Obserwatorzy Fundacji  wzięli pod lupę zarówno instytucje publiczne będące pod kontrolą partii rządzącej, jak i partii opozycyjnych. Przyjrzano się: wykorzystaniu funduszy pozabudżetowych i funduszy celowych na szczeblu centralnym, działaniom informacyjnym i reklamowym instytucji publicznych i spółek skarbu państwa, działaniom informacyjnym i promocyjnym organizacji pozarządowych dotowanych ze środków administracji centralnej, wydarzeniom publicznym o charakterze kampanijnym lub około kampanijnym, prasie lokalnej i samorządowej, oraz materiałom wyborczym (także tym w mediach internetowych).

Obserwatorzy monitorowali 37 wydarzeń lokalnych w 27 powiatach lub gminach oraz wstępnie przeanalizowali osiem periodyków wydawanych w dziewięciu lokalizacjach. Ponadto, monitorowali 25 kont instytucji publicznych, 24 konta spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa, 39 kont instytucji samorządowych, a także 107 kont organizacji pozarządowych i inicjatyw lokalnych, które w ostatnim czasie otrzymywały znaczne środki publiczne.

 

Spotkania, imprezy, potańcówki

W trakcie blisko 60 proc. obserwowanych wydarzeń kandydaci z różnych ugrupowań prowadzili bardziej lub mniej intensywną działalność kampanijną, która nie spotkała się z negatywną reakcją osób organizujących spotkania - urzędów samorządowych lub organizacji społecznych. Wydarzeniami tymi były różnego rodzaju spotkania wyborcze, imprezy lokalne, spotkania promujące, “potańcówki” i inne. Ponad 70 proc. tych wydarzeń miała miejsce w przestrzeni lub na terenie instytucji publicznych lub lokalu społecznym (5 proc.).

- Oznacza to, że były to głównie spotkania organizowane przez władze lokalne (prawie 60 proc.) lub organizacje społeczne (8 proc.). Żadne z obserwowanych wydarzeń nie było związane z prowadzoną kampanią wyborczą, a finansowanie pochodziło w całości ze środków publicznych (samorządowych lub centralnych) – piszą autorzy raportu. Odnotowują też, że w przypadku 35 proc. wydarzeń organizowanych przez administrację lokalną przedstawiciel miejscowej władzy samorządowej w swoich wypowiedziach wspierał kandydata/kandydatów w trakcie trwania wydarzenia. W ponad połowie wydarzeń kandydat brał czynny udział, np. przemawiając do zgromadzonych osób.

Spośród uczestniczących w wydarzeniach kandydatów:

  • prawie 65 proc. reprezentowało KW PiS,
  • ponad 14 proc. KKW KO.

- Obserwatorzy opisali też szereg innych rodzajów wydarzeń, które co do zasady nie były częścią kampanii, lecz podczas ponad połowy z których kandydaci byli aktywni, a ewentualna reakcja organizatorów była raczej wspierająca dla ich działalności (ok. 40 proc. przypadków). W przypadku tych wydarzeń spektrum polityczne reprezentowane przez kandydatów było dużo szersze i obejmowało PiS, Lewicę czy Trzecią Drogę. Aktywność kandydatów sprowadzała się m.in do wystąpień, podczas których promowali swoje programy, prezentowali materiały lub atakowali przeciwników politycznych – czytamy w raporcie.

Reklamodawcy- głównie duże spółki skarbu państwa

W prasie lokalnej, której się przyglądali obserwatorzy, głównymi reklamodawcami wydawały się być duże spółki skarbu państwa, np. Orlen, PZU, PKO BP, itp. Ocenili opłacane przez nie reklamy za powiązane z kampanią wyborczą, czy to poprzez zamieszczoną informację, praktycznie tożsamą z informacją prezentowaną na plakatach wyborczych kandydatów, czy poprzez układ graficzny ogłoszenia, zbliżony do grafiki widocznej na plakatach wyborczych. Reklama promowała elementy będące jednocześnie programem KW PiS i/lub rządu (np. nowy program mieszkaniowy, “Dostępność +” itp.), układ graficzny reklamy, w szczególnie jej barwy - tożsame z barwami identyfikującymi PiS, promowanie konkretnego kandydata, który okazuje się być “bohaterem” reklamy. W wielu czasopismach zamieszczono wywiady z kandydatami, które prezentowały ich samych lub ich program w pozytywnym świetle (Gazeta Wrocławska, Tomaszowski Informator, inne). W przypadku tego drugiego wydawnictwa informacje dotyczyły wyłącznie kandydatów koalicji rządzącej.

Autorzy raportu przyznają, że kwestia udziału spółek skarbu państwa w działaniach związanych, bardziej lub mniej, z trwającą kampanią wyborczą jest szczególnie trudna do oceny. Zwracają jednak uwagę na kilka przykładów działalności spółek, które mogą nosić znamiona nadużycia zasobów publicznych.

- Polska Grupa Energetyczna opublikowała latem nową strategię, której hasłem przewodnim jest “Polska Bezpieczna Energetycznie”. Samo hasło, jak i materiały promujące nową strategię, są zaskakująco podobne do hasła wyborczego KW PiS i identyfikacji wizualnej programu wyborczego PiS – wskazują autorzy raportu. Zwracają także uwagę na spółkę Orlen.

