Z danych opublikowanych niedawno przez GUS, na podstawie informacji z Urzędów Stanu Cywilnego, wynika że w październiku nastąpił duży wzrost liczby zgonów. Tylko w ostatnim tygodniu października zmarło ponad 14 tys. osób, prawie dwukrotnie więcej niż w podobnym okresie rok i dwa lata temu. Liczny są stale uzupełniane.
Ta sytuacja ma odzwierciedlenie w zakładach pogrzebowych, w których czasem trzeba czekać i dwa tygodnie na pochówek bliskiego. Przechodząc się przez miasto powiatowe lub przejeżdżając przez nie autem, zewsząd widać pełno klepsydr.  Co ciekawe, najbardziej pod górkę mają rodziny zmarłych jeszcze nie tyle czekając na pogrzeb, co na lekarza, który zechce wypisać kartę zgonu osobie zmarłej poza szpitalem. A niemało ludzi teraz tak umiera, gdyż pogotowie często nie jest w stanie do nich dotrzeć z pomocą na czas.

Czytaj w LEX: Stwierdzenie zgonu >

Wypisywanie kart zgonu zmarłemu poza szpitalem

Bo o ile rząd wiosną tergo roku rozwiązał problem wypisywania kart zgonu chorym zmarłym na SARS-Cov-2, to do osób zmarłych z innych przyczyn lub potencjalnie z powodu koronawirusa, nie ma komu pojechać. - Nadal wzywani są np. przez policję do tej czynności lekarze rodzinni, którzy są zmuszeni opuścić przychodnie. - Poza tym my obserwujemy u pacjentów w szpitalu, że nie trzeba robić testu aby rozpoznać u kogoś COVID-19 bo objawy, w tym obraz płuc, są tak charakterystyczne, że wiadomo o jakie schorzenie chodzi. Co ciekawe, przy oczywistych objawach klinicznych test PCR może wyjść ujemny co jest dowodem  na to, jak nie skuteczne są te testy, nie wspominając już o antygenowych - mówi dr. Jacek Miarka, kardiolog z jednego z opolskich szpitali i szef Naczelnego Sądu Lekarskiego. To o czym mówi, świadczy o tym, że wiele osób może umierać teraz w domach z powodu koronawirusa i nie mieć go potwierdzonego testem. Do takiego zmarłego lekarz posiadający umowę z wojewodą na wypisywanie kart zgonu zmarłym z powodu koronawirusa już nie pojedzie. On musi mieć potwierdzenie, że osoba przebywająca w izolacji domowej zmarła z powodu COVID-19. Bliscy nieboszczyka szukają zatem  pomocy w Sanepidzie i policji. Zdarza się, że na wystawienie aktu zgonu czeka się blisko dobę, a przecież bez niego nie wolno przewieźć ciała do zakładu pogrzebowego.

Dentyści do wypisywania kart zgonu

Przyjęte wiosną br. regulacje Traczy Antykryzysowej, czyli ustawy o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się SARS-CoV-2 wskazały, że to wojewodowie powołują lekarzy do stwierdzania zgonów osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem poza szpitalem.

Zgodnie z przepisami funkcji tej może się podjąć "lekarz lub lekarz dentysta, który: ma prawo wykonywania zawodu lekarza lub lekarza dentysty na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, ma pełną zdolność do czynności prawnych, nie był skazany prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe". Lekarze zgodnie z przyjętą procedurą przeprowadzają badanie osoby zmarłej i wystawiają kartę zgonu, jeżeli istnieje taka możliwość oraz przekazują informację o zgonie osoby znajdującej się w kwarantannie lub izolacji do właściwej miejscowo Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Jeszcze latem tego roku nikt tej funkcji nie chciał pełnić. Ale sytuacja poprawia się. Zwłaszcza, że lekarze dostali zachętę finansową do podpisywania umów z wojewodami.  Obecnie  dwóch koronerów udało się zatrudnić w Wielkopolsce. 

W Łodzi wojewoda zawarł umowę z trzema lekarzami na takie świadczenia. Na Mazowszu,  koronerów jest 6. W woj. lubelskim wojewoda powołał 20 lekarzy do stwierdzania zgonów związanych z epidemią koronawirusa. - Pełnią dyżury w szpitalach według opracowanego przez szpital harmonogramu.  Są przypisani do poszczególnych szpitali powiatowych - wyjaśnia Agnieszka Strzępka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.

750 zł za kartę zgonu

Medyków, którzy podpisali umowy z wojewodami zachęcić mogło wynagrodzenie. Z tytułu wykonywania przedmiotu umowy  koronerowi przysługuje kwota w wysokości: 738 zł, czyli  15 proc. kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej za każdorazowe stwierdzenie zgonu oraz sporządzenie karty zgonu. Ewentualnie 492 zł tj. 10 proc. kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej za każdorazowe stwierdzenie zgonu w przypadku uzasadnionego prawem odstąpienia od sporządzenia karty zgonu. W końcu 49 zł, czyli 1 proc. kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, za dobowe pozostawanie w gotowości do wezwania do stwierdzenia zgonu.

Koroner może dodatkowo otrzymać 250 zł jako zwrot ryczałtowy kwoty za zakup jednorazowego zestawu środków ochrony indywidualnej użytego przy wykonywaniu zadań. Medyk  otrzyma też zwrot rzeczywistych kosztów dojazdu do miejsca wezwania. Ale już w Wielkopolsce kwota wynagrodzenia za 1 wyjazd wynosi 1700 zł. Wojewoda zapewnia dla lekarzy-koronerów środki ochrony osobistej - tłumaczy Tomasz Stube i dodaje, że od 25 września do 9 listopada br. takich zgłoszeń w województwie wielkopolskim było 75.

W przypadku zgonu pacjenta chorującego na COVID-19, do którego doszło w domu, należy poinformować dyspozytora medycznego (dzwoniąc na nr alarmowy 112 lub 999). Dyspozytor po zgłoszeniu weryfikuje informację w inspekcji sanitarnej. - W przypadku potwierdzenia przez inspekcję, że pacjent przebywał w izolacji lub kwarantannie, dyspozytor kontaktuje się z lekarzem powołanym do stwierdzania zgonów COVID-19 poza szpitalem.

Czytaj w LEX: Postępowanie ze zwłokami osób zmarłych w szpitalu (w tym na COVID-19) >