8 marca Polskie Towarzystwo Endokrynologiczne, Polskie Towarzystwo Endokrynologii Onkologicznej, Polskie Towarzystwo Tyreologiczne oraz Polskie i Europejskie Towarzystwo Medycyny Nuklearnej wydały stanowisko w sprawie przyjmowania preparatów jodu. Wynika z niego, że zdecydowanie nie należy ich stosować. Płyn Lugola jest roztworem wodnym jodu oraz jodku potasu, który stosuje się do odkażania nieuszkodzonej skóry. W aptece dostępny jest bez recepty. Jak podaje PEX PharmaSequence sprzedaż płynu Lugola znacznie wzrosła w Polsce począwszy od 24 lutego br. – ponad prawie 7 tys. sprzedanego płynu tego dnia, następnego dnia już ponad 15 tys. Dane potwierdza portal gdziepolek.pl.  Kaja Filaczyńska, lekarz endokrynolog, radna krajowa partii Razem, zleca  ostrożność w czytaniu rzeczy w necie, bo ta dezinformacja odbywa się teraz na ogromną skalę. - Istnieją silne przesłanki by sądzić, że podsycanie lęku przez zagrożeniem nuklearnym jest częścią dezinformacji rosyjskiej - dodaje. 

Czytaj również: Polska i Kanada chcą spotkania w sprawie elektrowni atomowych na Ukrainie >>
 

Płyn Lugola może zaszkodzić

Polskie Towarzystwo Endokrynologiczne, Polskie Towarzystwo Endokrynologii Onkologicznej, Polskie Towarzystwo Tyreologiczne oraz Polskie i Europejskie Towarzystwo Medycyny Nuklearnej przestrzegają, że profilaktyczne przyjmowanie preparatów z jodem, w tym płyn Lugola, w ilościach miligramowych, czyli w dawkach blokujących jodochwytność tarczycy, nie jest rekomendowane, gdyż może zaszkodzić organizmowi.

  • stwarza ryzyko wystąpienia objawów chorób autoimmunologicznych tarczycy - w przypadku jeśli będą to objawy nadczynności, może zwiększać to ryzyko nasilenia objawów niewydolności krążenia;
  • może spowodować, także płyn Lugola, zaburzenia układu pokarmowego np. podrażnienie błony śluzowej, bóle brzucha, biegunka;
  • może podrażniać błonę śluzową nosa i gardła;
  • w przypadku alergii na jod, może wystąpić gorączka, a także dolegliwości skórne: wysypka, świąd, trądzik jodowy;
  • preparaty z dużymi dawkami jodku potasu są szczególnie przeciwskazane u kobiet w ciąży i matek karmiących.

 

 

Jak zaznaczają eksperci, przyjmowanie preparatów jodu w dawkach blokujących jodochwytność tarczycy jest uzasadnione w przypadku osób przebywających na terenach skażenia promieniotwórczego jodem radioaktywnym, w bezpośrednim pobliżu miejsca wypadku jądrowego. Przyjmowanie preparatów jodu przez inne osoby może okazać się także niezbędne, jeśli warunki pogodowe (prądy powietrzne, wiatry, opady atmosferyczne) spowodują rozprzestrzenianie się skażenia promieniotwórczego.

- W naszym kraju prowadzony jest ciągły monitoring poziomu promieniowania w atmosferze, przez Państwową Agencję Atomistyki i Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Wyniki monitoringu oraz komunikaty dotyczące zagrożenia radiacyjnego dostępne są na ich stronach internetowych. W Polsce przygotowane są odpowiednie rezerwy tabletek jodku potasu (zawierające jod w ilościach miligramowych, np. a 100 mg), które zostaną udostępnione, w razie zagrożenia – brzmi komunikat.

Płyn Lugola tylko pod opieką lekarską

Po wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 r. w Polsce podawano płyn Lugola, aby uniemożliwić organizmowi przyjmowanie promieniotwórczego jodu. Wielu z nas to pamięta. Przypomina o tym w mediach społecznościowych Szymon Suwała, lekarz endokrynolog. - Założenie było słuszne, zwłaszcza wśród dzieci - z perspektywy czasu wiemy jednak, że najpewniej nie było to konieczne. Co więcej, choć ciężko to stwierdzić jednoznacznie, wysoce prawdopodobnym jest że w ten sposób wyindukowano dużą liczbę autoimmunologicznych zapaleń tarczycy, jak np. choroba Hashimoto. Zza wschodniej granicy docierały jednak do nas informacje po prostu zafałszowane - ciężko winić kogokolwiek. – pisze na swoim profilu Suwała.

Podobnie uważa Łukasz Pietrzak, farmaceuta, kierownik jednej z warszawskich aptek. - Samo założenie przyjmowania jodku potasu było takie, że jod dostarczany w formie doustnej miał przede wszystkim wypierać izotop jodu 131, ponieważ jod jest jednym z mikroelementów, który wchodzi w skład dwóch hormonów tarczycy. Stąd izotop jodu powodowałby kumulowanie toksycznego jodu i wpływałby bezpośrednio na funkcjonowanie tarczycy, a co za tym idzie np. nowotwory – mówi Łukasz Pietrzak.