- Eksperci podejrzewają Orlen o wykorzystywanie swojej monopolistycznej pozycji na polskim rynku do sztucznego utrzymywania niskich cen paliw w okresie przedwyborczym, co stanowi niewątpliwą korzyść dla partii rządzącej. Pełną diagnozę sytuacji będzie można sporządzić dopiero po przeanalizowaniu, jak kształtowały się ceny paliw w kraju po wyborach. Z punktu widzenia akcjonariuszy problematyczne może się okazać wyjaśnienie idei działania, które promuje informacje o rządowym programie ograniczającym podwyżki cen paliw i energii przez firmę, której dochód oparty jest na sprzedaży tych produktów. Według naszych kryteriów wskazuje to na nadużycie zasobów publicznych i skierowanie ich do wspierania kampanii wyborczej jednej ze stron sceny politycznej – piszą autorzy raportu.

 

Instytucje publiczne zaangażowanie w kampanię

Kompleksową analizę działań instytucji publicznych zamierza Fundacja przedstawić w kolejnym raporcie. Jednak już teraz zwraca uwagę na przykłady angażowania się instytucji publicznych w kampanię wyborczą partii rządzącej.

- Od początku kampanii wyborczej Kancelaria Premiera promuje kampanię #NoweKonkrety, która pokazuje nowe propozycje rządu PiS. Co ciekawe, program wyborczy PiS również przedstawiany jest pod hasłem “konkretów”. Rządowe #noweKonkrety są w 100 proc. zbieżne z zapowiedzianym jeszcze w maju 2023 r. programem PiS, wypracowanym podczas tzw. Ulu Programowego. Strona www.nowekonkrety.gov.pl oraz promocja kampanii #NoweKonkrety ruszyły dopiero w sierpniu - w momencie startu kampanii parlamentarnej – piszą autorzy raportu.

Jako drugi przykład angażowania się instytucji publicznych w kampanię wyborczą wskazują wykorzystanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) do rozesłania wszystkim osobom pobierającym świadczenie 500+ informacji o jego wzroście. Zwracają też min. uwagę na aktywność poszczególnych ministerstw, których szefowie czy zastępcy kandydują w wyborach. W szczególności chodzi tu o Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.

- Analizując posty publikowane przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej na portalu Facebook od 8 sierpnia do 7 października, widzimy, że ponad 50 proc. postów dotyczy aktywności kandydatów (ministra i wiceministrów) w ich okręgach wyborczych. Równie ciekawym przypadkiem jest informowanie przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi o wyższości polskiego makaronu nad włoskim przy wykorzystaniu wizerunku wiceministra Janusza Kowalskiego – kandydata KW PiS z okręgu 21 – czytamy w raporcie.

 

Kiedy kandydat pracuje w urzędzie

Zasoby samorządów były wykorzystane przez kandydatów, którzy pełnili funkcje w urzędach samorządowych. Jako przykład otwartego użycia zasobów samorządu w kampanii wyborczej wskazano wykorzystanie pojazdów komunikacji miejskiej przez kandydatów. Zaznaczono jednak, że założenie to wymaga potwierdzenia, czy materiały kampanijne były opłacone z funduszy komitetu oraz czy inne komitety również mogły zaprezentować swoje plakaty wyborcze w podobny sposób i w oparciu o ten sam cennik. Za bardziej jednoznaczny przykład uznano akcję plakatową w Mysłowicach, z udziałem wiceprezydenta miasta, a jednocześnie kandydata do parlamentu z ramienia KW PiS.

- Plakaty finansowane z budżetu miasta i stanowiące oficjalną część kampanii informacyjnej miasta, zawierają hasło wyborcze kandydata oraz prezentują jego sylwetkę. Moment rozpoczęcia tej kampanii również wskazuje na silny związek z kampanią wyborczą. Podobna sytuacja miała miejsce w warszawskiej dzielnicy Wola, gdzie burmistrz kandydat w trakcie kampanii prowadził serię spotkań z mieszkańcami. Plakaty reklamujące te spotkania były okraszone jego wizerunkiem oraz biało-czerwonym sercem, łudząco podobnym do kampanijnego symbolu Koalicji Obywatelskiej. Do momentu publikacji tego raportu nie uzyskaliśmy od warszawskiego Ratusza informacji o kosztach prowadzonej kampanii – piszą autorzy raportu.

Kampanie wyborcza i referendalna

Jak podkreślają autorzy raportu, przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego w tym samym czasie, co wyborów parlamentarnych stworzyło możliwości prezentowania kandydatów do parlamentu, jako osób prezentujących określone stanowisko względem pytań referendalnych bez konsekwencji finansowych dla danego komitetu wyborczego. Przykłady takich działań zaobserwowano zarówno wśród kandydatów partii rządzącej, jak i opozycji.

- Chociaż można podać w wątpliwość bezpośredni związek pomiędzy tymi dwoma “nurtami” kampanii, ilość podobieństw (tematyka, czas pojawienia się, kolorystyka itp.) pozwala zaklasyfikować te działania jako wykorzystujące zasoby państwowe dla zwiększenia szans programu wyborczego partii rządzącej, a tym samym - jej kandydatów – uważają autorzy raportu.