Jak mówi przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Krakowie, Tadeusz Wadas, może niebawem dojść do sytuacji, gdy z powodu braku personelu medycznego będą zamykane oddziały. Brak pielęgniarek zmusił dyrekcję szpitala w Suchej Beskidzkiej do zaapelowania o zgłaszanie się wolontariuszy chętnych do pomocy personelowi medycznemu.

Pielęgniarki poszukiwane do pracy w Suchej Beskidzkiej

Pielęgniarki pracujące na oddziałach covidowych są wyczerpane. W wielu szpitalach dyżury trwają 24 godziny, ponadto na tych oddziałach trzeba nosić specjalny strój ochronny, powoduje on duży dyskomfort, co jest dodatkowym obciążeniem i tak już zmęczonego organizmu.  

 

Braki pielęgniarek widać w każdej placówce szpitalnej, a także w POZ. Od kilku lat widoczny jest brak uzupełnienia luki pokoleniowej. W samej Małopolsce powinno do systemu trafić minimum 600 pielęgniarek rocznie, trafia jedynie 100. Szacuje się, że w najbliższym czasie na emeryturę odejdzie 1275 pielęgniarek i położnych. W bieżącym roku po prawo wykonywania zawodu zgłosiło się w Małopolsce jedynie 200 pielęgniarek oraz 40 położnych.

Dużo odpowiedzialności, niskie wynagrodzenie

Mimo że na uczelniach nie brakuje studentek pielęgniarstwa i położnictwa - tylko jedna trzecia absolwentek decyduje się na podjęcie pracy. Część z nich wyjeżdża za granicę, a część w ogóle rezygnuje ze zgłaszania się po prawo wykonywania zawodu. Na taki stan rzeczy wpływ ma wiele rzeczy. Nie są to jedynie nieatrakcyjne zarobki, ale także tryb pracy i duża odpowiedzialność.

Z danych, jakimi dysponuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, wynika, że w Polsce od początku epidemii w tej chwili zakażonych jest 1506 pielęgniarek. Utrzymuje się to na poziomie 20 - 40 proc. ogółu zakażonych osób.

Polska Federacja  Szpitali szacuje, że 20 proc. personelu medycznego przebywa na kwarantannie>>