Rada Miejska w Legnicy określiła w uchwale tryb udzielania i rozliczania dotacji dla niepublicznych przedszkoli, szkół oraz innych placówek, a także zasady kontroli wykorzystywania tych dotacji. Legniccy rajcy zażyczyli sobie, aby na dokumentach finansowych potwierdzających wydatki sfinansowane z dotacji z miejskiego budżetu znalazł się odpowiedni napis informujący o tym fakcie, swoista quasi-reklama miasta. Beneficjent powinien też czytelnie (liczbowo i kwotowo) podać wysokość otrzymanej od miasta dotacji. Tak przewidywał zapis uchwały rady miasta nr XL/446/18. To jednak nie wszystko. Ponadto z uchwały wynikało, że "kontrolowany lub organ prowadzący kontrolowaną jednostkę organizacyjną systemu oświaty udostępnia dokumentację będącą przedmiotem kontroli w sposób uporządkowany, a także udziela informacji i wyjaśnień w terminie wskazanym przez kontrolującego”. Radni zapisali też w uchwale, że podczas kontroli można żądać sporządzania niezbędnych do kontroli odpisów, kopii lub wyciągów dokumentów, jak również zestawień i obliczeń na nich opartych. Dokumenty przedstawiane kontrolerom – o ile nie są oryginałami – nie powinny być tylko zwykłymi kserokopiami, ale muszą być poświadczone za zgodność z oryginałem.

Wszystkie te wymogi zakwestionowała jedna z kobiet prowadząca prywatne przedszkole oraz firmę edukacyjną i korzystająca z miejskich dotacji. Wnosząc skargę na podstawie art. 101 ust. 1 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, chciała, aby sądy administracyjne uznały nieważność narzucanych beneficjentom wymogów kontrolnych i propagandowych.

 

Środki publiczne muszą podlegać specjalnej weryfikacji

Najpierw Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu, a teraz NSA (sygn. I GSK 1877/19), przyznały jednak rację miastu i orzekły, że – choć mogą niekiedy wydawać się niekiedy przesadne, uciążliwe bądź będące tylko elementem public relations – to samorządy mają prawo zastrzegać sobie takie wymogi w stosunku do beneficjentów udzielanych dotacji. Nie stoją temu na przeszkodzie art. 38 ust. 1 i art. 36 ust. 2-3 ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Wynika z nich, że organ stanowiący jednostki samorządu terytorialnego - w drodze uchwały - ustala tryb udzielania dotacji (w tym zakres danych, które powinny być zawarte we wniosku) oraz ich rozliczania, a także zasady kontroli wykorzystania przyznanych placówkom edukacyjnym pieniędzy.

Zdaniem sędziów nie może budzić wątpliwości, że w odniesieniu do środków publicznych muszą obowiązywać szczególne zasady weryfikacji ich wydatkowania przez beneficjentów. Stąd też takie akty prawa miejscowego jak uchwała rady miejskiej powinny określić dokładnie reguły, procedury i granice kontroli. Nie może dojść do sytuacji, aby beneficjent miał otrzymywać dotacje bez żadnych obowiązków po jego stronie, a zwłaszcza bez udowodnienia wydatkowania dotacji zgodnie z jej celami. Niewątpliwie zatem miasto Legnica, z którego budżetu wypłacane są dotacje, ma prawo - a wręcz obowiązek - kontrolowania prawidłowości wykorzystania dotacji przez upoważnione podmioty. Ustanowiony przez jednostkę samorządową system kontroli musi skutecznie realizować cel ustawy.

 

Informacja w widocznym miejscu na fakturze

Sędziowie przyznali, że istnieje spór w orzecznictwie, czy konieczność dokładnego opisywania faktur i rachunków i wskazywania, że są one płacone z publicznych dotacji jest zasadna. Uznali jednak ostatecznie, że taki wymóg mieści się w granicach upoważnienia ustawowego. Obowiązek ten – choć pozornie wydaje się uciążliwy – jest niezbędny do realizacji celu kontroli prawidłowości wykorzystania środków publicznych, zwłaszcza gdy beneficjent prowadzi kilka placówek i dostaje wsparcie finansowe z kilku źródeł. Dzięki temu łatwiej go skontrolować i prawidłowo rozliczyć. Niekiedy zresztą samorządy idą jeszcze dalej – co zresztą było dopuszczalne przez sądy – i żądają prowadzenia przez placówki odrębnych ewidencji wydatków finansowych z dotacji.

Kontrola ma być zaś sprawna, szybka i skuteczna. Dlatego kontrolerzy powinni otrzymać uporządkowaną dokumentację, wyjaśnienia i informacje, a pomocniczo także dodatkowe wyliczenia i kalkulacje (tym bardziej, że miasto Legnica nie żąda od placówek oświatowych prowadzenia specjalnej ewidencji w tym zakresie). Żądania miasta co do przygotowania dokumentów do weryfikacji nie są żadną fanaberią, ale podobne wymogi spotyka się np. w kontrolach podatkowych bądź skarbowych. Analogicznie jest z prawem do żądania sporządzenia niezbędnych do kontroli odpisów, kopii lub wyciągów dokumentów, jak również zestawień i obliczeń opartych na tych dokumentach. W ramach kontroli jest to w zasadzie standard, zbliżone rozwiązania ma Ordynacja podatkowa albo przepisy o kontroli w administracji rządowej. Kontrolowane dokumenty powinny być też przejrzyste i uporządkowane – to też musi być standard.

Publiczne finansowanie to nie powód do wstydu

Warto zaznaczyć, że – po początkowych wahaniach – linia orzecznicza sądów administracyjnych idzie w takim samym kierunku, jak we wtorkowym werdykcie NSA. Analogiczne wyroki, pozwalające dotującym niepubliczne placówki samorządom żądać zamieszczania quasi-reklam chwalących przyznanie przez nie dotacji na fakturach i innych dokumentach finansowych wystawianych przez beneficjentów, zapadły m.in. w sprawach Bydgoszczy, gminy Kąty Wrocławskie, czy Powiatu Kwidzyńskiego. Wyrok NSA jest prawomocny.