Wojewodowie wzięli sobie ostatnio na cel lekarzy rodzinnych. Do zwalczania epidemii powołuje się ich w każdym zakątku Polski.

- Dostaję od lekarzy rodzinnych szereg zapytań na ten temat. Ostatnio zgłosiło się do mnie dwóch, z pytaniem co mają zrobić gdy zostali przez wojewodę skierowani do pracy w szpitalu, a prowadzą sami swoje praktyki i nie ma ich kto zastąpić - mówi dr Agnieszka Mastelarz-Migas, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej. Podkreśla, że powołania lekarzy nie są z nikim konsultowane. - Jeśli lekarz ma opuścić swoją przychodnię i 2,5 tys. pacjentów zapisanych na jego listę, powinien, zgodnie z kontraktem jaki podpisał z NFZ, znaleźć kogoś na zastępstwo - wskazuje.

Czytaj w LEX: Digitalizacja dokumentacji medycznej przez świadczeniodawców >

Oddelegowania lekarzy rodzinnych do zwalczania epidemii

Niecałe miesiąc temu z przychodni rodzinnej w Braniewie - mieście powiatowym na Warmii i Mazurach, dwóch lekarzy rodzinnych dostało wydaną przez tamtejszego wojewodę decyzję o delegowaniu do lokalnego szpitala powiatowego, aby pracować przy pacjentach z COVID-19. Trzeci lekarz z tej przychodni przebywał wówczas na kwarantannie, a czwarty przebywał na zwolnieniu z racji tego, że jest po operacji. W efekcie w placówce, która ma pod opieką 10 tys. pacjentów, bo ma także filię w Lipowinie, została lekarka w wieku emerytalnym (kierująca nią) i rezydent. Pracują po kilkanaście godzin na dobę. - To jeszcze jest i tak nieco lepsza sytuacja, bo w przychodni ktoś zostaje. Trudniej jest, gdy prowadzi ją jeden lekarz. Niestety, nie ma konsultacji, kto i jak powinien być kierowany do zwalczania epidemii. Wojewoda być może powinien to uzgadniać z wojewódzkim oddziałem NFZ. Do nas też lekarze ślą sporo zapytań, a my im nie umiemy odpowiedzieć. Nie znamy choćby odpowiedzi na pytania, czy do zwalczania epidemii może być powołany medyk, którego dziecko wprawdzie skończyło 18 lat, ale jest niepełnosprawne - zastanawia się Tadeusz Urban, prezes śląskiej izby lekarskiej.

Czytaj w LEX: Wsparcie dla świadczeniodawców z funduszu medycznego - kto otrzyma środki? >

 

W związku z taką sytuacją, lekarze kierują pytania do resortu zdrowia o to, kto ma się zajmować opuszczonymi przez nich pacjentami. Prawo.pl zapytało centralę NFZ o to, jak będzie traktowany kontrakt lekarza rodzinnego, który nagle został powołany do zwalczania epidemii. Ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Teoretycznie, zgodnie z zapisami kontraktów lekarzy rodzinnych z NFZ,  opuszczonymi pacjentami w jakimś stopniu może się zająć lekarz rodzinny z sąsiedniej przychodni i będzie miał za takiego podopiecznego zapłacone przez NFZ. Na to pozwalają przepisy zarządzenia prezesa NFZ w sprawie zawierania umów w rodzaju podstawowa opieka zdrowotna, bo dopuszczają zastępstwo jednego lekarza przez drugiego np. na czas urlopu. Ale już ten medyk zastępujący nie może pojechać do przychodni kolegi zastępowanego i zajrzeć w dokumentację medyczną pacjenta, aby wystawić mu receptę.

Zobacz w LEX: Zarządzanie ryzykiem w podmiocie leczniczym w aspekcie elektronizacji dokumentacji medycznej - szkolenie online >

Izby mają szykować listy

Prezydent podpisał w ubiegłym tygodniu nowelę ustaw dotyczących walki z epidemią. Nowe przepisy zmuszą lekarzy do pracy przy niej. Ewentualnie lekarzy zwolni z tego orzeczenie o tym, że mają chorobę przewlekłą, ale będzie musiało ono pochodzić od orzecznika ZUS. Zaś izby lekarskie muszą zacząć przygotowywać dla wojewodów listy medyków, którzy mogą być wysłani do zwalczania epidemii. - Tylko, że my cały czas nie mamy do tego narzędzi. Możemy jedynie wyeliminować lekarzy według numeru PESEL i nie podawać wojewodzie tych, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Nie zbieramy informacji o tym jaka jest sytuacja osobista i zawodowa każdego z medyków - wskazuje Tadeusz Urban. Jego zdaniem przepisy o powoływaniu lekarzy do zwalczania epidemii są niedoskonałe i czeka na jak najszybszą ich zmianę.