Organizowanie postępowań przetargowych w Polsce od lat jest przedmiotem krytyki. Zdecydowana większość przetargów jest rozstrzygana tylko w oparciu o kryterium ceny, co wielu specjalistów postrzega jako typowo polską patologię. Wygrywa ten, który jest najtańszy a nie najlepszy. Problem stanowią, także wymagania formalne stawiane wykonawcom przez zamawiających. Są one tak wysokie, że obecnie Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w kategorii krajów UE, jeśli chodzi liczbę wykonawców składających oferty w postępowaniu.

Jakość przetargów poprawiłyby jednak tzw. wzorcowe dokumentacje, z których mogliby korzystać zamawiający. Upowszechnianie przez UZP takich dokumentów i tym samym dobrych praktyk, których byłyby one częścią, zakłada poselski projekt nowelizacji ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2013 r. poz. 907), nad którym pracuje sejmowa podkomisja - czytamy dalej w Dzienniku Gazecie Prawnej.

– Ponad 90 proc. postępowań jest dzisiaj rozstrzyganych w oparciu o kryterium ceny, a nie kryteria, które pozwoliłyby ocenić efektywność, w tym jakość, w całym okresie korzystania z przedmiotu zamówienia. Dlaczego tak się dzieje? Jednym z ważnych powodów jest obawa przed zarzutem wybrania oferty droższej – i tym samym nieprzestrzegania zasad oszczędnego wydatkowania środków publicznych – tłumaczy potrzebę uchwalenia nowego prawa współautorka projektu, posłanka PO Maria Janyska. – Zamawiający podkreślają, że opinia społeczna oraz instytucje kontrolne nie odnoszą się do kryteriów efektywnościowych, bo trudno jest im je ocenić. Stąd trzeba wzmocnić pozycję zamawiającego i dać mu narzędzia przygotowane przez najbardziej właściwą instytucję, czyli UZP – stwierdza.

Idea wzorów podoba się także przedsiębiorcom. – Dzięki wzorcowym dokumentom poprawiłaby się jakość postępowań. Nie oszukujmy się, mało który zamawiający dysponuje wiedzą, doświadczeniem i znajomością rynku, które pozwalałyby na optymalne przygotowanie przetargów – ocenia Marek Kowalski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Dzięki wzorcowej dokumentacji UZP zamawiający niemiałby też obaw, że w trakcie kontroli pojawi się pytanie, dlaczego wybrał droższą ofertę. Ta pozytywna sytuacja miałaby spore znaczenie dla administracji samorządowej, której przeważnie nie stać na tworzenie odrębnych sekcji zamówień publicznych czy korzystanie z profesjonalnego doradztwa.

Mniej optymistyczne stanowisko w tej kwestii przedstawia prezes Grupy Doradczej Sienna, dr Włodzimierz Dzierżanowski. – Oczywiście, dostrzegam potencjalne plusy takich wzorców, ale również związane z nimi zagrożenia. Boję się, by nie stały się prawem powielaczowym i by zamawiający nie ograniczyli się tylko do nich. Skoro takie szablony będą miały niejako urzędowy charakter, to kontrolerzy będą dopytywać dla odmiany, dlaczego ich nie zastosowano. A jeśli ktoś uznałby, że w jego przypadku lepiej wyjść poza wzorzec i np. zastosować inne niż w nim wskazano kryteria, to będzie musiał się z tego tłumaczyć – mówi dr Dzierżanowski.

@page_break@– Szczególnie bałbym się konsekwencji nowych rozwiązań w odniesieniu do przedsięwzięć współfinansowanych ze środków unijnych. Nie wszystkie kontrolujące je osoby mają wiedzę na temat zamówień publicznych i dlatego postępują ściśle według urzędowych wytycznych. A to może się kończyć korektami finansowymi, przy dużych projektach liczonymi w dziesiątkach czy nawet setkach milionów złotych.

Maria Janyska z PO, która jest współautorką projektu nie podziela powyższych obaw. – Mamy dobre przykłady z obrotu gospodarczego, gdzie powszechnie stosuje się umowy ramowe, które są wykorzystywane jako draft i dostosowywane do warunków danego podmiotu. Taki ma być też cel wzorcowych dokumentów: wykorzystanie ich i dostosowanie do specyfiki zamówienia, przy jednoczesnym zastosowaniu dobrych, sprawdzonych narzędzi, które nie budzą wątpliwości interpretacyjnych – przekonuje posłanka.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna