"Zachowanie manifestujących ludzi w sobotę i te szubienice są czymś nagannym. Ja zawsze twierdzę, że głupota ludzka nie ma granic a w tym przypadku te granice w ogóle zostały przekroczone. To jest coś niesamowitego, jak może człowiek o człowieku w taki sposób rozmawiać, przez tego typu symbole" – oświadczył Krupa, pytany we wtorek przez dziennikarzy o zachowanie narodowców.

"Uważam, że to powinno być potępione i przede wszystkim ci, którzy są odpowiedzialni za to wydarzenie, powinni być rozliczeni z punktu widzenia prawnego" – podkreślił prezydent Katowic.

Krupa nie chciał komentować działań policji; wyraził jedynie zadowolenie, że udokumentowano przebieg demonstracji.

"Nie życzę sobie w moim mieście, żeby takie rzeczy się działy. Trudno mi ocenić, czy prawo zostało złamane, ludzkie obyczaje na pewno tak, to jest absolutnie naganne zachowanie, nie powinniśmy zostawić suchej niski na takim zachowaniu" – przekonywał prezydent Katowic.

W sobotę na placu Sejmu Śląskiego w centrum Katowic, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się - według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na atrapach szubienic zdjęcia sześciu europosłów PO, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.

Policja nie interweniowała; jak wyjaśniał w niedzielę przedstawiciel zespołu prasowego śląskiej policji nie doszło do "gwałtownego naruszenia porządku, które wymagałoby natychmiastowej interwencji policjantów obecnych na miejscu". Mundurowi rozpoczęli jednak analizę przebiegu manifestacji "w związku z propagowanymi przez uczestników treściami oraz formą ich prezentacji".

Sprawa trafiła pierwotnie do jednej z katowickich prokuratur rejonowych, stamtąd przesłano ją do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdzie analizowano materiały przesłane przez policję - nagrania z policyjnych kamer i miejskiego monitoringu. Po analizie nagrań prokuratura zdecydowała, że trzeba uzupełnić materiał dowodowy - zwróciła się do policji - która prowadzi tzw. dochodzenie w niezbędnym zakresie - o przesłuchanie świadków demonstracji. Dopiero po uzupełnieniu materiału dowodowego zapadnie decyzja o wszczęciu śledztwa lub umorzeniu postępowania przed jego wszczęciem – zapowiadała rzeczniczka prokuratury.

Sprawa odbiła się głośnym politycznym echem. Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani zapowiedział w poniedziałek, że zwróci się do premier Beaty Szydło o zapewnienie bezpieczeństwa polskim europosłom w związku z wieszaniem ich portretów na atrapach szubienic przez narodowców. Wydarzenie komentowali też m.in. premier Beata Szydło i szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

(PAP)