Szefowa bielskiej delegatury Inspektoratu Agata Bucko-Serafin poinformowała, że decyzja otrzymała rygor natychmiastowej wykonalności. Jak dodała, w piątek 20 marca 2015 po południu rzeszowska firma Eko-Top, która dzierżawi instalację od szpitala, została poinformowana o wstrzymaniu działalności spalarni.

Bucko-Serafin powiedziała, że podstawą decyzji były wyniki badań spalin z komina, które zostały przeprowadzone trzy tygodnie temu.
- W połowie tygodnia otrzymaliśmy wyniki. Wykazały one istotne przekroczenie norm zanieczyszczeń. Po analizie zapadła decyzja o wstrzymaniu działalności spalarni – wyjaśniła.

Czytaj: NIK kontroluje system unieszkodliwiania odpadów medycznych w szpitalach >>>

Zdaniem jednego z liderów nieformalnej grupy „bielszczanie przeciw spalarni” Jacka Zachary z ich informacji wynika, że emisja dioksyn i furanów w badanym dymie była przekroczona 30-krotnie, a emisja metali ciężkich kilkukrotnie.

W piątek 20 marca 2015 Zachara nie krył zadowolenia. - Ta decyzja jest pierwszym krokiem we właściwym kierunku. Wygraliśmy bitwę, ale wojna trwa. Naszym celem jest likwidacja spalarni – powiedział.

Firmie, która dzierżawi instalację, przysługuje odwołanie do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Agata Bucko-Serafin powiedziała, że przedsiębiorca może też zaproponować program naprawczy i podjąć kroki, po których spalarnia będzie spełniała normy.

Mieszkańcy peryferyjnej, rekreacyjnej dzielnicy Bielska-Białej protestowali przeciw spalarni od dawna. Ich działania nabrały dynamiki podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej do samorządu. Protest doprowadził do skontrolowania instalacji w grudniu 2014  przez śląski urząd marszałkowski.

Urzędnicy dopatrzyli się nieprawidłowości w funkcjonowaniu spalarni, choć zapewniali, że nie zagraża bielszczanom. Kwestionowali to, skąd odpady trafiły do Bielska-Białej. Chodziło o tzw. zasadę bliskości, według której powinny one zostać spalone w miejscu możliwie najbliższym od tego, gdzie zostały wytworzone. Mieli też zastrzeżenia co do ilości utylizowanych odpadów.

Spalarnia funkcjonuje od kilkunastu lat. Protestujący twierdzą, że cztery lata temu od instalacji odłączony został filtr, który ograniczał emisję dioksyn i furanów. Zastosowano inny rodzaj oczyszczania, który ich zdaniem jedynie schładzał i odpylał spaliny oraz neutralizował chlorowodór i dwutlenek siarki. Wskazują też, że po wydzierżawieniu jesienią 2013 roku instalacji rzeszowskiej firmie Eko-Top zwiększyła się ilość likwidowanych odpadów.



 

Zdaniem protestujących zanieczyszczenie wytwarzane przez instalacje przyczyniło się do wielu chorób mieszkańców. Jacek Zachara podaje, że na 55 domów w najbliższej okolicy w 33 chorują ludzie, w tym na nowotwory. (pap)