Senat poparł w czwartek bez poprawek ustawę z 12 kwietnia 2019 r. o opiece zdrowotnej nad uczniami. Za wnioskiem o przyjęcie głosowało 62 senatorów, wstrzymało się od głosu 22. Teraz ustawa trafi do Prezydenta.

Ustawa przywraca gabinety profilaktyki zdrowotnej w szkole, zaś opieka stomatologiczna ma być realizowana przez lekarza dentystę w gabinecie dentystycznym w szkole albo w gabinecie poza szkołą lub w dentobusie. Resort zdrowia podkreśla, że celem ustawy jest zapewnienie równego dostępu do opieki zdrowotnej w szkole bez względu na miejsce zamieszkania ucznia i typ szkoły.  

Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko podczas prac w Parlamencie podkreślała, że ustawa w sposób kompleksowy reguluje kwestię opieki nad dziećmi i młodzieżą przebywającymi w szkole. Do tej pory te zadania były realizowane w części przez lekarza rodzinnego i odrębnie przez pielęgniarki i higienistki szkolne.

- Do tej pory był to obszar nie do końca skorelowany z działaniami lekarza rodzinnego czy pielęgniarki środowiskowo-rodzinnej. W związku z tym ta ustawa wprowadza właśnie obowiązek takiej współpracy – mówiła wiceminister i dodała, że jeżeli chodzi o stomatologię w tej ustawie kładzie się większy akcent na koordynację świadczeń z zakresu stomatologii dziecięcej.

Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko tłumaczyła, że nakładają obowiązek na samorząd lokalny podpisania dokumentu, w którym zostaną określone zasady współpracy z gabinetem dentystycznym działającym w otoczeniu szkoły. W takim porozumieniu ma być określone na jakich zasadach ma się odbywać wizyta.

 

Rząd za reaktywacją medycyny szkolnej, ale zadbać o to mają samorządy - czytaj tutaj>>

 


Skąd wziąć tyle pielęgniarek?

Ministerstwo zdrowia podkreśla, że pielęgniarka ma wspierać rodziców i będzie odpowiadać za koordynację profilaktycznej opieki zdrowotnej oraz opieki stomatologicznej nad uczniem. Pracownicy ochrony zdrowia i oświaty mają współdziałać w zakresie zdrowia, edukacji zdrowotnej i profilaktyki. Ustawa zakłada udział pielęgniarki albo higienistki w posiedzeniach rady pedagogicznej oraz zebraniach rady rodziców.

Część posłów zauważyła, że profilaktyka jest niesłychanie ważna, ale rozwiązanie przyjęte w ustawie są idealistyczne. - Projekt zakłada, że w szkołach pojawią się pielęgniarki, higienistki. Nasuwa się jednak pytanie, skąd te pielęgniarki wziąć? Przeprowadziłem konsultacje po pierwszym czytaniu w moim okręgu wyborczym, rozmawiałem z pielęgniarkami i obawiam się, że tu będzie praktyczny problem, że po prostu nie będzie chętnych do pracy w szkołach – podkreślał Jerzy Kozłowski, poseł Kukiz15

Szczurek-Żelazko potwierdziła, że pielęgniarek jest mało, ale dodała, że jest ich coraz więcej. Podała, że teraz jest o 20 tys. pielęgniarek więcej w Polsce niż było w 2017 r.

 

Coraz więcej uczelni chce uczyć pielęgniarki, ale nadal są ogromne braki - czytaj tutaj>>

 

Niezadowoleni rodzice dzieci przewlekle chorych

Zgodnie z ustawą opieka nad uczniami przewlekle chorymi i niepełnosprawnymi ma być realizowana także przez pielęgniarkę oraz higienistkę. Krytycznie na ten temat tego rozwiązania wypowiadali się rodzice chorych przewlekle dzieci. Podkreślali, że pierwotny projekt z 19 września 2017 r. zakładał, że za zgodą nauczyciela może on podawać dzieciom przewlekle chorym leki lub wykonywać inne konieczne czynności. W ustawie takiego zapisu już nie ma, a czynności te ma wykonywać pielęgniarka lub higienistka szkolna.

 

Gdy tylko pielęgniarka będzie opiekować się uczniami, pogorszy się sytuacja dzieci przewlekle chorych - czytaj tutaj>>

Zmiany te zostały wprowadzone po proteście minister edukacji Anny Zalewskiej, która jasno wyraziła swój sprzeciw i nie wyraziła zgody na propozycje zawarte w dokumencie opublikowanym we wrześniu. Chodziło przede wszystkim o zapis dotyczący tego, że zadaniem nauczyciela po odpowiednim przeszkoleniu byłaby pomoc dzieciom przewlekle chorym m.in. przez podawanie stosownych leków. Minister argumentowała to tym, że proponowane rozwiązania nie są zgodne z prawem oświatowym.

Rodzice podkreślają, że jeśli opiekę nad uczniem przewlekle chorym mają sprawować pielęgniarki szkolne i higienistki, to będzie to pusty zapis, bo pielęgniarek w szkole nie ma w pełnym wymiarze.

Obecnie na jedną pielęgniarkę środowiskową przypada od 800 do 1100 uczniów. Po zmianach na jedną pielęgniarkę i higienistkę ma przypadać od 700 do 750 uczniów.

Ustawa zakłada, że finansowanie opieki zdrowotnej powierzone jest NFZ-owi. Stan zdrowia uczniów ma monitorować Instytut Matki i Dziecka.


