Komisja weryfikacyjna uznała w piątek, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. Noakowskiego 16, została podjęta z naruszeniem prawa. Chodzi o nieruchomość do której część praw nabył w 2003 r. m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Andrzej. Komisja zdecydowała o nałożeniu na beneficjentów reprywatyzacji - w tym Andrzeja Waltza - obowiązku zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.
W sobotę o decyzji komisji weryfikacyjnej dyskutowali goście radiowej Trójki. Wiceminister kultury Jarosław Sellin (PiS) powiedział że dokumenty dotyczące kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, zostały sfałszowane już w latach 40 XX w., o czym - jego zdaniem - prezydent stolicy wiedziała już w 2007 roku.
Jak ocenił, piątkowa decyzja komisji weryfikacyjnej "przywraca elementarne poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie i przywraca normalne funkcjonowanie państwa". Podkreślił, że środki, które komisja nakazała zapłacić beneficjentom tej reprywatyzacji, zostaną przeznaczone na pomoc osobom wyrzuconym z kamienicy przy ul. Noakowskiego 16.
Poseł Andrzej Halicki (PO) przekonywał, że w sprawie nielegalnej reprywatyzacji, warszawski ratusz współpracuje "ze wszystkimi służbami i prokuratorami". "Tych postępowań jest kilkaset" - dodał. Zaznaczył, że zasadność decyzji komisji ws. Noakowskiego 16 powinien zbadać sąd. "Jeżeli decyzja będzie potwierdzona decyzją sądu, to na pewno ten wyrok musi być wykonany" - podkreślił.
Zdaniem Halickiego, komisja weryfikacyjna "ma charakter bolszewicki". "Można powiedzieć, że to jest taki sąd ludowy" - ocenił. Według niego, świadczy o tym m.in. dobór świadków przesłuchiwanych przez komisję.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, odnosząc się do słów Halickiego, stwierdził, że "bolszewią było wyrzucanie ludzi na bruk". Podkreślił, że nad reprywatyzacją w Warszawie "nikt nie panował". Podkreślił, że Gronkiewicz-Waltz nadzorowała urzędników odpowiedzialnych za nielegalną reprywatyzację. Według niego, prezydent stolicy powinna ponieść za to odpowiedzialność polityczną.
Prezydencki rzecznik wyraził też nadzieję, że winni zostaną ukarani, a szkoda - tam gdzie to możliwe - naprawiona.
Piotr Apel (Kukiz'15) ocenił, że brakuje woli, by sprawę reprywatyzacji "wyjaśnić w innym kontekście, niż polityczny". "Do tej pory jeżeli ktokolwiek dotykał reprywatyzacji, to tylko po to, żeby uderzyć przeciwnika politycznego" - stwierdził.
Jego zdaniem, w tej sprawie należy powołać komisję śledczą, która zajęłaby się wyjaśnieniem, skąd wziął się "parasol polityczny, który był nad tą sprawą i doprowadził do sytuacji, w której nie ma ustawy reprywatyzacyjnej".
Również Monika Rosa (Nowoczesna) przyznała, że jedną z przyczyn nadużyć przy reprywatyzacji był brak stosownej ustawy. Obrady komisji weryfikacyjnej nazwała "cyrkiem". Dodała, że obecność Pawła Rabieja (Nowoczesna) w jej składzie ma "trochę umniejszyć wariactwo, które tam się dzieje".
Europoseł PSL Jarosław Kalinowski ocenił, że badanie sprawy nielegalnej reprywatyzacji zamieniło się w "spektakl polityczny". "Zgadzam się, że ucierpieli ludzie, którzy byli eksmitowani, ale z drugiej strony przy okazji dochodzenia tej sprawiedliwości, mamy trochę spektakl polityczny" - ocenił. Jego zdaniem, "są wątpliwości" co do prawnych podstaw funkcjonowania komisji weryfikacyjnej.
Według prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, decyzja komisji weryfikacyjnej ws. Noakowskiego 16, to "nieudolna próba wybielenia urzędników b. prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego". "Nie miałam żadnej wiedzy o nieprawidłowościach| - powiedziała na piątkowej konferencji prasowej prezydent stolicy. (PAP)