Jak dodaje, okres półtrwania jodu, czyli rozpadu wynosi minimalnie powyżej 8 dni. Zatem po tym okresie izotop jodu ulega samoczynnemu rozpadowi, natomiast po 30 dniach, tego izotopu nie ma już w ogóle.

- Główną przyczyną powstania tego izotopu była eksplozja reaktora w Czarnobylu, ale miesiąc po wybuchu już tego izotopu nie było. Tak więc przyjmowanie płynu Lugola w wyniku fake newsów, z powodu paniki, teraz jest całkowicie bez sensu. Nie ma do tego żadnych podstaw medycznych, a mało tego – może zaszkodzić, bo to jest płyn, który powinniśmy stosować zewnętrznie, ewentualnie do płukania jamy ustnej, ale nie wprowadzać go do układu pokarmowego – mówi Łukasz Pietrzak.

- Płyn Lugola roztwór wodny może być stosowany doustnie, jednak wyłącznie pod kontrolą lekarską i po ustaleniu odpowiedniej dawki według indywidualnych potrzeb pacjenta. Nie należy przyjmować go samodzielnie i profilaktycznie (bez potrzeby), ponieważ może wywoływać groźne dla zdrowia skutki uboczne – przestrzega także Klaudia Ćwiąkała, farmaceutka i redaktor portalu gdziepolek.pl.

 


Płyn Lugola może wpływać na Hashimoto

Do tych ostrzeżeń przyłącza się Szymon Suwała. - Nieuzasadnione stosowanie płynu Lugola, jak i też innych preparatów jodu, może za to w ramach efektu Wolffa-Chaikoffa spowodować lub pogarszać przebieg niedoczynności tarczycy, w ramach efektu Jod-Basedow indukować (przewrotnie) również rozwój nadczynności tarczycy. Jod może też wywoływać lub nasilać postęp choroby Hashimoto. W aktualnej sytuacji, bilans potencjalnych zysków i strat przeważa zdecydowanie w stronę strat - zatem podkreślam, nie warto martwić się na zapas i biec do apteki po płyn Lugola!” – pisze w mediach społecznościowych.

Płyn Lugola niemal niedostępny w aptekach i hurtowniach.

A spekulanci - cóż, sprzedają go na serwisach aukcyjnych po horrendalnie zawyżonych cenach, np. 130-150 zł, przy normalnej cenie: 10-15zł. Powtarzam: proszę nie panikować, stosowanie płynu Lugola jest teraz nieuzasadnione! – dodaje.

Łukasz Pietrzak potwierdza, że u niego w aptece płynu nie ma. Potwierdza to także kierowniczka jednej z sandomierskich aptek – płynu nie ma już od kilku dni. Oczywiście aptekarze mogą go zrobić. 

Jerzy Przystajko, farmaceuta, działacz partii Razem, dodaje, że płynu Lugola nigdy nie ma dużo na rynku, bo jest to kompletnie niszowy odkażacz. - Brakuje gotowego zawsze, gdy naród ma stracha że "COŚ Z ATOMEM". Zapewniam, że jak Agencja Atomistyki każe to zrobię garnek Lugola, bo składniki mamy bez większego problemu - dodaje.

Nie ma zagrożenia radiacyjnego

Tymczasem 25 lutego br. Państwowa Agencja Atomistyki wydała komunikat, który nie uległ do dziś zmianie. W związku z najnowszymi doniesieniami medialnymi na temat przekroczenia poziomów kontrolnych mocy dawki promieniowania gamma w punktach pomiarowych w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, PAA informuje, że na terenie Rzeczypospolitej Polskiej nie odnotowała żadnych zmian w wynikach pomiarów promieniowania jonizującego w ramach krajowego systemu monitoringu radiacyjnego – podaje.

Aktualny komunikat brzmi: „Brak jakichkolwiek zagrożeń radiacyjnych na terenie Polski”. PAA stale monitoruje sytuację radiacyjną w kraju i podkreśla, że nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.

Łukasz Pietrzak przypomina, że elektrownia w Czarnobylu jest nieczynna. - Jeśli ktoś chciałby jednak wysadzić nieczynną elektrownię, tam nie ma już izotopu jodu. Gdyby doszło do takiej sytuacji, mogłyby się wzniecić w powietrze metale ciężkie, które tam są nawet w skorupie ziemi. Ale wtedy także nie ochroni płyn Lugola, a jedynie maski o wysokim stopniu filtrowania, by nie wdychać do płuc radioaktywnych pyłów. Żaden lek ani substancja nie pomogłyby w tej sytuacji – mówi.

Równocześnie przypomina, że nasza dieta dostarcza nam odpowiednią ilość jodu w postaci soli jodowanej, jako podstawowego składnika konserwującego obecnego we wszystkich produktach.