Zjawiskiem, które z coraz większym nasileniem wpływa na organizację oraz funkcjonowanie aparatu administracyjnego, w tym samorządu terytorialnego, jest zjawisku udziału podmiotów społecznych (mieszkańców i ich organizacji) w procesie realizacji różnych zadań publicznych (tj. kształtowanie ładu przestrzennego, rozwój infrastruktury technicznej, ochrona zabytków i środowiska, edukacja narodowa i sport). Zjawisko to będzie dalej zwane partycypacją społeczną.


Partycypacja społeczna jest zjawiskiem, które zachodzi w sposób obiektywny, tzn. niezależnie od przekonań i postaw osób sprawujących funkcje publiczne, osób odpowiedzialnych za tworzenie prawa. Jest ono związane z duchem czasów, w których przyszło nam żyć. Mieszkańcy rozumieją demokrację w taki sposób, że stanowi ona splot nieustannie zachodzących procesów politycznych, w których mogą brać udział. Chcą permanentnie uczestniczyć w kształtowaniu otaczającej ich rzeczywistości bez względu na to, czy prawo przewiduje służące do tego instytucje, czy też nie.

Analiza obowiązującego porządku prawnego, a już w szczególności tendencji związanych z jego zmianą, stanowi dowód tego, że prawodawca dostrzegł nową potrzebę społeczną – chęć zaangażowania w rozstrzyganie spraw publicznych. Stąd też przepisy tzw. ustaw ustrojowych (np. ustawy o samorządzie gminnym, ustawy o samorządzie powiatowym, ustawy o samorządzie województwa) przewidują szereg instytucji umożliwiających mieszkańcom i ich organizacjom partycypację (tj. referendum lokalne, konsultacje społeczne, dyskusja publiczna, zespoły o charakterze doradczym i inicjatywnym). A niektóre z takich instytucji, choć nie wyrażone bezpośrednio w ustawie, są wprowadzane do aktów prawa miejscowego przez organy wspólnot samorządowych (tj. budżet obywatelski, inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców).

W tym kontekście należy zwrócić szczególną uwagę na podejście samorządowców i urzędników samorządowych do kwestii partycypacji społecznej. Zdawać się może, że podejście to jest – używając słów delikatnych – negatywne. Taka refleksja wynika zarówno z lektury artykułów prasowych czy opracowań naukowych, jak i analizy orzecznictwa sądów administracyjnych. Władza samorządowa ma złe nastawienie do partycypacji społecznej, czemu daje wyraz: biernością wobec propozycji współpracy z podmiotami obywatelskimi lub też fasadowym traktowaniem instytucji prawnych, które tej współpracy powinny służyć (najlepszym tego przykładem są dyskusje publiczne nad projektami aktów planistycznych czy konsultacje społeczne przeprowadzane w różnych sprawach). Pojawia się więc pytanie o fundamentalnym znaczeniu – dlaczego? Dlaczego władza samorządowa nie wykorzystuje potencjału, który drzemie w mieszkańcach i w ich organizacjach? Może warto zmienić podejście i zacząć szukać pozytywów związanych z partycypacją społeczną?


Przede wszystkim należy zacząć od tego, że sama wspólnota samorządowa przybiera postać korporacji. Jej podstawowym i najważniejszym substratem jest właśnie człowiek – mieszkaniec. W pewnym uproszczeniu można byłoby porównać wspólnotę samorządową do stowarzyszenia. I w jednym przypadku i w drugim istnieje członkostwo. I w jednym przypadku i w drugim członek ma względem korporacji pewne obowiązki (np. ponosi koszty jej działalności) oraz uprawnienia (np. wybiera władze). Tak więc już sama istota wspólnoty samorządowej jako korporacji terytorialnej zrzeszającej mieszkańców uzasadnia ich udział w realizacji zadań publicznych. Stąd też postawa mieszkańców – którzy roszczą sobie prawo do współdecydowania o kierunkach rozwoju wspólnoty, o ewentualnej realizacji najważniejszych inwestycji – nie może dziwić. Są oni członkami wspólnoty samorządowej i jako członkowie mają takie uprawnienia.

Jakie korzyści wynikają z partycypacji społecznej? Jest ich wiele. Warto się nad nimi pochylić, poddać je ponownej ocenie i... być może zmienić podejście do mieszkańców, którzy chcą poświęcać czas i pracę działając na rzecz wspólnoty samorządowej – swojej „Małej Ojczyzny”.