korzystanie z praw pacjenta, w tym również prawa do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej może zostać ograniczone (zgodnie z art. 5 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta), a decyzje w tym zakresie podejmuje kierownik podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych w porozumieniu z ordynatorem oddziału neonatologicznego, mając na uwadze lokalne względy organizacyjne, pozwalające na izolację osób towarzyszących hospitalizowanym noworodkom od innych pacjentów i ich rodziców oraz wydane w tym zakresie zalecenia - tłumaczy Justyna Maletka, z biura prasowego MZ.

Konsultant krajowy dopuszcza wizyty

Czyli minister zdrowia unika jednoznaczniej decyzji.  Natomiast prof. Ryszard Lauterbach,  konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii, nie jest tak restrykcyjny co do zakazu odwiedzin jak dyrektorzy szpitali. W wytycznych dla ordynatorów oddziałów neonatologicznych wskazał, że trzeba znaleźć takie rozwiązania, które nie tylko umożliwią rodzicom uzyskiwanie bieżących informacji o stanie zdrowia maluchów, ale także pozwolą na ograniczone w czasie (np. dwa razy w tygodniu o wyznaczonej godzinie), bezpieczne odwiedziny w oddziale leczącym noworodka. - O szczegółach bezpiecznych odwiedzin powinien decydować ordynator oddziału w porozumieniu z konsultantem wojewódzkim w dziedzinie neonatologii, na podstawie oceny bieżącego zagrożenia epidemiologicznego. Należy sporządzić imienny grafik odwiedzin, aby rodzice poszczególnych pacjentów nie stykali się ze sobą. Nie ma przeciwwskazań do karmienia pokarmem własnym zdrowej mamy, który powinien być dostarczany codziennie do szpitala i przejmowany przez personel oddziału na ustalonych wewnętrznie zasadach - zaznaczył prof. Luauterbach.

Nieco lepiej wygląda sytuacja rodziców starszych dzieci, które znalazły się na oddziałach. Np. w Szpitalu Bielańskim w Warszawie rodzic hospitalizowanego dziecka może z nim przebywać, o ile test  na koronawirusa wskaże ujemny wynik, a rodzic nie będzie opuszczał szpitala przez czas jego pobytu dziecka tam.