W procedurze odwoławczej przed KIO o wpływie pisma nie decyduje data stempla pocztowego, a faktyczne dostarczenie odwołania do Izby. Jeśli więc termin upływał w sobotę, to faktycznie był skracany o jeden dzień. W sobotę nie działa bowiem kancelaria Urzędu Zamówień Publicznych. Odwołanie musiało wpłynąć do piątku.

 

Rewolucja w liczeniu terminu na wniesienie odwołania >>

Prezes UZP uznał, że takie postępowanie jest niewłaściwe. Jego zdaniem rozporządzenie Rady (EWG, EURATOM) z 1971 r. (nr 1182/71) powinno mieć pierwszeństwo przed krajowymi przepisami. A ono – w przeciwieństwie do kodeksu cywilnego – uznaje sobotę za dzień wolny od pracy. Taka interpretacja byłaby korzystniejsza dla przedsiębiorców. Zamiast o jeden dzień mniej, mieliby o dwa dni więcej na złożenie odwołania. Gdy termin upływa w sobotę, mogliby dostarczyć je dopiero w poniedziałek.

UZP: terminy na odwołanie są zgodne z Konstytucją >>

Źródło: Gazeta Prawna