Od lipca 2022 roku mają wzrosnąć minimalne wynagrodzenia w ochronie zdrowia. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, minimalne wynagrodzenia zatrudnionych na umowę o pracę lekarzy, w tym stomatologów, pielęgniarek, fizjoterapeutów, farmaceutów, diagnostów laboratoryjnych, personelu pomocniczego wzrosną znacznie. Zależnie od zawodu wzrost wyniesie od 17 proc. dla personelu pomocniczego z wykształceniem średnim do 41 proc. dla pielęgniarek ze średnim wykształceniem - ich pensja nie będzie mogła być niższa niż 5322 zł brutto. I to niezależnie, czy pracują w podmiocie mającym kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, czy finansującym się tylko z opłat pacjentów. I to nie podoba się Pracodawcom RP.

Czytaj też: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2022 r. >

 

Podmioty komercyjne powinny być wyłączone spod ustawy

- Skutki finansowe projektowanych zmian legislacyjnych dotkną  w równym stopniu sektor usług medycznych, realizujących świadczenia medyczne na zasadach rynkowych, bez szans na dodatkowe środki z NFZ - tłumaczy dr Andrzej Mądrala, członek Rady Pracodawców RP. - Zasadne wydaje się zatem wyłączenie podmiotów prywatnych z proponowanego schematu podwyżkowego, skoro sektor ten od wielu lat, samodzielnie i z powodzeniem zapewnia pacjentom dostęp do świadczeń medycznych, samodzielnie troszcząc się o zapewnienie zarówno doskonałości klinicznej, jak i efektywności kosztowej - dodaje dr Mądrala. I jak wskazują Pracodawcy RP w swoim stanowisku prywatne podmioty nie mogą ponadto liczyć na zasilenie budżetów zatrudnienia ze środków budżetu państwa lub NFZ. Będą musiały zapewnić podwyżki choć jednocześnie rosnące koszty stałe, np. energii, a także usług z powodu inflacji.  -To naraża je na ryzyka finansowe, na które nie mogły się przygotować z wyprzedzeniem – podkreśla dr Mądrala. 

Czytaj też: Przeprowadzenie oceny skutków dla ochrony danych w sektorze publicznym i prywatnym >

Podwyżki to efekt porozumienia podpisanego w listopadzie ubiegłego roku z ministrem zdrowia przez Zespół do Spraw Ochrony Zdrowia Rady Dialogu Społecznego, w którym są przedstawiciele Pracodawców RP. Jednak, jak zauważa dr Mądrala, przedmiotem konsultacji publicznych był wyłącznie mechanizm przyznawania podwyżek, a nie ich szczegółowy wymiar.

 

 

Jakie podmioty dotkną podwyżki

W efekcie może się zatem okazać, że za podwyżki zapłacą pacjenci, którzy leczą się prywatnie. Wojciech Wiśniewski, ekspert ochrony zdrowia z Public Policy, już rok temu wskazywał, że inflacja w ochronie zdrowia przyspieszy. Po kolejnych podwyżkach w tym roku przyspieszy jeszcze bardziej. Przykładowo należy się spodziewać wzrostu cen usług w dużych podmiotach oferujących prywatną opiekę medyczną, np. Enel-Med, LuxMed, Centrum Damiana. W nich pakiety często wykupują pracodawcy, i to ich dotkną podwyżki, ale nie tylko.

Z raportu Deloitte i Pracodawców Medycyny Prywatnej wynika bowiem, że co drugi Polak korzysta zarówno z prywatnych usług medycznych, jak i publicznych.  Prywatnie ludzie płacą najczęściej za ginekologię, ortopedię i rehabilitację,  stomatologię, okulistykę, urologię i medycynę sportową. I można się spodziewać, że w tych obszarach też dojdzie do podwyżki cen usług. Te podmioty bowiem także obejmie nowa podwyżka, bo ustawa określa sposób ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne oraz pracowników działalności podstawowej, innych niż pracownicy wykonujący zawody medyczne, zatrudnionych w podmiotach leczniczych, uwzględniający rodzaj wykonywanej pracy oraz sposób osiągania najniższego wynagrodzenia zasadniczego. Nie uzależnia podwyżek od tego, czy dany podmiot realizuje usługi finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Tymczasem z danych GUS wynika, że już w 2021 roku ceny prywatnych usług rosły. W styczniu 2021 roku wynosiły średnio  134,66 zł, a w październik i listopad  już 140 zł.

- Zgodnie z ustawą i projektem nowelizacji, podwyżki są dla wszystkich, ale koszty państwo częściowo zrefunduje tylko tym, którzy mają kontrakt z płatnikiem publicznym - mówi nam jedna z osób z zarządu podmiotów prywatnych, która chce pozostać anonimowa. - Ktoś z góry założył, że przecież można je zrekompensować podwyżką cen usług. Warto przypomnieć, że wcześniej podwyżki  były znakowane. Dostawały je tylko osoby pracujące w podmiotach realizujących kontrakty z NFZ, niezależnie od formy zatrudnienia. Co więcej zarządzający sami decydowali, komu przyznać podwyżkę, mieli pole manewru.  Teraz mamy ustawę, która dotyczy całego systemu ochrony zdrowia, każdego podmiotu prowadzącego działalność leczniczą, nie mogą one płacić mniej niż mówi ustawa osobom o określonych kwalifikacjach - kwituje.

Oczywiście ta regulacja dotyczy wszystkich podmiotów leczniczych w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, ale podmioty te są różnie finansowane i każda zmiana w zakresie wynagrodzeń – nawet o ile byłaby sfinansowana w ramach środków sektora publicznego  (NFZ, budżet państwa) – rodzi presję na wzrost wynagrodzeń także w sektorze finansowanym ze środków prywatnych. W odniesieniu podmiotów leczniczych nieposiadających umów z NFZ, projektowana ustawa (oraz obowiązująca regulacja) nakłada obowiązek bez pokrycia finansowego.

Czytaj też:

Wymagania fachowe i sanitarne dla przychodni lekarskich >>

Klauzula antykonkurencyjna w praktyce działania podmiotów leczniczych >>