Beata Dązbłaż: Czy depresja poporodowa może dotykać także mężczyzn?

Magdalena Chrzan-Dętkoś: Może, oczywiście sama nazwa nie jest do końca adekwatna, ale statystyki mówią o tym, że podobna liczba mężczyzn co kobiet doświadcza depresji po narodzinach dziecka, czyli ok. 10-12 proc. Ankietę online dotyczącą depresji poporodowej w ramach naszego projektu wypełniło ok. 300 mężczyzn. Ponad 57 proc. z nich miało podwyższony wskaźnik w kierunku objawów depresji po narodzinach dziecka. Wcześniej szpital Św. Wojciecha w Gdańsku przy współpracy z Instytutem Psychologii zrealizował mniejszy projekt dla mieszkańców Gdańska pod nazwą „Macierzyństwo krok po kroku” dotyczący depresji poporodowej. Zrobiliśmy błąd – wszystkie ankiety były w rodzaju żeńskim, tymczasem 1/3 osób, które zgłosiły się w wyniku tego projektu na bezpłatną psychoterapię krótkoterminową, to byli właśnie mężczyźni. O tym problemie mówi się bardzo mało.

WZORY DOKUMENTÓW:

Oczywiście, mężczyzn nie dotyczy problem biologicznych zmian związany z porodem dziecka. Jednak depresja po porodzie dziecka nie wiąże się tylko z tym – to także duża zmiana życiowa, psychiczna, zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. W początki macierzyństwa wpisane są różne utraty np. niezależności, życia tylko we dwójkę itp. Młodzi rodzice spotykają się także z różnymi oczekiwaniami społecznymi. Często mężczyzn nie bierze się pod uwagę w tym obszarze, a przecież i oni przeżywają stres związany z opieką nad dzieckiem, nie zawsze wiedzą jak pomóc partnerce, czasem czują się odsunięci, mają różne odczucia po narodzinach dziecka. Niestety,  o tym bardzo mało się mówi i praktycznie nic nie oferuje. Warto podkreślić, że depresja po narodzinach dziecka często współwystępuje w parze: jeśli choruje jeden z partnerów, objawy depresyjne najprawdopodobniej zauważymy również u drugiego.

Czytaj również: Depresja poporodowa rzadko leczona - przepisy są, ale o pomoc trudno >>

 

Z państwa badań wynika, że blisko 80 proc. kobiet może doświadczać depresji poporodowej.

Te dane dotyczą tylko ankiet online, którą poprzez stronę internetową wypełniło ok. 10 500 osób. Dane na podstawie Edynburskiej Skali Depresji Poporodowej (ESDP), zgodnie z założeniami Ministerstwa Zdrowia zbieramy dwutorowo– online i poprzez bezpośredni kontakt matek z położnymi i pielęgniarkami pediatrycznymi. Tych ankiet jest z kolei ok. 14 tys. Tak wysokie wyniki dotyczą tylko ankiet online, i to trzeba podkreślić. Natomiast w bezpośrednim kontakcie z położnymi nie wszystkie kobiety chcą wypełniać ESDP lub nie wszystkie kobiety wypełniają szczerze – średnie wyniki ankiet są niższe niż średnia europejska. Być może wiąże się to z lękiem przed ujawnianiem swoich prawdziwych odczuć. Współpracujemy z 38 POZ w trzech województwach gdzie realizujemy projekt i mamy taki wniosek, że szczególnie trudno o to w małych miejscowościach. Może mieć na to wpływ sieć różnych lokalnych uwarunkowań, gdzie położna to np. znajoma teściowej czy mama koleżanki ze szkoły. Dlatego kobiety nie chcą mówić o swoich prawdziwych odczuciach, bojąc się społecznego napiętnowania. Z ankiet zebranych przez położne wynika, że w pierwszym czterech miesiącach po porodzie na depresję jest narażonych ok. 7-8 proc. kobiet, ok. 13  proc. w okresie 5-6 miesięcy po porodzie. 

