Informator o terminach leczenia został uruchomiony przez Narodowy Fundusz Zdrowia w 2018 roku. Prawdopodobnie wielu pacjentów, którzy próbowali szukać tam pierwszego wolnego terminu wizyty u specjalisty, zderzyło się potem z twardą rzeczywistością. A ta nie była już tak przychylna jak wyszukiwarka NFZ – terminy znacznie różniły się od tych faktycznie dostępnych, o których informację można uzyskać dopiero po bezpośrednim kontakcie z przychodnią. Zatem narzędzie okazywało się zupełnie zbędne. - Docierają do mnie głosy pacjentów, którzy próbując uzyskać informację za pośrednictwem strony, nie tylko nie byli w stanie uzyskać aktualnych terminów, ale często uzyskiwali dane nieprawdziwe czy wręcz rażąco odbiegające od rzeczywistości. Przytoczony mi przykład dotyczy oddziałów gastroenterologicznych – według systemu w województwie mazowieckim i łódzkim możliwe jest znalezienie terminu na wrzesień, podczas gdy weryfikując te informacje w konkretnych placówkach okazuje się, że faktyczne terminy to najwcześniej grudzień bieżącego roku – pisze w interpelacji poselskiej (nr 11905) do resortu zdrowia posłanka Wioleta Tomczak z grupą posłów.

NFZ kontroluje dostępność, ale terminy i tak nieaktualne

Tomasz Maciejewski, wiceminister zdrowia, przyznaje, że nawet połowa informacji o pierwszych wolnych terminach w wyszukiwarce może być nieprawidłowa. Mimo że, jak podkreśla wiceminister Maciejewski, fundusz stale monitoruje dane, które przekazują przychodnie i szpitale. Jednocześnie zaznacza, że weryfikacja aktualności danych przez Narodowy Fundusz Zdrowia jest istotnie utrudniona ze względu na ich dużą skalę, dynamikę zmian oraz konieczność angażowania znacznych zasobów organizacyjnych. Z przekazanych przez niego danych wynika, że większość podmiotów medycznych w sposób pełny przekazuje informacje o dostępności terminów. Informacje o pierwszym wolnym terminie powinny być przez nie przekazywane do oddziału NFZ każdego dnia roboczego, z wyłączeniem sobót, niedziel oraz dni ustawowo wolnych od pracy. Raz w miesiącu przesyłają zaś informację o średnim czasie oczekiwania oraz o liczbie osób oczekujących. Najsłabiej wypada województwo mazowieckie, opolskie i podkarpackie.

Fundusz kontroluje też podmioty z umową z NFZ w celu weryfikacji dostępności do świadczeń w wybranych poradniach udzielających świadczeń z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. W 2024 r. skontrolowano 1498 poradni przez wykonanie ponad 2400 połączeń, aby ustalić łatwość kontaktu z placówką i zweryfikować deklarowane pierwsze wolne terminy z terminami faktycznie proponowanymi pacjentom. Założeniem była próba dodzwonienia się do podmiotu w ciągu jednego dnia. Uzyskanie połączenia w trakcie jednej z pierwszych pięciu prób uznawano za potwierdzenie prawidłowej dostępności do poradni, natomiast połączenie w trakcie kolejnych pięciu prób oznaczało ograniczenie dostępności. Jeżeli nie udało się połączyć telefonicznie w trakcie 10 prób rozłożonych w czasie, stwierdzano brak dostępności. - W województwach małopolskim, opolskim, podkarpackim, podlaskim, warmińsko-mazurskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim nie stwierdzono braku ani ograniczenia dostępności do weryfikowanych poradni. Niezgodność terminów stwierdzono dla przypadków kwalifikowanych jako przypadki stabilne w 351 poradniach, a dla przypadków pilnych w 516 poradniach – przekazuje Tomasz Maciejewski.

W zeszłym roku oddziały NFZ nałożyły też 50 kar umownych na podmioty z tytułu nieprowadzenia list oczekujących albo prowadzenia ich w sposób naruszający przepisy prawa.

Nie dzień wizyty, a czas oczekiwania

A prawo w zakresie przekazywanych informacji o dostępności terminów ma zmienić przyjęta w piątek przez Sejm nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (UD 169). To ten sam projekt ustawy, który dotyczy wdrożenia centralnej e-rejestracji. Jak podkreśla wiceminister Maciejewski, w związku z szybką dezaktualizacją informacji o pierwszym wolnym terminie i średnim czasie oczekiwania, zdecydowano się zastąpić je jedną informacją o prognozowanym czasie oczekiwania na udzielenie świadczenia. Będzie ona ustalana przez Narodowy Fundusz Zdrowia, co ma zagwarantować jednolitość danych w całym kraju, niezależnie od sposobu prowadzenia harmonogramów przez poszczególne podmioty. Podstawą tych danych będzie to, co do tej pory, czyli sprawozdawane już przez podmioty informacje z harmonogramów przyjęć i listy oczekujących na świadczenia. - Sposób obliczania prognozowanego czasu oczekiwania na udzielenie świadczenia opieki zdrowotnej zostanie określony w przepisach wykonawczych – informuje wiceminister Tomasz Maciejewski.

Wiceszef resortu zdrowia wspomina także o centralnej e-rejestracji, która ma udrożnić system kolejek. Jednak na razie droga do tego wydaje się daleka. Bo, jak przekazała minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda wraz z nowym kierownictwem MZ na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia 24 września, planowana data włączenia wszystkich świadczeń ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS) do centralnej e-rejestracji to dopiero 31 grudnia 2029 r. Na razie, 14 listopada, mija termin składania wniosków do oddziałów NFZ o udział w pilotażu centralnej e-rejestracji, a zainteresowanie jak dotąd nie jest duże. Obecnie zapisy do kardiologa proponuje 129 placówek, na cytologię – 57 i na mammografię – 89.

Czytaj również: Jeszcze do połowy listopada można przetestować e-rejestrację bez konsekwencji

Ustawa o Centralnej e-Rejestracji przyjęta przez Sejm