W lutym Komisja Europejska wysłała oficjalne zapytanie do polskiego rządu, prosząc o wyjaśnienia m.in. tego, czym jest "wolność od ideologii LGBT". Odpowiedzi na te pytania nie uzyskała, więc ze względu na brak współpracy polskich władz wszczęła procedurę naruszeniową.

Samorząd może walczyć o dobre imię, ale sam musi o nie dbać>>

 

Najpierw wyjaśnienia, w ostateczności nawet kary

Polski rząd będzie miał możliwość przekazania swoich uwag do Komisji Europejskiej. Jeśli tego nie zrobi, lub odpowiedź nie usatysfakcjonuje Komisji, wydana ona uzasadnioną opinię wyjaśniającą w jaki sposób Polska narusza przepisy UE. Jeśli rząd nie zastosuje się do opinii, KE może zdecydować o skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jeśli ten stwierdzi, że Polska nie wywiązała się ze swoich zobowiązań, wyda wyrok i zobowiąże Polskę do jego wykonania. W następnej kolejności komisja będzie mogła wnioskować o nałożenie na Polskę ryczałtu lub dziennych kar pieniężnych.

-  Mamy nadzieję, że groźba postępowania przed TSUE wpłynie na zmianę stanowiska polskiego rządu. Dotychczas nie tylko nie czuł się on zobowiązany do ochrony mieszkańców i mieszkanek Polski przed homo- i transfobicznymi działaniami niektórych władz samorządowych, lecz wręcz aktywnie je wspierał. Działania Komisji wysyłają jasny sygnał, że nie będzie to dalej możliwe – mówi Karolina Gierdal, adwokatka Kampanii Przeciw Homofobii.

 

 

Samorządy, które przyjęły wykluczające uchwały, konsekwencje swoich działań mogły zauważyć już wcześniej, gdy utraciły gigantyczne dofinansowania z Funduszy Norweskich (województwa podkarpackiego pozbawiło to aż 8 mln euro) i mikrogranty otrzymane dzięki partnerstwom z zachodnimi miastami. Teraz będą grozić im jeszcze dotkliwsze sankcje finansowe, których skutki odczują wszystkie osoby mieszkające w Polsce. 

Część polskich sądów uchyla uchwały

Od 2019 roku samorządy dość masowo przyjmowały uchwały "przeciwko ideologii lgbt". Podjęto je na prawie jednej trzeciej obszaru Polski. Część z nich trafiło do sądów administracyjnych. Orzeczenia w różnych sądach były rozbieżne, a kilka spraw dotarło do NSA. Na 2 lipca Naczelny Sąd Administracyjny wyznaczył dwa pierwsze posiedzenia w sprawach odwołań Rzecznika Praw Obywatelskich od orzeczeń odrzucających jego skargi.

 

Sprawy te były pierwszymi z serii tego typu skarg, które RPO skierował do sądów administracyjnych. Biuro RPO informowało przed rokiem o dziewięciu takich skargach skierowanych do różnych sądów administracyjnych. Poza Lipinkami i Radą Powiatu Tarnowskiego z Małopolski skargi dotyczyły gmin: Istebna (woj. śląskie), Klwów (woj. mazowieckie), Serniki (woj. lubelskie) i Niebylec (woj. podkarpackie), a także Rady Miejskiej w Osieku (woj. świętokrzyskie), Rady Powiatu Ryckiego (woj. lubelskie) oraz Sejmiku Województwa Lubelskiego. Trafiły one, poza WSA w Krakowie, do wojewódzkich sądów administracyjnych - w Gliwicach, Radomiu, Lublinie, Rzeszowie i Kielcach.

W sprawach tych, z których wszystkie zostały już rozpoznane przez poszczególne sądy administracyjne, zapadły rozbieżne orzeczenia. Cztery tego typu uchwały zostały unieważnione przez WSA - chodzi o gminy Istebna, Klwów, Serniki i radę w Osieku. - Nie ma czegoś takiego jak ideologia LGBT, tylko chodzi o ludzi. Ta uchwała ewidentnie narusza gwarantowaną przez Konstytucję RP zasadę równości, która zakłada, że wszystkie osoby są wobec prawa równe i wszyscy mamy prawo do równego traktowania przez organy władzy publicznej – wskazywał na przykład we wrześniu ub.r. WSA w Kielcach w odniesieniu do ostatniej z tych spraw.

Natomiast w odniesieniu do pięciu skarg RPO zapadły postanowienia o ich odrzuceniu. Na przykład lubelski sąd administracyjny w odniesieniu do uchwał Rady Powiatu Ryckiego oraz lubelskiego sejmiku uznał w lutym br., że "uchwały nie zostały podjęte w sprawie z zakresu administracji publicznej, a tym samym nie mogą być przedmiotem kontroli sądu administracyjnego".

 

Polska ponad unijnym prawem

- Każde z państw członkowskich oraz osoby sprawujące władzę w tych państwach mają obowiązek przestrzegania podstawowych praw i wartości Unii Europejskiej – pisała na Twitterze Helena Dalli, komisarz Komisji Europejskiej ds. równości.

Pytanie tylko, czy - nawet jeżeli UE zastosuje jakieś środki - Polska się do tego dostosuje. Trwa bowiem spór o to, czy nasz kraj ma obowiązek wykonywania rozstrzygnięć Trybunału Sprawiedliwości UE.  W środę po południu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją. Pytanie prawne w tej sprawie zostało skierowane do TK przez Izbę Dyscyplinarną SN. Nie ma więc gwarancji, że Polska będzie się stosować do jakichkolwiek innych rozstrzygnięć unijnych instytucji.

Czytaj: TSUE: Natychmiast zawiesić Izbę Dyscyplinarną. TK: Nie musimy wykonywać postanowień TSUE>>