Czytaj też: Urlop ojcowski - zasady udzielania >

Jakie są trzy najczęściej spotykane mity dotyczące depresji poporodowej?

O pierwszym już mówiłyśmy – że depresja po urodzeniu dziecka nie dotyczy mężczyzn. Innym na pewno jest ten, że jak się ma depresję, to się często płacze. Według ICD-10, by zdiagnozować depresję należy stwierdzić dwa z następujących trzech głównych objawów: obniżony nastrój, anhedonię – brak odczuwanej przyjemności oraz poczcie braku energii, chronicznego zmęczenia. Jest to rodzaj zmęczenia które nie znika np. przy czyjejś doraźnej pomocy przy dziecku czy dłuższym śnie. Tak więc warto pamiętać, że smutek nie musi być wcale głównym objawem depresji, a objawy depresji mogą być niewidoczne dla postronnego obserwatora!

Kolejny mit to ten, że jak się ma małe dziecko, to powinno się „wyłącznie cieszyć”. Po pierwsze, nie ma rodzica, który mając pierwsze dziecko, nie przeżywa silnego stresu. Po drugie, powiedzenie wtedy, przy takich oczekiwaniach społecznych, że np. „źle się czuję, że  życie z dzieckiem może wydawać się monotonne, że bardzo trudno znosić płacz dziecka, które ma np. kolki, może być odebrane, że kobieta nie wystarczająco kocha swoje dziecko, czyli jestem „złą matką”. To przekonanie – o tej wyłącznej radości, jako zwykłym stanie matki niemowlęcia jest nie tylko nieprawdziwe, ale i bardzo szkodliwe - może być poważną barierą w szukaniu dla siebie pomocy. Czasem końcówka ciąży, poród, połóg są tak trudne, że przyjemność z kontaktu z dzieckiem naprawdę może pojawić się później – tak też może być. Te zwykłe myśli i potrzeby mogą się jednak spotkać zarówno z surową społeczną oceną, ale też młode matki mogą same siebie bardzo  negatywnie oceniać. Mając depresję, źle o sobie myślimy, a  gdy dodatkowo spotykamy się z krytyką, brakiem zrozumienia, może to potwierdzić założenia chorującej kobiety, że  jest niewystarczająco dobrą  matką, a więc: „nie zasługuję, by ktoś mi pomógł”, i wtedy rezygnuje ona z pójścia do psychologa.

Dlaczego ta duża liczba przebadanych kobiet, u których stwierdzono ryzyko depresji poporodowej, nie ma przełożenia praktycznego – na korzystanie przez nie z bezpłatnych konsultacji psychologicznych?

Faktycznie tak jest. W projekcie zakładaliśmy możliwość skorzystania z trzech takich konsultacji. Można to także zrobić online, co może być przydatne dla osób z mniejszych miejscowości. Niestety, z konsultacji korzysta około 2 procent kobiet z podwyższonymi wynikami w badaniu przesiewowym!  Na pewno zauważalną zasadą jest ta, że gdy psycholog jest dostępny na oddziale położniczym, to kobiety częściej korzystają z konsultacji. Jednak jest to bardzo dla mnie poruszający wynik, pokazujący, jak duża jest skala osamotniania się z trudnymi uczuciami na początku bycia mamą. 

