Medycy na granicy to inicjatywa osób z wykształceniem medycznym, które nie chciały biernie przyglądać się trwającemu od sierpnia kryzysowi migracyjnemu. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni przez 40 dni mieli „udzielać pomocy medycznej osobom, które znajdują się w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia w strefie przygranicznej.  - Czekało na nas jeszcze około 40 godzin dyżuru do planowego terminu zakończenia akcji. Podjęliśmy decyzję o zamknięciu projektu już teraz. Bezpieczeństwo naszych ludzi jest dla nas priorytetem - napisali w oświadczeniu "Medycy na granicy" w niedzielę 14 listopada, w 39 dniu dyżuru, który prowadzili od 7 października. Pierwotnie planowali dyżurować do poniedziałku 15 listopada, ale ostatni dyżur odwołali. Wszystko przez atak na bazę. Akcja, którą rozpoczęli będzie kontynuowanz przez Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM stworzony przez fundację Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCMP).

 

Decyzja o odwołaniu dyżuru

W nocy z 13 na 14 listopada nieznani sprawcy zniszczyli medykom pięć aut. W samochodach zostały m.in. powybijane szyby, poprzebijane opony i uszkodzona karoseria. W związku z aktem wandalizmu, członkowie „Medycy Na Granicy” podjęli decyzję o odwołaniu ostatniego dyżuru i zamknięciu projektu. Jak czytamy w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych, trwają czynności policyjne wyjaśniające nocny atak. Zespół dyżurny jest w nie zaangażowany, co uniemożliwia utrzymanie dalszej gotowości do interwencji.

Eksperci do spraw bezpieczeństwa zalecili medykom, aby do czasu wyjaśnienia sprawy zawiesili dalsze działania. - Czekało na nas jeszcze około 40 godzin dyżuru do planowego terminu zakończenia akcji. Podjęliśmy decyzję o zamknięciu projektu już teraz. Bezpieczeństwo naszych ludzi jest dla nas priorytetem – czytamy w w wydanym oświadczeniu.

„Medycy Na Granicy” przyznali, że nie tak wyobrażali sobie ostatnie dyżury. Podkreślają, że żałują, iż niesiona przez nich pomoc medyczna spotkała się z tak agresywną i brutalną reakcją. Działali w zgodzie z etyką zawodową, prawem i zasadami bezpieczeństwa. - Kończymy nasz projekt w poczuciu dobrze wypełnionego zadania – podsumowali.

Co robili medycy na granicy

W poniedziałek 15 listopada przedstawiciele projektu Medycy na granicy zorganizowali briefing prasowy, na którym wytłumaczyli powody przedwczesnego zakończenia swojej misji humanitarnej w pasie przygranicznym, ale także opowiedzieli, co zrobili od 7 października. – Te 39 dyżurów to czas, w którym pomogliśmy prawie 300 osobom, a kilkunastu naszych pacjentów było w tak złym stanie, że wymagało przewiezienia do szpitala – mówił koordynator akcji. – Sytuacje, które zastaliśmy na miejscu były dla nas wstrząsające i były sporym obciążeniem psychicznym, a nasza praca wiązała się też z bardzo dużym wysiłkiem fizycznym. Udzielaliśmy pomocy także bardzo dużym grupom, w których były dzieci, osoby w podeszłym wieku. Muszę powiedzieć, że nasza inicjatywa spowodowała, że na pewno kilka żyć została uratowanych. Bez obecności naszej grupy i naszego ambulansu kilka osób by zmarło – dodał. Dla przykładu wymienił 60-latka z Jemenu, kobietę w hipotermii oraz kobiety w ciąży. Jednak tak już było ustalone 16 listopada pomoc na granicy zaoferuje Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM, czyli Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej

 

Medyków na Granicy zastąpi Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM

Ma pomagać wszystkim potrzebującym pomocy tam, gdzie jest to możliwe - na razie przy granicy strefy objętej stanem wyjątkowym. - Niestety nie widać końca kryzysu na polsko-białoruskiej granicy – ocenia dr Wojciech Wilk, ekspert ONZ ds. kryzysów humanitarnych i prezes Fundacji PCPM, przy której działa Medyczny Zespół Ratunkowy. – Obserwowaliśmy dotychczas sytuację i z dużym szacunkiem przyglądaliśmy się pracy „Medyków na granicy”. Widzimy, że od tygodni sytuacja się nie poprawia, stąd nasza decyzja o wsparciu i wysłaniu pomocy w okolice strefy objętej stanem wyjątkowym – uzasadnia dr Wilk. – Nikt nie powinien umierać w lesie. Nasz cel jest jeden. To ratowanie zdrowia i życia potrzebujących, zarówno Polaków, jak i cudzoziemców – dodaje szef Medycznego Zespołu Ratunkowego PCPM.

Medyczny Zespół Ratunkowy PCPM jest pierwszą i jedyną w Polsce medyczną grupą szybkiego reagowania (EMT – Emergency Medical Team) na kryzysy humanitarne i katastrofy naturalne, a certyfikowanym przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowia). Na swoim koncie ma misje ratunkowe w Libanie po wybuchu w porcie, trzęsieniu ziemi w Nepalu, lawinach błotnych w Peru czy powodzi w Bośni. Członkowie Zespołu pomagali także podczas protestów na kijowskim Majdanie, a od początku pandemii COVID-19 przeprowadzili blisko 10 misji na 3 kontynentach, począwszy od włoskiej Lombardii, gdzie wspierali personel miejscowych szpitali wspólnie z wojskowymi medykami z WIM. Medycy z PCPM wykorzystują zdobyte doświadczenie w kraju i na wielu zagranicznych misjach ratunkowych.