Temat sprzedaży przez samorządy Mysłowic i woj. śląskiego spółek, które powstały w efekcie tzw. komercjalizacji obu szpitali, stał się w piątek podstawą słownej przepychanki między przedstawicielami rządu i opozycji.

W debacie poprzedzającej piątkowe głosowanie, w którym Sejm nie zgodził się na odwołanie Bartosza Arłukowicza z funkcji ministra zdrowia, politycy PiS przywołali m.in. sprawę szpitala w Mysłowicach. Posłanka PiS Anna Zalewska mówiła, że "dwoje radnych PO, w tym przewodnicząca komisji zdrowia, kupiła szpital - wart 4,5 mln zł, z kontraktem na 7 mln zł i perspektywą sięgnięcia po norweski fundusz - za 135 tys. zł". "Macherzy z Platformy grasują po Polsce" – stwierdziła posłanka.

Zabierając nieco później głos z mównicy sejmowej premier Donald Tusk zarzucił Zalewskiej oraz prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w sprawie mysłowickiego szpitala po raz kolejny stosują "znaną od lat metodę". W odpowiedzi Jarosław Kaczyński wskazał m.in., że premier nie zaprzeczył, że w operacji uczestniczyli radni PO. „Jesteście partią oszustów i złodziei" – dodał prezes PiS. Po tych słowach marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała, że skieruje sprawę prezesa PiS do komisji etyki poselskiej.

Mówiąc o szpitalu w Mysłowicach premier posługiwał się w piątek danymi, które mysłowicki magistrat zawarł też w informacji prasowej przygotowanej tego dnia w odpowiedzi na publikację dziennika „Fakt” pt. „Politycy PO kupują szpital za bezcen”. Dziennikarze „Faktu” napisali m.in., że pod koniec ub. roku szpital w Mysłowicach za 135 tys. zł kupiło Mysłowickie Konsorcjum Medyczne, w którym zasiadają Jolanta Charchuła, radna PO z Mysłowic oraz Kajetan Gornig, radny PO z Gliwic.

„Szpital w Mysłowicach sprzedano pod koniec 2013 roku za bezcen. Jego dyrektorem był radny Gornig. Miejska spółka warta była 4,5 mln zł. Jeden udział kosztował 500 zł. Wystarczyła odpowiednia uchwała, akceptacja radnych i cena udziału spadła do śmiesznie niskiej kwoty 15 zł. Uchwałę pozytywnie zaopiniowała Komisja Finansów i Rozwoju oraz Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia. Nie przypadkiem szefuje w niej radna Charchuła” - napisał „Fakt”.

Sprawa dotyczy skomercjalizowanego w 2009 r. dawnego Szpitala Miejskiego nr 1 w Mysłowicach; powstała wówczas prowadząca tam leczenie miejska spółka Mysłowickie Centrum Zdrowia. W informacji przygotowanej w piątek po publikacji "Faktu" miasto zaakcentowało m.in., że sięgający blisko 4,5 mln zł kapitał zakładowy nie określa wartości sprzedanej spółki. Kapitał własny na koniec września ub. roku wynosił bowiem minus 1,3 mln zł, a jej wartość oszacowana w memorandum - 105 tys. zł.

Miasto podkreśliło, że przedmiotem sprzedaży nie był sam szpital, a jedynie udziały w spółce (grunty oraz budynki nadal pozostają własnością samorządu i są nabywcy dzierżawione). Samorząd zaznaczył też, że nowy nabywca przyjął na siebie co najmniej ok. 2,8 mln zł zobowiązań spółki, zobowiązał się do jej dokapitalizowania (450 tys. zł w ciągu pół roku) i do przeprowadzenia inwestycji (3,5 mln zł do 2017 r.). Nabywca zagwarantował też pracownikom dotychczasowe warunki płacy przez dwa lata oraz umożliwienie im zakupu akcji spółki (na 15 proc. kapitału zakładowego).

O szpitalu w Mysłowicach posłanka Zalewska mówiła także podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie. W jej trakcie inny poseł PiS, Grzegorz Tobiszowski przywołał również przykład szpitala w Tychach. Jak mówił, to "kolejny szpital, o wielkich tradycjach w woj. śląskim, który ma być sprzedany za śmieszne pieniądze”. Podkreślił, że szpital ma kontrakt na 54 mln zł, a jego wycena do sprzedaży to 6 mln zł. „Jest pytanie, jak została przeprowadzona wycena" – wskazał Tobiszowski.

W przypadku szpitala w Tychach zarząd woj. śląskiego chce sprzedać spółkę, która w 2012 r. przejęła kontrakt i zarządzanie oddziałami szpitalnymi dawnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 1 im. prof. Gasińskiego w Tychach.

Tyski szpital wojewódzki od lat borykał się z problemami finansowymi, dlatego w maju 2012 r. decyzją radnych sejmiku został wygaszony. Bezpośrednim powodem był dług, który uniemożliwiał dalsze leczenie. Część placówki, w której pozostały szpitalne przychodnie (wraz z zadłużeniem) stała się zakładem opieki zdrowotnej urzędu marszałkowskiego. Leczenie na bazie szpitalnych oddziałów przejęła należąca w 100 proc. do samorządu spółka Megrez.

Pod koniec grudnia ub. roku zarząd woj. śląskiego przyjął projekt uchwały sejmiku o zgodzie na sprzedaż wszystkich akcji Megrezu. Wcześniej zakupu spółki odmówiły lokalne samorządy. Z końcem roku w regionalnej prasie pojawiły się doniesienia o zamówionej przez samorząd wycenie, w której wartość spółki oszacowano na 6 mln zł, podczas gdy kontrakt prowadzonej przez nią placówki z NFZ przekracza 50 mln zł.

W piątek służby prasowe marszałka przekazały PAP, że temat sprzedaży Megrezu ma pojawić się na sesji sejmiku 10 lutego, a wycena spółki ma być zaktualizowana.

Na stronie mysłowickiego szpitala pojawiła się w piątek informacja, że w związku z publikacją "Faktu" oraz nieprawdziwymi informacjami ws. sprzedaży udziałów Mysłowickiego Centrum Zdrowia, "Kajetan Gornig i Jolanta Charchuła występują na drogę sądową przeciwko gazecie +Fakt+ oraz osobom rozpowszechniające nieprawdziwy informacje".(PAP)