Do takiego wniosku doszły sądy rozstrzygające sprawę Urszuli O., która domagała się od szpitala, gdzie wykonano jej operację usunięcia tętniaka mózgu - zadośćuczynienia, odszkodowania i renty. Pacjentka twierdziła, że lekarze Wojewódzkiego Specjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii w Łodzi przeprowadzili zabieg zbyt późno. Skutkiem tego pojawiły się u niej zaburzenia pamięci, uniemożliwiające jej funkcjonowanie.

Pacjent chce uzyskać rekompensatę za błąd medyczny. Kto mu może pomóc czytaj tutaj>>

Sąd Okręgowy nie uwzględnił powództwa

Ustalił, że powódkę z silnymi bólami głowy i nudnościami przyjęto najpierw na oddział ratunkowy, a potem neurochirurgiczny. W ciągu niespełna dwóch godzin postawiono prawidłową diagnozę - obecność tętniaka na tętnicy łącznej przedniej. Operację przeprowadzono już następnego dnia.

Mimo, iż ze szpitala wypisano powódkę w dobrym stanie, to już wkrótce okazało się, że nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować – trzeba jej przypominać o potrzebie jedzenia, picia i toalecie.

 


Najwyższy standard usługi medycznej

Opierając na opinii neuropsychiatry, sąd uznał, że wykonanie zabiegu u powódki przeprowadzono niezwłocznie po ustaleniu rozpoznania i przygotowaniu chorej do operacji. Zauważył, że od interwencji pogotowia ratunkowego do wykonania niezbędnych badań i postawienia diagnozy minęło zaledwie dwie i pół godziny.

Co do samej operacji - chorzy z rozpoznaniem tętniaka nie powinni czekać na nią dłużej niż trzy dni. Tymczasem u powódki udało się przeprowadzić zabieg w ciągu piętnastu godzin od chwili ustalenia ostatecznego rozpoznania. Nie można zatem mówić o jakiejkolwiek zwłoce.

Czas przeprowadzenia operacji nie ma zatem związku z zaburzeniami pamięci, które Urszula O. odczuwa po operacji.

Błędy medyczne i lekarskie czytaj tutaj>>

Przebieg leczenia zgodny z zasadami sztuki medycznej

Zdaniem sądu, proces diagnozowania i leczenia powódki w pozwanym szpitalu był na każdym etapie prawidłowy. Zespół lekarzy postępował adekwatnie do stanu neurologicznego powódki oraz prawidłowo ocenił materiał diagnostyczny (wynik badania tomografem), ustalając ostateczne rozpoznanie przedoperacyjne.

Gdyby nawet sprawność psychiczna powódki była powiązana z przeprowadzonym zabiegiem, to należałoby ją rozpatrywać tylko i wyłącznie w zakresie powikłań, za które szpital nie ponosi odpowiedzialności. Każdy zabieg chirurgiczny, w szczególności wykonywany na mózgu, obarczony jest ryzkiem niepowodzenia – zauważył sąd.

 

Powikłania to naturalna kolej rzeczy

W apelacji powódka nadal twierdziła, iż operacja odbyła się zbyt późno. Na szpitalnym oddziale ratunkowym lekarz poinformował ją, że operować trzeba natychmiast, a nie za kilkanaście godzin. Sąd odwoławczy rozstrzygnięcia jednak nie zmienił. Wskazał, że przeprowadzenie tak poważnego zabiegu, wymaga odpowiedniego przygotowania nie tylko pacjenta, zespołu operatorów, ale też samej operacji (np. zgromadzenia potrzebnej krwi).

O tym, że czas ten u powódki udało się maksymalnie skrócić, świadczy opinia biegłego neurochirurga, który uznał go znaczące osiągnięcie, porównywalne ze standardami czołowych ośrodków światowych. Biegły nie dostrzegł też błędów przy przeprowadzeniu zabiegu, który odbył się zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. To oznacza, że pozwany dochował wszelkich procedur wymaganych przy tego typu zabiegach. W tej sytuacji to na powódce ciążył obowiązek wykazania, że zaburzenia pamięci, które odczuwa po operacji są wynikiem zawinionego działania bądź zaniechania personelu szpitala. To się nie udało. Dlatego za powikłania, które niewątpliwie pociągnęła za sobą operacja mózgu, pozwana placówka medyczna nie ponosi odpowiedzialności. Mieszczą się one w ryzyku operacyjnym, które powódka zgodziła się ponieść.

Wyrok SA w Łodzi z dnia 21.06.2018 r. I ACa 1273/17.