Powrót do systemu szpitali jednoimiennych zapowiedział Adam Niedzielski, minister zdrowia podczas wtorkowej konferencji prasowej. Z racji tego, że nowych zakażań koronawirusem przybywa bo w wtorek było ich 2,2 tys., a zmarło najwięcej od początku pandemii - 58 osób. Także pod respiratorami jest więcej pacjentów, więc rząd  zdecydował o wydzieleniu szpitali przeznaczonych tylko dla pacjentów z COVID-19.

Powrót do systemu szpitali jednoimiennych

-Będzie jeden szpital jednoimienny na jedno województwo. Zbliżając się coraz bardziej do dużego obłożenia, które jest testowaniem naszej granic wydolności, będziemy chcieli, żeby te szpitale były dedykowane walce z COVID-19 – trochę na kształt wcześniejszych szpitali jednoimiennych - zaznaczył Adam Niedzielski.  Wskazał też, że rząd pracuje nad redefinicją modelu, a szczególnie roli szpitali trzeciego poziomu w tym zakresie, które do tej pory nazywały się specjalistycznymi. Wskazał, że szpitale specjalistyczne będą nazywane koordynacyjnymi, ponieważ, wezmą na siebie ciężar koordynacji ruchu pacjentów w regionie – zarówno z poziomu zarządzania ruchem karetek, ale także informowania lekarzy POZ, gdzie kierować pacjenta w kiepskim stanie z dodatnim wynikiem. - Przy szpitalach koordynacyjnych będą się znajdować specjalne call center dla medyków, którzy otrzymają informacje, gdzie pacjent powinien być kierowany- dodał Adam Niedzielski.

Szpitalem specjalistycznym jest obecnie np. Szpital Uniwersytecki w Krakowie, który wcześniej był placówką jednoimienną.

Historia szpitali jednoimiennych

Placówki jednoimienne, przeznaczone wyłącznie dla pacjentów z koronawirusem istniały od marca do września. Było ich 21 w całym w kraju. We wrześniu, jednak zgodnie z jesienną strategią walki z COVID-19, gdy okazało się, że szpitale jednoimienne mają wiele łóżek wolnych, rząd zdecydował je wyciszyć. Od września miały zacząć przyjmować także pacjentów nie covid-owych. Albo  tych z koronawirusem w ciężkim stanie lub wymagających specjalistycznej pomocy ze względu na to, że miały np. zawał serca i koronawirusa.

 

- To jest słuszna decyzja, że rząd wraca do  rozwiązań stawiających na szpitale jednoimienne. Pacjenci z COVID-19 powinni być izolowani od reszty - ocenia Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.

Ale nieco innego zdania jest Jarosław Fedorowski, szef Polskiej Federacji Szpitali-Nie jestem do końca przekonany czy słuszny jest powrót do szpitali jednoimiennych, gdyż u nas 93 proc. pacjentów z COVID-19 nie wymaga respiratora. Za dużo ich w związku z tym przebywa w szpitalach i lepszym rozwiązaniem jest izolacja w warunkach domowych. Nacisk raczej trzeba położyć na koordunację systemu ich leczenia- wskazuje Jarosław Fedorowski. Jego zdaniem za wileu chorych trafia do szpitali bo niepotrzebnie ich tam kierują lekarze rodzinni po otrzymaniu dodatniego wyniku testu. Lekarzom rodzinnym trzeba zapewnić konsultacje z lekrzem zakaźnikiem aby mogli zapytać go co robić z chorym- wskazuje Fedorowski. 

Więcej stanowisk intensywnej terapii

Nowa strategia walki z koronawirusem zakłada także zwiększenie liczby personelu na oddziałach intensywnej terapii przy stanowiskach respiratorowych. Pracujemy nad tym oczywiście w gronie profesjonalistów z profesorem Radosławem Owczukiem, który jest konsultantem w tej dziedzinie. Nie mamy jeszcze konkretnych ustaleń, ale rozmowy trwają – zaznaczył minister Niedzielski.

Pacjenci nie mogą czekać na operacje

Co ciekawe, wskazał też, że z powodu wzrostu zakażeń i hospitalizacji  pacjenci muszą liczyć się  z tym, że obecnie te mniej pilne interwencje medyczne zostaną odroczone, by zapewnić opiekę szpitalną pacjentom w najcięższym stanie. - To nie jest zbyt rozsądne zalecenie. Ludzie u nas w kraju chorują na szereg innych chorób niż tylko koronawirus, na którego zapadło dotychczas kilka procent populacji. Niedługo będziemy leczyć powikłania nowotworów z powodu nie odbytych na czas operacji - podsumowuje dyrektor Kraszewski.

Zaświadczenia na brak maseczki

Minister zdrowia zapowedział taże podczas konferencji, że obowiązek noszenia maseczek będzie mocno egzekwowany przez policję a zwolnić się z niego będą mogły tylko osoby ze specjalnym zaświadczeniem. Minister nie wyjaśnił tylko od kogo ma pochodzić ten dokument- Jestem przeciwnikiem wszelkich zaświadczeń. Lekarze na pewno nie mają czasu aby je wystawiać. Z kolei jeśli ktoś ma astmę i nie może nosić maseczki, to przecież ma przy sobie leki wziewne, które mógłby okazać policji na wypadek kontroli-podsumowuje Jarosław Fedorowski.