- Wygląda to w tej chwili w ten sposób, że jeśli ktoś się nie zgłosił na umówiony termin, to będzie musiał czekać na uruchomienie już pełnych, populacyjnych szczepień. Więc, w pewnym uproszczeniu, spada na koniec kolejki. To jest dokładnie taka decyzja – powiedział szef KPRM.

Minister zapewniał, że "to nie jest wynikiem braku jakiejś empatii dla obaw Polaków, którzy mają się szczepić".

Czytaj: Rząd przyspiesza szczepienia - od 23 marca kolejne roczniki>>

Nie wiadomo kiedy kolejna szansa 

Szef KPRM dodał, że rząd musi bardzo racjonalnie postępować. - Nawet w naszym kraju, gdzie właśnie nie ulegliśmy tej panice, gdzie szczepienia postępują, a dzisiaj przekroczymy 5 milionów zaszczepionych osób, efekty tej histerii widać niestety bardzo wyraźnie - powiedział. Wskazał, że "w związku z tym innej decyzji w takich przypadkach być nie może".

Dopytywany, czy takie osoby mogą liczyć na szczepionkę w maju bądź czerwcu, szef KPRW odparł, że mogą liczyć na to wtedy, "kiedy będzie już na tyle dużo szczepionek, że już nie będzie kolejkowania i kiedy będzie można swobodnie szczepić się bez żadnych obostrzeń".

Odnosząc się do pytania o możliwy termin dla takich osób, Dworczyk podkreślił, że "z deklaracjami trzeba być ostrożnym".

- My na przykład do dzisiaj nie mamy na maj i czerwiec harmonogramów dostaw ze strony firmy Pfizer. Mamy deklarację, że będzie tych dostaw dużo więcej, mamy deklaracje bardzo optymistyczne od różnych producentów, które wskazują, że nawet więcej niż 15 mln w drugim kwartale trafi do Polski, ale my przekazujemy informacje na podstawie dokumentów i harmonogramów dostaw – tłumaczył. Podsumowując przyznał, że w związku z tym nie potrafi odpowiedź na pytanie, "kiedy dokładnie to nastąpi".