Obecnie w Polsce funkcjonuje 560 publicznych poradni psychologiczno-pedagogicznych i 75 niepublicznych. Zgodnie z danymi statystycznymi na jednego logopedę przypada aż 8 tys. dzieci, na jednego psychologa 2,5 tys., a pedagoga 1,1 tys.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zamierza wprowadzić regulacje, na mocy których 30 proc. środków, które obecnie otrzymują powiaty na prowadzenie poradni, będzie przekazywane bezpośrednio do szkół. Tym samym dyrektorzy będą mogli sami wybrać przychodnie, z którymi zawrą umowę na świadczenie usług dla swoich uczniów, także spośród placówek niepublicznych. Nowe rozwiązanie ma być impulsem do rozwoju niepublicznych poradni, które powinny zaspokoić te potrzeby uczniów, których nie są w stanie spełnić poradnie publiczne. Na zmianach zyskać mają dzieci, które zgodnie z planami resortu będą miały więcej szans na pomoc specjalisty. Dotyczy to szczególnie terenów wiejskich, gdzie nierzadko funkcjonuje zaledwie jedna poradnia.
Zupełnie innego zdania jest Cezary Przybylski, starosta bolesławiecki. W jego opinii występuje realne zagrożenie, że starostwa otrzymując mniejsze kwoty wsparcia, będą zmuszone do cięć budżetowych. Możliwe, że cześć z ponad siedmiu tysięcy osób zatrudnionych w publicznych poradniach straci pracę. W ten sposób dostęp do poradni zamiast ulec poprawie, pogorszy się. Wątpliwości budzi też forma przekazania funduszy do szkół. Pieniądze trafią do samorządów jako subwencja oświatowa, zatem będą stanowiły ogólny dochód samorządu, z którego nie będzie się można rozliczać. Możliwe jest więc, że niektóre samorządy wykorzystają środki wedle swojego uznania np. na pensje dla nauczycieli. Zdaniem starosty, fundusze powinny być przekazane w formie dotacji celowej.







