Podczas wizyty w Zabrzu minister mówił, że są już opracowania i propozycje zmian. Według sygnalizowanej przez niego koncepcji punkt ciężkości pierwszego kontaktu ma być przesunięty ze szpitala do poradni psychologiczno-terapeutycznej. - Po to, żeby pierwszy kontakt nie był medycznym kontaktem z psychiatrą, bo bardzo często ten pierwszy kontakt powinien być kontaktem z psychologiem, pedagogiem, psychoterapeutą, a dopiero w drugiej kolejności, na drugim poziomie kontaktem z psychiatrą i najlepiej nie w szpitalu – powiedział. I podkreślał, że optymalnym dla młodego człowieka rozwiązaniem jest niewielka odległość takiej pomocy od jego szkoły i miejsca zamieszkania.

Czytaj: Zamyka się klinika psychiatrii dziecięcej w Warszawie, a wkrótce będzie też problem w Łodzi>>
 

Minister przyznał, że były w tej dziedzinie zaniedbania, ale poinformował, że w ostatnim czasie po raz pierwszy od 10 lat zwiększono znacząco finansowanie psychiatrii dziecięcej. - To zawsze był – jak to się mówi – zapomniany przez Boga i ludzi obszar. W tej chwili to wzrosło bardzo. Chcemy jeszcze wzmocnić ten obszar, w związku z tym już drugi raz podnosimy wyceny świadczeń psychiatrycznych, żeby doprowadzić do poprawy sytuacji w szpitalach, przychodniach i wśród psychiatrów dziecięcych. Tych psychiatrów jest coraz więcej, ale jest ich drastycznie mało. To jest kilkaset osób na całą Polskę. Na szczęście liczba osób, która leczy dzieci, rośnie, i mam nadzieję, że będzie rosła coraz bardziej – powiedział.

Łukasz Szumowski zapewnił, że psychiatria dziecięca to priorytetowa specjalizacja, ale zastrzegł, że na zwiększenie liczby psychiatrów dziecięcych trzeba będzie poczekać. - W medycynie nie ma rozwiązań, dzięki którym z miesiąca na miesiąc podwoimy liczbę specjalistów – przypomniał.