Projekt, który wpłynął do Sejmu, dotyczy zmian w zasadach organizowania i przeprowadzania referendum lokalnego. Przewiduje m.in.:

  • wprowadzenie reguły, zgodnie z którą referendum będzie można przeprowadzać dwa razy w czasie trwania kadencji;
  • zmniejszenie o połowę liczby obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum;
  • zagwarantowanie inicjatorom referendum 6 miesięcznego (dotychczas jest to 60 dni) terminu na zebranie podpisów mieszkańców popierających referendum;
  • wydłużenie terminu na zaskarżenie do sądu administracyjnego uchwały organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego odrzucającej wniosek mieszkańców w sprawie przeprowadzenia referendum;
  • wydłużenie terminu na usunięcie braków formalnych wniosku o referendum;
  • wydłużenie terminu na złożenie do sądu administracyjnego skargi na postanowienie komisarza wyborczego odrzucającego wniosek o przeprowadzenie referendum;
  • wydłużenie terminu na wniesienie skargi kasacyjnej; stworzenie możliwości utrwalania pracy komisji wyborczej za pomocą aparatów fotograficznych oraz kamer;
  • zwiększenie liczby mężów zaufania wyznaczanych do pracy w komisji wyborczej;
  • zniesienie progu frekwencji, od którego zależy ważność referendum.

 

Kukiz: Chcemy żeby ludzie wiedzieli, że ich głos jest ważny

Według Pawła Kukiza, lidera Kukiz'15 obecny próg frekwencyjny na poziomie 30 proc., aby referendum było ważne, jest zaporowy. - Chcemy, żeby referenda lokalne były bezprogowe - powiedział, komentując projekt nowelizacji. - Celowo zaczynamy od referendów lokalnych, żeby ludzie poczuli odpowiedzialność za decyzję od poziomu gmin, małych miasteczek, by wiedzieli, że ich głos jest ważny - powiedział.

Jak podkreśla lider Kukiz'15, może się zdarzyć tak, że w pierwszym takim referendum pójdzie 5 procent obywateli i będzie to nie po myśli tych 95 procent, więc jak zobaczą, że to jest ich wina, bo ich nie było, to na referendum kolejnym razem przyjdzie - tak jak w Szwajcarii - 40 procent.

- W ten sposób uczy się ludzi obywatelskości, a nie tylko czekanie na to, co zaproponuje, wskaże lub zakaże władza - dodał.

Czytaj też: Nie tak łatwo jest odwołać wójta czy radę gminy >

Przedstawiciel wnioskodawcy projektu poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko przywołuje sprawę referendum z 2013 r., które dotyczyło odwołania ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, kiedy to ówczesny premier Donald Tusk nawoływał do tego, aby nie iść do urn, aby referendum nie było ważne. - Obydwie strony, jakbyśmy ich nie definiowali będą przekonywały do tego, by chodzić na referenda i przedstawiały swoje racje, a nie w tak ordynarny sposób zniechęcać obywateli do wyrażania swojego stanowiska w referendum - powiedział poseł Kukiz'15.

Projekt wpłynął do Sejmu w dniu 29 października i został skierowany do opinii Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu i Biura Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu.

 

AM/PAP