Mało z NFZ na leczenie zębów, dużo z własnych kieszeni - czytaj tutaj>>

Potrzebna opieka nad zdrowiem, ale nie tylko nad zębami

Poseł Alicja Chybicka w Sejmie podkreślała, że zagłosują nad tą ustawą, ale to błąd, że skupiono się w niej głównie na opiece stomatologicznej, podczas gdy dziecko wymaga przede wszystkim opieki lekarskiej. Chybicka mówiła, że prowadzone aktualnie – nie w szkołach – bilanse zdrowia obejmują kompleksowe badania zdrowego dziecka do 18. roku życia i w wieku szkolnym obejmują niestety tylko sześcio-, dziesięcio-, szesnasto- i osiemnastolatki, a to za mało. Lekarz ocenia rozwój fizyczny, psychiczny dziecka, wzrok, słuch, wady postawy.

Poseł Chybicka podawała, że tą ustawą powierza się opiekę zdrowotną nad uczniami, właśnie tę czujność, pielęgniarce szkolnej i higienistce.

- Najważniejsze jest wczesne wykrycie objawów choroby, a właściwie objawów, które mogą sugerować ciężkie choroby, choroby przewlekłe, często zagrażające życiu, które w Polsce są rozpoznawane w wysokich stadiach ich zaawansowania, jak np. cukrzyca, w przypadku której dzieci zasypiają na ławkach, ciężkie alergie, wady serca, choroby reumatologiczne, nowotwory. Taką umiejętność lekarze posiadają po 6 latach studiów, a często wymaga to jeszcze dłuższego czasu, czyli nabycia doświadczenia – dodała poseł.


Każdy uczeń ma mieć dostęp do dentysty - czytaj tutaj>>

Brak pieniędzy na zadania dla samorządów

Samorządowcy zwracali uwagę na to, że ustawa całość odpowiedzialności za sfinansowanie nowych gabinetów dentystycznych i profilaktyki zrzuca na samorządy.

Wiceminister zdrowia Szczurek-Żelazko przekonywała, że samorządy już mogły wziąć pieniądze na gabinety szkolne, zarówno gabinety profilaktyki, w których pracuje pielęgniarka, jak i na gabinety stomatologiczne, ale wcale nie były nimi zainteresowane. Przypomniała, że w 2017 r. uchwalono ustawę o szczególnych zasadach finansowania świadczeń zdrowotnych, w ramach której w 2017 r. przeznaczono 153 mln zł dla samorządów na wyposażenie gabinetów profilaktyki w szkołach. I co się stało?

- Samorządy lokalne, właściciele szkół, zgłosiły wnioski na kwotę 53 mln – mówi Szczurek-Żelazko. -  Pozostałe środki nie zostały wykorzystane – podała wiceminister. - Również w ubiegłym roku ogłosiliśmy konkurs na dofinansowanie tworzenia gabinetów stomatologicznych w szkołach. Na to zadanie przeznaczyliśmy 5 mln zł. Samorządy lokalne złożyły wnioski na kwotę niespełna 4 mln zł.

Wiceminister dodała, że ubolewa nad tym, że niestety samorządy nie sięgnęły po te środki.

- Był problem, czy samorząd może utworzyć gabinet stomatologiczny, czy nie, w związku z powyższym uregulowaliśmy to w ustawie – dodała wiceminister.-  Ta ustawa w sposób jednoznaczny określa, że zadaniem samorządu jest utworzenie takiego gabinetu, po to, żeby nie było wątpliwości, czy można przeznaczać na to środki, ponieważ rząd, budżet państwa przeznaczał środki na doposażenie gabinetów właśnie dla samorządu lokalnego.

 

Leczenie w dentobusie tylko za zgodą rodzica​ - czytaj tutaj>>

Problem ze zgodą rodziców

Poseł Krystian Jarubas podkreślał, że ustawa jednoznacznie nie rozstrzyga problemów związanych z uzyskaniem skutecznej zgody rodzica na wykonywanie badań i zabiegów. - O ile w przypadku zbadania ucznia może wystarczyć zgoda ogólna wydana przed wizytą, o tyle jeśli chodzi np. o usunięcie zęba, potrzebna jest konkretna zgoda na taki zabieg, a kiedy dentobus przyjedzie do szkoły w godzinach lekcji, na miejscu najpewniej nie będzie rodzica, który może wyrazić taką zgodę – podkreślał Jarubas. – Zaczynając leczenie bez tego, dentysta narazi się na kłopoty prawne.

W kwestii zgody rodziców Szczurek- Żelazko mówiła, że bez względu na to czy świadczenie jest udzielane w gabinecie stomatologicznym, przez lekarza rodzinnego, czy przez stomatologa, czy w szpitalu, czy w dentobusie, obowiązują takie same przepisy. Musi być zgoda opiekuna. – Jeżeli dziecko przyjdzie do gabinetu szkolnego bez rodzica, to może mieć tylko dokonane świadczenie profilaktyczne, natomiast bez żadnej interwencji, która wymagałaby zgodnie z ustawami zgody rodzica. Ta ustawa, gdybyście państwo zwrócili na to uwagę, właśnie reguluje tę kwestię. Świadczenia profilaktyczne, edukacja, będą się odbywały na zasadzie braku sprzeciwu rodziców. Jeżeli rodzice nie wyrażą sprzeciwu, w tym momencie mogą nastąpić działania profilaktyczne, promocyjne. Natomiast w przypadku jakiejkolwiek interwencji obowiązują przepisy ogólne, które mówią, że musi być zgoda rodzica. I każdorazowo oczywiście taka zgoda będzie - dodała.

Szczurek-Żelazko wytłumaczyła, że  jeśli lekarz stwierdzi, że jest potrzeba interwencji, to dziecko i pielęgniarka szkolna zostaną o tym poinformowani. A rodzic dowie się o tym, że dziecko wymaga udzielenia świadczenia zdrowotnego i wyrazi zgodę bądź też zdecyduje, że pójdzie do innego lekarza.