Zastanawiałam się, dlaczego kobiety mają opór ze skorzystania z porad psychologa. Doszliśmy w naszym zespole do wniosku, że może chodzić o rodzaj samostygmatyzacji  – mechanizmu, o którym wspomniałam wcześniej, założeniu, że moje odczucia, stany są wstydliwe, niepokojące i decyduję się ich nie ujawniać. Warto pamiętać, że depresja to choroba, która polega na utracie zdolności do opieki nad samym sobą, dlatego osoba chora nie szuka pomocy dla siebie. Dlatego właśnie tak ważna jest świadomość społeczna: rola bliskich, znajomych. O tym powinno się mówić w szkołach rodzenia, na oddziałach położniczych, bo wtedy zwiększa się szansa, że ktoś poszuka dla siebie pomocy, będzie mógł nazwać to, co się z nim dzieje. Mówienie o liczbach, że depresja dotyka nawet co 5 młodej mamy w jakiś sposób może dawać ulgę, że nie jestem sama, że takie odczucie są powszechne. A szybkie leczenia ma duże znaczenie. Trzeba pamiętać, że tutaj dodatkowo może być dwóch pacjentów, bo nie tylko matka, ale też dziecko, na które przekłada się jej nastrój i samopoczucie.

Czy położne i pielęgniarki pediatryczne chętnie korzystały z superwizji i szkoleń o depresji poporodowej?

Szkolenia przeprowadzaliśmy od 2018 r. i cieszyły się one powodzeniem, choć to pewnie była kropla w morzu potrzeb. Bardzo dużo zrobiła także w tym obszarze Fundacja Rodzić po Ludzku. Pielęgniarki chętnie kontaktowały się z Fundacją i szukały rozwiązań, jak mają realizować ten nowy standard opieki okołoporodowej, który został wprowadzony. Jeśli chodzi o korzystanie z superwizji, które jest możliwe dla personelu medycznego współpracującego w ramach programu „Przystanek Mama” na pewno było to łatwiejsze w miejscach, gdzie na oddziale był psycholog. Ułatwia to omawianie jakichś trudnych sytuacji położniczych. Mieliśmy też informacje zwrotne z ośrodków wczesnej interwencji, gdzie pracują psycholodzy, że kontakt z mamami, które korzystały wcześniej ze wsparcia psychologa na oddziale był łatwiejszy.

Czytaj: Przestępstwo dzieciobójstwa na tle przesłanki "wpływ przebiegu porodu" >

Na stronie przystanekmama.copernicus.gda.pl można samodzielnie wykonać test w kierunku depresji poporodowej. I co dalej, jakie następne kroki w przypadku wyników wskazujących na możliwość choroby?

Na tej samej stronie jest zakładka „Gdzie szukać wsparcia” i to jest ten następny krok. W ciągu tygodnia do dwóch powinna być możliwość skorzystania z konsultacji psychologa. Zachęcam także do kontaktu online, bo to wiele ułatwia – mieszkając w Olsztynie można skonsultować się z psychologiem z Gdańska czy Wejherowa. Działają też ośrodki interwencji kryzysowej w całej Polsce, gdyż projekt niestety nie jest realizowany wszędzie. W Małopolsce, na Śląsku, w Poznaniu czy Zachodniopomorskim nie było chętnych do jego realizacji, co może być też znamienne w podejściu do tego tematu. W tych regionach Polski, warto by młoda rodzina spróbowała się skontaktować np. z  ośrodkami interwencji kryzysowej, które są w każdej gminie, gdzie można uzyskać 3-12 bezpłatnych konsultacji. To bardzo ważne, by nie czekać zbyt długo, gdyż w przypadku depresji poporodowej różnica między profilaktyką a leczeniem jest dość płynna. Jeśli szybciej zadziałamy, zrobimy coś dla siebie, skorzystają na tym wszyscy – i matka, dziecko, ale i cała rodzina.

Dr Magdaleną Chrzan-Dętkoś z Zakładu Psychologii i Psychopatologii Rozwoju Instytut Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego reprezentuje projekt „Przystanek Mama”. Realizowany jest on w województwie pomorskim, kujawsko – pomorskim i warmińsko – mazurskim przez Copernicus Podmiot Leczniczy sp. z o.o., Instytut Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego i Fundacją Twórczych Kobiet. Projekt realizowany jest w ramach Ogólnopolskiego Programu Polityki Zdrowotnej pn. „Program w zakresie edukacji i profilaktyki depresji poporodowej” Ministerstwa Zdrowia.