Postulat zatrudniania na umowę o pracę przy realizacji zamówień publicznych został wpisany do zgłoszonego w 2013 r. przez klub PO projektu nowelizacji ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2013 r. poz. 907). Dzięki tej zmianie zamawiający miałby możliwość postawienia w siwz warunku zatrudnienia na podstawie umowy o pracę, który dotyczyłyby nie tylko generalnych wykonawców, ale też podwykonawców. Musiałoby to jednak znaleźć uzasadnienie w charakterze danego zamówienia.

Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", pomimo faktu, iż w oficjalnym dokumencie rząd zajął wobec projektu negatywne stanowisko, w trakcie prac podkomisji zarówno stronie rządowej i poselskiej udało się porozumieć i jest duża szansa, że przepis ten zostanie uchwalony.

– Jestem bardzo zadowolona z tego, co udało się osiągnąć podczas prac podkomisji. Wytłumaczyliśmy sobie wzajemnie, jakie są prawdziwe intencje, i okazało się, że kompromis jest możliwy, a czasem nieporozumienia biorą się z niewłaściwego użycia słów – mówi posłanka Maria Janyska z PO, współautorka projektu.

Wątpliwości rządu budziła konstytucyjność proponowanego rozwiązania. „Nałożenie w drodze ustawy obowiązku zatrudnienia przez wykonawcę lub podwykonawcę osób wykonujących czynności przy realizacji zamówienia na podstawie umowy o pracę należałoby traktować jako arbitralną ingerencję w sferę zachowań podmiotów gospodarczych, niedopuszczalną na gruncie przepisów Konstytucji” – wskazano w rządowym stanowisku.

Posłowie argumentowali, że nowe rozwiązanie nie może być niezgodne z Konstytucją, skoro powiela to, co wynika z kodeksu pracy. To właśnie w kodeksie jest zakaz zastępowania umowy o pracę kontraktem cywilnoprawnym przy zachowaniu warunków wykonywania pracy.

– Chociaż nadal uważam, że nasz pomysł jest zgodny z ustawą zasadniczą, to jednak szukam rozwiązania, które wyeliminowałoby obawy rządowe. Być może wyjściem z sytuacji będzie odesłanie wprost do kodeksu pracy – zauważa Maria Janyska.

Identyczne rozwiązanie zasugerowała Konfederacja Lewiatan. Marek Kowalski z Lewiatana, który uczestniczy w pracach podkomisji, liczy że propozycja zostanie zaakceptowana. – Po raz pierwszy od dłuższego czasu w sali sejmowej prowadzono tak merytoryczny dialog. Również po raz pierwszy od dawna jednym głosem w wielu sprawach mówili przedstawiciele pracodawców i związków zawodowych – dodaje.

- Ten projekt to zmiana obszerna i kompleksowa, jedna z największych i najważniejszych reform obecnej dekady. Jednocześnie propozycje nasze są daleko idące, wywołują więc w sposób naturalny dyskusję. Po ostatnich pracach mojej podkomisji jestem jednak optymistą. Zwłaszcza że mi nie chodzi o kompromisy, ale o obiektywnie dobre zmiany. My z rządem nie mamy odmiennych interesów, a nowelizację popierają i pracodawcy, i pracobiorcy (związki zawodowe), i zamawiający. To niespotykana sytuacja – ja takiej nie pamiętam – by wszystkie zainteresowane strony i niezależni obserwatorzy oraz świat ekspercki byli za projektem ustawy - podkreśla w rozmowie z DGP, Adam Szejnfeld.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna